Prawo
Chciał udowodnić, że nie trzeba ustępować pieszym. Właśnie został skazany
Opublikowano
1 tydzień temu-
przez
luzZawodowy kierowca i bloger chciał udowodnić, że prawo w Polsce się nie zmieniło i nie trzeba ustępować pieszym, którzy dopiero wejdą na przejście. Sąd właśnie uznał go winnym i skazał na grzywnę
Jest finał sprawy, w której kierowca busa pragnął udowodnić całej Polsce, że nie trzeba ustępować pieszym, zanim nie zaczną przekraczać krawężnika przejścia dla pieszych. Tak chciał pokazać, że prawidłowa jest teoria części sądowych biegłych ds. rekonstrukcji wypadków drogowych o tym, iż prawo dotyczące pieszych w 2021 r. praktycznie się nie zmieniło. Przemysław Przybysz (imię i nazwisko sam ujawnił) poniósł właśnie spektakularną klęskę.
Sąd Rejonowy w Starogardzie Gdańskim uznał, że dwa razy w tym mieście – co sam filmował kamerą samochodową – nie ustąpił pierwszeństwa pieszym. Sędzia skazał Przybysza na grzywnę w kwocie 2 tys. zł i 1,5 tys. zł kosztów sądowych.
Nie ujawniono jeszcze, czy sąd uznał też, że Przybysz otrzyma punkty karne. Za dwukrotne nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu powinien zgromadzić 25 punktów karnych i zostać skierowanym przez starostę na egzamin sprawdzający.
Przed sąd zaprowadził się sam
Przemysław Przybysz jest jednym z grona kierowców, którzy nie chcieli pogodzić się ze zmianą prawa ws. pierwszeństwa pieszych, która weszła w życie w 2021 r. Wówczas w prawie zapisano, że kierowca ma ustępować nie tylko pieszemu znajdującemu się już na “zebrze”, ale też pieszemu dopiero wchodzącemu na pasy. W jednym z wyroków sąd określił, że za “wchodzącego pieszego” kierowca powinien uznać takiego, który w jakikolwiek sposób sygnalizuje zamiar wejścia na pasy.
Z tym przez trzy lata nie chciała się pogodzić część biegłych sądowych rekonstruujących wypadki. W poprzednim stanie prawnym czasem całkowicie uniewinniali kierowców i przypisywali całą winę uderzanym na pasach pieszym i uznawali, że ci “wtargnęli” na przejścia. W obecnym stanie prawnym uniewinnienie kierowcy po wypadku na pasach zdarzać może się jedynie w skrajnych przypadkach (np. nagłe wbiegnięcie na przejście zza przeszkody).
Z nowym prawem i jego rozumieniem – takim, jak w większości krajów UE – nie chciał się też pogodzić kierowca Przybysz. Zaczął nagrywać filmy dokumentując swoje zachowania wobec pieszych. Nie wpuszczał np. pieszego, który wszedł i stanął na wąskiej wyspie rozdzielającej przejścia. Czasem widać nawet, jak zamiast zwalniać przyspiesza, by przejechać przed pieszymi. Namawiał redakcję brd24.pl, że ma zgłosić jego nagrania na policję. Okazało się, że policja ze Starogardu Gdańskiego (bo z tego miasta pochodzą nagrania) sama zajęła się Przybyszem, bo oznaczał ją w sieciach społecznościowych.
Pan Przemysław przygotował tomy własnych analiz prawnych, które zaniósł na Komendę Miejską Policji w Starogardzie Gdańskim. Policjantów jednak nie przekonał. Zdecydował się na sądową walkę w imię udowodnienia własnych racji.
Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Starogardzie Gdańskim. Ten najpierw, w wyroku nakazowym, uznał winę Przemysława Przybysza. Kierowca odwołał się od wyroku nakazowego i wówczas sąd rozpatrzył sprawę na posiedzeniu.
