Społeczeństwo
Egzaminator w Ciechanowie oblewa 97 proc. zdających na prawo jazdy. Takich jest więcej i nie ma na nich sposobu
Opublikowano
4 miesiące temu-
przez
luzW Ciechanowie na prawo jazdy osobówką zdaje 30-40 proc. kursantów. Chyba, że mają pecha i wylosowują jednego egzaminatora. Ten oblewa prawie każdego. Zwróciła na to uwagę nawet kontrola z Urzędu Marszałkowskiego. Jednak i nadzór i dyrektor WORD są bezsilni. – To błąd systemu. Prawo nie pozwala dziś nic z robić z takimi egzaminatorami, a jest ich w Polsce kilkudziesięciu – przyznaje ekspert BRD Marek Dworak
W porównaniu z innymi krajami Europy, w Polsce bardzo trudno zdać egzamin na prawo jazdy. Bo tak został dekady temu zaplanowany – bez ładu i składu, bez myśli przewodniej, za to ze zbiorem pułapek i niuansów. Dlatego, gdy w Niemczech egzamin za pierwszym podejściem zdaje 70 proc. kursantów, to nad Wisłą średnio zaledwie co trzeci.
Okazuje się jednak, że polski system kryje większy koszmar. Pracują w nim bowiem ludzie, u których zdanie egzaminu jest prawie niemożliwe. I nikt nie może im narzucić zmiany stylu pracy – tak fatalnie skonstruowano prawo.
Pogromca z Ciechanowa
W branży od dawna mówiło się o egzaminatorze z Ciechanowa pod Warszawą, którego statystyki zdawalności porażają. Kto przychodzi do tamtego Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego i musi wsiąść z nim do pojazdu, w zasadzie musi już pogodzić się z porażką. Kiedy dzwonimy do miejscowych Ośrodków Szkolenia Kierowców, które przygotowują kursantów, większość od razu orientuje się, o kim mowa.
– Tak, to prawda, jest taki człowiek – wybucha śmiechem jeden z instruktorów.
Inny instruktor, którego pytamy, czy zna egzaminatora, u którego nie sposób zdać, od razu rzuca nazwiskiem. – Wie pan, to jest sprawa znana. Jakiś miesiąc temu było spotkanie w WORD z instruktorami i tam temat tego egzaminatora został poruszony. Obiecywano, że ktoś z nim porozmawia i że coś podobno ma się zmienić – dodaje, ale wyraźnie słychać, że nie ma nadziei na zmianę.
Poprosiliśmy WORD z Ciechanowa o statystyki zdawalności egzaminu praktycznego na kategorię B (samochody osobowe) u każdego z instruktorów w tym ośrodku za pierwszy kwartał tego roku. Średnia zdawalność w WORD wynosiła: w styczniu – 35,18 proc.; w lutym – 31,48 proc.; w marcu – 32,43 proc.
Gdy zaglądamy w dane dotyczące egzaminatorów, widać, że u niektórych zdaje 40-50 proc. kursantów, u niektórych 30-40 proc., rzadziej 20-30 proc. Jest jednak jeden egzaminator, u którego odsetek pozytywnych egzaminów jest… jednocyfrowy. W styczniu egzamin na prawo jazdy u niego zdało 6,19 proc. kursantów. W lutym zdało 3,19 proc., a w marcu – 3,49 proc.
To statystyka szokująca. 97 proc. podchodzących do egzaminu u tego pracownika odchodzi z kwitkiem i musi zaplanować sobie kolejną próbę.
Dlaczego prawie nikt nie zdaje?
WORD odmawia podania nazwiska, ale idziemy tropem podrzuconym przez instruktorów OSK. Udaje nam się ustalić, że egzaminatorem z fatalnymi wynikami zdawalności jest Krzysztof Piechna, członek zawodowej Solidarności’80 egzaminatorów. Raz został już dyscyplinarnie zwolniony (powody były inne niż wyniki egzaminów), ale sąd nakazał przywrócenie go do pracy. “(…) Dyrektor nie miał prawa zwolnić naszego działacza, bo związek nie wyraził na to zgody” – tak informowała Solidarność’80 WORD o przywróceniu Piechny do pracy w Ciechanowie.
Próbujemy go zapytać, dlaczego zdawalność na prawo jazdy u niego tak odbiega na tle ośrodka. – Jeśli pan się takim czymś zajmuje, to pan nie wie, na czym pana praca powinna polegać – odpowiada Piechna.
Nie ustępujemy i próbujemy dowiedzieć się, skąd taka straszna statystyka zdawalności. – Czy to możliwe, że do tego jednego egzaminatora trafiają akurat same fajtłapy, które nie powinny uzyskać prawa jazdy?- pytamy.
Piechna najpierw odkłada telefon. Potem sam dzwoni. Tym razem tłumaczy, że niska statystyka może wynikać z tego, iż częściej egzaminuje kandydatów na kierowców pojazdów ciężarowych. – Na kategorię B to może się trafiły jakieś tam dwa egzaminy – mówi. – Widzi pan, jak miałem trzy osoby i dwie nie zdały, to jaka będzie moja statystyka? – pyta.
– Gdyby nie zdały dwie z trzech osób, to pana statystyka wynosiła by 33 proc. pozytywnych egzaminów – odpowiadamy. Piechna dalej rozmawiać już nie chce.
O tę sytuację pytamy więc jego kolegów ze związku zawodowego. Radosław Banaszkiewicz, szef Solidarności 80′ egzaminatorów zaznacza, że poziom zdawalności egzaminów to temat delikatny. Nie widzi nic dziwnego w tym, że u jednego egzaminatora egzamin zdaje zaledwie 3 proc. kursantów. – W Łodzi zdawalność jest na przykład między 3 a 60 proc. u różnych egzaminatorów – wylicza. Dodaje, że dla niego brdzie podejrzana i niepokojącą byłaby sytuacja, w której wszyscy egzaminatorzy mieliby taką samą zdawalność bądź zbliżoną.
Nadzór widzi, ale nic nie może. Ekspert: To błąd systemu
Artykuły, które mogą Cię zainteresować
Wstydliwa wpadka. Szef Solidarności 80 WORD egzaminatorów pokazał, jak jeździ ze źle zapiętym pasem
Wiceminister Stanisław Bukowiec: prawo jazdy będą mogli zdobywać 17-latkowie. Projekt jest gotowy
Egzaminator z Lublina niesłusznie oblewał kursantów, ale unika skreślenia z zawodu. To członek związków zawodowych