Społeczeństwo
Firma przyłapana na wpadce ze spotem “10 mniej” starała się o kolejną kampanię w MIR
Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju ogłosiło przetarg za blisko pół miliona na produkcję spotów o zapinaniu pasów w samochodach. O zlecenie starała się firma Mojotribe. Ta sama, która wyprodukowała za blisko milion złotych spoty do kampanii “10 mniej”. Jeden z nich był prawie wierną kopią australijskiej reklamy sprzed lat
Opublikowano
9 lat temu-
przez
luzMinisterstwo Infrastruktury i Rozwoju ogłosiło przetarg za blisko pół miliona na produkcję spotów o zapinaniu pasów w samochodach. O zlecenie starała się firma Mojotribe. Ta sama, która wyprodukowała za blisko milion złotych spoty do kampanii “10 mniej”. Jeden z nich był prawie wierną kopią australijskiej reklamy sprzed lat
Rok temu ujawniliśmy, że jedna z najciekawszych polskich kampanii o bezpieczeństwie nie była zbyt oryginalna – pokazaliśmy, że jeden z dwóch spotów “10 mniej ratuje życie” to prawie wierna kopia spotu wyprodukowanego w 2006 r. przez australijską organizację Transport Accident Comission. Geraldine James z TAC, której pokazaliśmy polski spot, oceniła go jako “wysokiej jakości polską reprodukcję”. I dodała, że nikt z Polski nie prosił o zgodę na wykorzystanie kreacji. – Nie mam żadnej wiedzy o tym, by ktoś z polskiej agencji zajmującej się bezpieczeństwem kontaktował się z nami w tej sprawie – mówiła portalowi brd24.pl James. – Nie ma u nas żadnego oficjalnego dowodu na to.
Spot ze znanym byłym policjantem drogówki Wojciechem Pasiecznym wyprodukowała firma Mojotribe. Za ok. 800 tys. zł, które otrzymała od działającego w MIR Sekretariatu Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, miała stworzyć również scenariusz. Dlaczego wykorzystała pomysł z Australii i nawet nie zapytała o zgodę? Martin Suchy z Mojotribe, którego o to wówczas pytaliśmy, nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie.
O pasach za pół miliona
W tym roku Sekretariat Krajowej Rady BRD postanowił Polakom zafundować kampanię o zapinaniu pasów w samochodach i zapinaniu dzieci w fotelikach. W pierwszym przetargu szukał firmy, która wymyśli i nakręci 60-sekundowy film do emisji w telewizji i jego odpowiedniki do emitowania w Internecie i radiu. – Szacowany koszt kampanii w tym przetargu to 450 tys. zł – informował nas Piotr Popa, rzecznik resortu.
Jak się okazało, wśród 12 firm, które starały się o to zlecenie, była… Mojotribe. Ta sama, która została przyłapana na wstydliwej wpadce ze spotem “10 mniej”. Tym razem jednak nie wygrała przetargu. Ale było blisko. Jej oferta zdobyła maksymalną liczbę punktów – tak samo jak oferta zwycięskiej firmy – prawie we wszystkich ocenianych kategoriach. O przegranej zdecydowało właściwie jedno kryterium: “Oryginalność i wyjątkowość”. Na 15 możliwych do zdobycia punktów pod tym względem propozycja Mojotribe została przez urzędników oceniona na 4,5.
Przetarg na kampanię wygrało konsorcjum firm z Warszawy: Advalue Sp. z o.o. oraz Film Delikatesy Sp. z o. o. Pierwsza z nich w swoim internetowym portfolio chwali się pracami wykonanymi dla takich marek jak: Pizza Hut, Dove, Algida, Knorr czy Durex.
Jakiego filmu chcą urzędnicy
Na świecie powstaje wiele ciekawych kampanii – część z nich staje się znana poza granicami krajów, które je emitowały m.in. dlatego, że wykorzystuje element humoru albo mocne przesłania, które wstrząsają widzem.
Sekretariat Krajowej Rady BRD zapisał jednak w wymogach przetargu, że kampania dotycząca pasów bezpieczeństwa “nie powinna straszyć, szokować”. Urzędnicy określili jednocześnie, że “kreacja może być utrzymana w lekkiej konwencji, tak aby przekaz w pozytywny sposób zachęcał do zmiany zachowań i postaw osób podróżujących pojazdem pod kątem każdorazowego i prawidłowego stosowania pasów bezpieczeństwa oraz urządzeń zabezpieczających dzieci”.