W połowie sierpnia sąd umorzył postępowanie w sprawie Przemysława Przybysza, a jego kosztami obciążył Skarb Państwa (postanowienie Sądu Rejonowego w Starogardzie Gdańskim z 16 sierpnia 2023 roku w sprawie o sygn. II W 379/23). Kierowca zawodowy i kibicujący mu w sieci zwolennicy uznali to za “przełom” i “sukces”. Paweł Rygas prowadzący kanał Motoprawda na YouTube w ekstazie rozpoczynał swój film: “Nie mogę sobie odmówić prostackiego: A nie mówiłem!”. I dalej twierdził, że “na żadnym z tych filmików nie mieliśmy do czynienia z >>pieszym wchodzącym<<, ale z takimi, którzy np. oczekiwali na to wejście”. Jego zdaniem takim pieszym ustawa ustępować nie nakazuje.
Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Gdańsku, bo policja złożyła zażalenie na umorzenie postępowania. Sąd ten 27 września 2023 roku (sygn. akt V Kz 1365/23) uchylił postanowienie Sądu Rejonowego w Starogardzie Gdańskim i przekazał sprawę temu sądowi rejonowemu do ponownego rozpatrzenia.
W uzasadnieniu swojej decyzji sąd okręgowy wskazał dokładnie na to, na co wskazywał wcześniej portal brd24.pl – że w uzasadnieniu sąd rejonowy nijak nie odniósł się do meritum w tej sprawie, a więc do kwestii interpretacji tego, kogo uznawać za “pieszego wchodzącego”.
Sąd okręgowy w uzasadnieniu wskazał, jaka do sprawy ma podejść Sąd Rejonowy w Starogardzie Gdańskim. I wyrażał poważne wątpliwości dotyczące teorii, że za “pieszego wchodzącego” można by uznawać jedynie kogoś przekraczającego granicę między chodnikiem a “zebrą”.
“Sąd Rejonowy winien przystąpić do merytorycznego rozpoznania sprawy, a w szczególności wyczerpująco rozważyć, czy >>wchodzący na przejście dla pieszych<< oznacza osobę, która przynajmniej częścią ciała już styka się z jezdnią, czy też wystarczy, że się do niej zbliża uzewnętrzniając intencję przejścia. Jeśli bowiem przyjąć, że pieszy, który wchodzi na przejście dla pieszych to osoba, która ma już styk z jezdnią lub przynajmniej z przestrzenią ponad nią, rodzi to zarazem pytanie, jak odróżnić taką osobę od pieszego znajdującego się na jezdni. Wątpliwości budzi również kwestia, czy gdyby istotnie ustawodawca rozumiał to pojęcie w taki sposób, w jaki chciałby tego obwiniony, czy nie użyłby sformułowania >>pieszy, który wszedł na przejście<<, zamiast posługując się w tym celu trybem niedokonanym poprzez użycie słowa >>wchodzący<< – informuje Tomasz Adamski, rzecznik prasowy ds. karnych Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Prywatna teoria kontra prawo
Prawie pół roku temu odbyła się kolejna rozprawa przed sądem rejonowym, którą relacjonowaliśmy w brd24.pl.
Sędzia Wojciech Jankowski zadawał tak pytania podsądnemu, że pod koniec ten sam miał wątpliwości co do swojego zachowania. – Ja nie wiem, czy ja bym się teraz jeszcze raz tak zachował. Bo przekaz medialny się utrwalił i świadomość pieszych jest teraz taka, że mają pierwszeństwo – wyznał wówczas na sali sądowej Przemysław Przybysz.
