Społeczeństwo
Za prowadzenie z telefonem szybciej stracisz prawo jazdy
Opublikowano
2 lata temu-
przez
luzOd września w Polsce za prowadzenie samochodu z telefonem w ręku policja będzie karać aż 12 punktami karnymi. Wystarczy to zrobić dwa razy, by stracić prawo jazdy. Słusznie – rozproszenie za kierownicą to narastający problem i to na całym świecie
Prawie wszyscy europejscy kierowcy – w tym Polacy – wiedzą, że wysyłanie SMS-ów czy e-maili podczas prowadzenia samochodu jest niebezpieczne. Według badania Europejski Barometr Odpowiedzialnej Jazdy, aż 97 proc. kierowców zdaje sobie sprawę z tego ryzyka. Jednocześnie co czwarty kierowca (a w Polsce więcej – bo co trzeci!) przyznaje, że właśnie robi to podczas prowadzenia pojazdu.
W dodatku, jak wynikało już z edycji badania trzy lata temu, odsetek kierowców prowadzących samochód i rozmawiających przez telefon wciąż rośnie i robi to już ponad połowa z nich.
Dokładnie te same wnioski wynikają z badania przeprowadzonego w Polsce w 2020 r. przez PZU w ramach kampanii „Prowadzisz? Odłóż telefon!”. Większość Polaków przyznawała, że używanie telefonu komórkowego w trakcie prowadzenia auta jest bardzo niebezpieczne (73 proc. badanych), a gorsze jest tylko przejeżdżanie na czerwonym świetle (bardzo niebezpieczne według 92 proc.) i jazda na kacu (odpowiednio 75 proc.). Jednocześnie ponad połowa ankietowanych przyznawała, że zdarza im się rozmawiać w samochodzie przez telefon, trzymając go przy uchu. Z kolei 40 proc. Polaków, gdy słyszy podczas jazdy samochodem dzwoniącą komórkę, najczęściej odbiera. Tyle samo przyznaje, że zdarza im się pisać za kółkiem SMS lub mail.
Zobacz klip z kampanii PZU “Prowadzisz? Odłóż telefon”
Śmiertelna dekoncentracja
No dobrze, ale dlaczego właściwie piętnuje się tego rodzaju zachowania kierowców? Odpowiedzią są badania naukowe dotyczące postrzegania drogi i rozproszenia uwagi.
Amerykańska AAA Foundation for Traffic Safety pokazała w badaniach, jak nieuwaga za kierownicą przekłada się na ryzyko wypadku. Sprawdzano to w latach 2010-2013, montując w ponad 3,5 tys. samochodów kamery obserwujące ich jazdę kierowców. Zbierano też wiele danych na temat poruszania się po drodze (w badaniu udział wzięło 1,7 tys. mężczyzn i 1,8 tys. kobiet w wieku od 16 do 75 lat).
Wnioski tego badania są jednoznaczne: ci kierowcy, którzy zerkali w ekran telefonu czy pisali w nim wiadomości, dwa razy częściej uczestniczyli w wypadkach. Kierowcy, którzy w czasie prowadzenia auta nie mogli się oderwać od telefonu, mieli większą tendencje do uczestniczenia w wypadkach w sytuacji, kiedy ruch na drodze przebiega w płynny sposób. To przeważnie oni są winni zderzeniom na drodze: najczęściej najeżdżają na tył innego pojazdu lub wypadają własnym pojazdem z drogi.
Australijczycy dowiedli z kolei także, iż angażowanie się w rozmowę telefoniczną podczas prowadzenia pojazdu jest tak samo niebezpieczne, gdy korzysta się z zestawów głośnomówiących. Centrum Badań nad Wypadkami i Bezpieczeństwem na Drodze (CARRS-Q) z Queensland sprawdzało reakcje kierowców. Okazało się, że zawsze zmniejszało to ich możliwości co do percepcji drogi. I podano psychologiczne wyjaśnienie. Kierowca, który rozmawia z pasażerem obok, nie ma problemu, by podczas trudnej sytuacji na drodze przerwać rozmowę. Pasażer obok wszystko widzi. Natomiast ktoś, z kim rozmawia się przez telefon – niezależnie od tego, czy trzyma się go w dłoni – nie wie, dlaczego nagle ucichniemy. Kierowca ma więc dużo większą potrzebę podtrzymania konwersacji i odbywa się to kosztem uwagi, która w całości powinna być kierowana na to, co dzieje się na drodze.
Dodajmy do tego, że badania amerykańskiego urzędu ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego (NHTSA) wskazują, iż 80 proc. wszystkich wypadków (oraz 65 proc. sytuacji niebezpiecznych) na drogach związane jest z brakiem uwagi kierowcy. Przede wszystkim chodzi o korzystanie z urządzeń mobilnych (30 proc.).