Urzędnicy SKBRD widzieliby również m.in. sceny związane z pouczaniem przez inne osoby o tym, że należy zapinać pasy bezpieczeństwa a dzieci wozić w fotelikach.
“Kreacja może przedstawiać sytuacje, gdy osoby na tylnym siedzeniu pojazdu osobowego nie zamierzają lub nie podróżują w zapiętych pasach bezpieczeństwa lub nie zamierzają lub nie przewożą dziecka w foteliku lub w innym urządzeniu zabezpieczającym zgodnie z obecnie obowiązującym prawem co spotyka się ze zdecydowaną reakcją ze strony innych osób podróżujących w pojeździe lub innych osób z zewnątrz pojazdu, którzy widzą tego typu nieprawidłowe zachowania” – piszą we wskazówkach do kreacji w dokumentach przetargowych.
Czy to potrzebna kampania?
Zaplanowana przez Sekretariat Krajowej Rady BRD kampania o zapinaniu pasów i dzieci w fotelikach budzi kontrowersje wśród ekspertów zajmujących się bezpieczeństwem ruchu drogowego. Z planów tej komórki resortu wynikało, że na nauczanie o tej sprawie zaplanowano na ten rok w sumie 3 mln zł. Tymczasem z badań zamówionych przez tych samych urzędników wynika, że w Polsce nie ma problemu w tej sferze. Ponad 90 proc. kierowców i pasażerów z przodu jeździ zapiętych w pasy. Z tyłu pasy zapina 71 proc. pasażerów. Nieźle jest też z dziećmi. 95 proc. maluchów do 3 roku życia jeździ w Polsce zapiętych w foteliki. Minimalnie gorzej jest z dziećmi w wieku 8-12 lat – w fotelikach jeździ 86 proc.
Po tym, jak opisaliśmy tę sprawę, Sekretariat Krajowe Rady BRD sprecyzował swoje plany i zapowiedział, że kampania będzie dotyczyć tylko pasażerów jadących z tyłu pojazdu oraz dzieci w fotelikach. W przetargu na spot jasno określono, że pokazywane dzieci mają odpowiadać wiekowi 8-12 lat.
W samym badaniu, o które swój pomysł na kampanię oparli urzędnicy, nie widać jednak jeszcze, jak bardzo to marginalny problem w bezpieczeństwie na polskich drogach (a problemów w tej sferze mamy naprawdę wiele – jesteśmy jednym z najniebezpieczniejszych krajów w UE). Poprosiliśmy ministerstwo o pokazanie danych – ile naprawdę osób zginęło jadąc bez zapiętych pasów i ile zginęło w wypadkach dzieci, które nie były zapięte w fotelikach.
MIR przesłał nam dane za… trzy lata. Ujawniliśmy je – nie są wstrząsające na tle danych o ofiarach wypadków w Polsce. Okazało się, że przez trzy lata (2012-2014) zginęło zaledwie 25 pasażerów samochodów, którzy siedząc z tyłu nie mieli zapiętych pasów. Przy czym należałoby jeszcze prześledzić dokładnie wszystkie analizy biegłych – czy zapięcie pasów w tych konkretnych wypadkach dawało szansę na przeżycie.
W tym samym trzyletnim okresie zginęło siedmioro dzieci, które nie były zapięte w fotelikach.
Oczywiście każda śmierć to tragedia i należałoby jej zapobiec. Ale gdy w Polsce na poprawę bezpieczeństwa przeznaczanych jest tak niewiele środków, należałoby z nich korzystać najbardziej efektywnie – aby ocalić jak najwięcej osób. Jednym z największych problemów na polskich drogach jest dziś bezpieczeństwo pieszych. Rocznie ginie ich ponad tysiąc. NIK zapowiedziała już kontrolę tego, jak urzędnicy dbają o bezpieczeństwo pieszych i rowerzystów.
– Nie odbiegamy od innych krajów po tym względem zapinania pasów w samochodach i wydaje mi się, że wydanie 3 mln zł na kampanię dotykającą marginalnego problemu, bo na to wskazują policyjne dane, nie jest strzałem w dziesiątkę – komentował pomysł ministerstwa Janusz Popiel, prezes Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach Alter Ego.
luz