Sędzia kilkukrotnie zwracał uwagę, że ma wrażenie, iż kierowca próbuje za pomocą rozprawy sądowej udowodnić komuś, że to właśnie on rozumie najlepiej Prawo o ruchu drogowym. – Pańskim zdaniem pan będzie na rozprawie prostował przekazy medialne dotyczące pierwszeństwa pieszych. I będzie pan interpretował jakoś przepisy, a pana interpretacja jest słuszna i piesi się mają do niej stosować. Taka jest interpretacja pańskich wypowiedzi przez dwa terminy rozprawy – mówił sędzia. I dodawał: – Mógł pan zrobić inaczej, przejechać kogoś na przejściu i spróbować ewentualnie w procesie karnym udowodnić, że ten pieszy postępował zgodnie z przekazami medialnymi, a nie zgodnie z literą ustawy. Myślę, że wtedy siła wyroku uniewinniającego będzie na tyle silna, że może się nawet utrwalić w ogólnym przekazie społecznym. Szkoda pieszego, ale może dla wyższej idei warto było spróbować – ironizował sędzia. – Bo tak cały czas rozumiem ten pański wywód. Że nie jest ważne bezpieczeństwo pieszego, tylko ważna jest litera prawa. W związku z tym, że zgodnie z pańską interpretacją i wykładnią przepisów Prawa o ruchu drogowym jest tak a nie inaczej i wszyscy się muszą dostosować, bo jeśli się nie dostosują i z tego powodu doznają krzywdy, to jest ich wina. Taki jest mniej więcej ton tej pańskiej wypowiedzi.
Na końcu tamtej rozprawy Przemysław Przybysz żalił się, że to on jest oskarżony, a ma wrażenie, że tylko musi przedstawiać dowody. W ten sposób próbował wymusić na oskarżycielu publicznym – czyli obecnym na sali policjancie ze Starogardu Gdańskiego – określenie, który z pieszych widocznych na jego filmach był pieszym “wchodzącym”, któremu powinien ustąpić i dlaczego. Uważał, że to oskarżycie powinien udowodnić, że któryś z pieszych był “wchodzącym”. – Oskarżyciel to udowodnił, przedstawił filmy, które żeśmy obejrzeli – skwitował to krótko sędzia.
– To który z tych pieszych na filmach był pieszym wchodzącym na przejście – nie ustępował Przybysz.
– A nie, proszę obwinionego… Fakt, że pan w pewien sposób interpretuje przepisy, to jeszcze nie znaczy, że taka interpretacja jest prawidłowa – odpowiedział sędzia Jankowski. – Po to sprawa trafiła do sądu, że jest różna interpretacja tego przepisu, to sąd ma obowiązek stwierdzić, czyja interpretacja jest prawidłowa. Jeśli uzna, że interpretacja oskarżyciela posiłkowego jest prawidłowa, wymierzy wyrok skazujący. Jeśli uzna, że prawidłowa jest pańska interpretacja, wyda wyrok uniewinniający.
Wyrok i kara
Dziś przed Sądem Rejonowym w Starogardzie Gdańskim odbyła się kolejna rozprawa. Jak sam n Facebooku poinformował Przemysław Przybysz, zapadł na niej wyrok – skazujący.
Sąd uznał, że Przybysz, obwiniony o to, że:
“1) w dniu 18 czerwca 2022 r. ok. godz. 17:04 w Starogardzie Gdańskim na ul. Sikorskiego, kierując samochodem marki Ford o nrze rejestracyjnym […], wbrew obowiązkowi nie ustąpił pierwszeństwa pieszemu, tj. o czyn z art. 86b § 1 pkt 1 KW;
2) w dniu 2 maja 2023 r. ok. godz. 11:11 w Starogardzie Gdańskim na ul. Gdańskiej, prowadząc pojazd mechaniczny, tj. samochód marki Volkswagen, wbrew obowiązkowi nie ustąpił pierwszeństwa pieszemu, tj. o czyn z art. 86b § 1 pkt 1 KW”
jest winnym popełnienia zarzucanych my czynów. Według relacji kierowcy sąd wymierzył mu łącznie karę grzywny w kwocie 2 tys. zł. Zasądził też od obwinionego zwrot kosztów sądowych w w kwocie 1,5 tys. zł.
Nie ma pisemnego uzasadnienia wyroku, nie wiadomo więc, jak sąd określił, kim jest “pieszy wchodzący na przejście”. Nie wiadomo też, czy kierowca otrzyma oprócz grzywny 25 punktów karnych.
Wyrok nie jest prawomocny. Bloger-kierowca zapowiedział na Facebooku złożenie apelacji i walkę w II instancji.
Łukasz Zboralski