PZU w swojej kampanii „Prowadzisz? Odłóż telefon!” najbardziej obrazowo wskazało, na co naraża nas rozproszenie uwagi. Uzmysławiało kierowcom, że podczas pisania SMS-a 5 sekund patrzenia w ekran telefonu oznacza, że przy prędkości 70 km/h kierowca przejeżdża niejako z zamkniętymi oczami długość całego boiska piłkarskiego!
Zobacz klip z kampanii PZU “Prowadzisz? Odłóż telefon!”
Kampanie pomagają, ale potrzeba też surowej egzekucji prawa
Nowe pokolenia, także pokolenia zasiadające za kierownicą pojazdów, coraz mocniej przywiązane są do urządzeń mobilnych. Pokusa korzystania z nich jest u nich dużo silniejsza.
Dlatego ważnym jest, by uświadamiać kierowcom to ogromne ryzyko. Edukacja działa. PZU sprawdził, że po roku kampanii ukierunkowanej na używanie telefonów podczas prowadzenia pojazdów, odsetek osób deklarujących takie zachowania spadł o 3 punkty procentowe.
Tego rodzaju zachowania muszą być też wyraźnie piętnowane w przestrzeni publicznej – stąd wiele krajów od dawna mocno podwyższa kary za jazdę z telefonem w dłoni. Wielka Brytania już pięć lat temu podniosła mandaty za takie zachowanie do 200 funtów oraz sześciu punktów karnych. Taka liczba punktów karnych oznacza na Wyspach, że kierowca, który ma prawo jazdy krócej niż dwa lata, traci od razu uprawnienia do kierowania.
Zaostrzenie kar za trzymanie telefonu wprowadziła też m.in. Francja. Z kolei w Holandii policja potrafi robić takie kontrole w miastach, podczas których funkcjonariusze jadąc autobusami przez okno wyłapują kierowców używających smartfonów podczas prowadzenia.
Zobacz klip z kampanii PZU “Prowadzisz? Odłóż telefon!”
Od września tego roku także polskie prawo położy większy nacisk na eliminowanie takich groźnych zachowań za kierownicą. Wzrośnie liczba punktów karnych za trzymanie telefonu w dłoni podczas kierowania pojazdem – do 12 jednorazowo. Oznacza to, że wystarczą zaledwie dwa takie wykroczenia, by osiągnąć limit punktów karnych w Polsce. Wówczas wystarczy jeden kolejny punkt, by utracić uprawnienia do kierowania i zostać skierowanym na egzamin sprawdzający.
Trzeba przy tym zwrócić uwagę, że każde dotknięcie telefonu przez kierowcę w Polsce może być uznane za karalne.
W 2015 r. Sąd Rejonowy w Olsztynie rozstrzygał sprawę kierowcy (sygn. akt IX W 2272/15), który w samochodzie stojącym przed skrzyżowaniem z sygnalizacją miał w ręku telefon komórkowy. Dostrzegli to funkcjonariusze drogówki i chcieli nałożyć mandat w kwocie 200 zł, ale kierowca odmówił przyjęcia kary. Tłumaczył, że nie rozmawiał przez telefon komórkowy. Miał jedynie podnieść komórkę z siedzenia pasażera, by w oczekiwaniu na zmianę świateł sygnalizacji, sprawdzić godzinę. Rozumiał, że oczekując na zmianę świateł nadal znajduje się w ruchu, ale uznał, że kara za taką czynność byłaby zbyt rygorystyczna.
Olsztyński sąd uznał, że kierowca naruszył prawo. Sędzia podkreślił w orzeczeniu, że „Wprowadzony w art. 45 ust. 2 pkt. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym zakaz korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku ma znaczenie szerokie i dotyczy każdego działania powodującego konieczność zajęcia uwagi informacjami zawartymi również na pulpicie tego telefonu”.
Czasem sądy wskazują, że zakazane korzystanie z telefonu to także to, gdy telefon jest przymocowany do kierownicy. Nie trzeba go więc fizycznie trzymać w dłoni, by popełnić wykroczenie. Przykładem tego jest orzeczenie Sądu Okręgowego we Wrocławiu Wydziału IV Karnego (Sygn. akt. IV Ka 1088/13) z 2013 r. w sprawie kierowcy, który odmówił przyjęcia mandatu. Sędzia uznał, że kierowca popełnił wykroczenie niezależnie od tego czy pisał SMS-a, czy ustawiał nawigację w komórce przymocowanej do kierownicy. W uzasadnieniu wyroku podkreślono bowiem, że zakaz używania telefonów w samochodzie ma związek z rosnącym prawdopodobieństwem spowodowania kolizji lub wypadku – ma to związek z rozproszoną uwagą i utrudnionym podejmowaniem manewrów, gdy jedna ręka kierowcy jest zajęta.
Zobacz klip z kampanii PZU “Prowadzisz? Odłóż telefon!”
Tekst opublikowany w ramach kampanii edukacyjnej z PZU “Kieruj świadomie”