Społeczeństwo
Polacy rzucili się na odkupywanie punktów karnych. WORD-y planują 48-godzinne maratony kursów
Opublikowano
2 lata temu-
przez
luzZa trzy tygodnie zniknie w Polsce możliwość odkupywania punktów karnych na kursach. Polscy kierowcy szturmują Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego. Niektóre organizują już po dwa kursy dziennie, a WORD w Białymstoku zapowiedział 48-godzinne maratony szkoleń na ostatnie trzy dni obowiązywania starego prawa
Raz na sześć miesięcy każdy pirat drogowy w Polsce może zapłacić 350 zł i pozbyć się 6 punktów karnych ze swojego konta. Za tę kwotę odbywa kurs reedukacyjny w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu. Od 17 września takich kursów w Polsce już nie będzie. Jednocześnie wzrośnie liczba punktów karnych przyznawanych za niektóre wykroczenia nawet do 15 jednorazowo.
Ostatnie żniwa WORD-ów
Polscy kierowcy właśnie zaczęli szturmować ośrodki, by jeszcze kiedy to możliwe, pozbyć się 6 punktów karnych ze swoich kont. Jak przyznaje WORD w Białymstoku, zainteresowanie kursami wzrosło o 300 proc.
“Codziennie organizujemy przynajmniej jedno szkolenie, a zgłoszenia cały czas napływają. Organizujemy już po 2 kursy dziennie: online i stacjonarnie, ale chętnych jest ciągle bardzo wielu” – mówią pracownicy Działu Szkoleń WORD Białystok.
Białostocki WORD 15 i 16 września będzie nawet organizował kursy karne przez 48 godzin tak, aby każdy kto zgłosi się na szkolenie mógł w nim uczestniczyć przed 17 września.
– Niestety szkoleń, na których kierowcy słuchają na temat zasad bezpiecznej jazdy nie zastępują inne żadne zajęcia na temat zagrożeń w ruchu drogowym. To niedopatrzenie, które za chwilę w sposób odczuwalny obniży poziom wiedzy kierowców na temat bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Brak zajęć brd będzie ogromną luką w systemie – przekonuje Przemysław Sarosiek, dyrektor WORD w Białymstoku.
Z taką tezą trudno się jednak zgodzić. Bowiem przez dekady trwania takich kursów nikt nie przedstawił dowodów na to, iż mają jakąkolwiek wartość resocjalizacyjną. Za to tajemnicą Poliszynela był fakt, że wiele ośrodków miało wciąż tych samych “kursantów” – to najczęściej przedstawiciele handlowi, biznesmeni i zawodowi kierowcy. Od dekad traktowali te kursy jako niedogodność – konieczność spędzenia pewnego czasu w WORD (teraz mają łatwiej, bo mogą go spędzać w domu przed komputerem). Był to relatywnie tani sposób na wykpienie się od utraty prawa jazdy, skoro można było w ciągu roku odbyć dwa kursy w cenie podobnej do najwyższego dawnego mandatu za prędkość i w sumie pozbyć się 12 punktów, czyli połowy limitu.
luz