Społeczeństwo
Wyostrzone fotoradary. Dziś łapią już kierowców nawet za przekroczenie prędkości o 11 km/h
Opublikowano
6 miesięcy temu-
przez
luzJeszcze kilka lat temu niektóre fotoradary CANARD ustawiał tak, żeby łapały przekroczenia prędkości dopiero o 20 czy 40 km/h. Urzędnicy nie nadążali bowiem z obróbką mandatów. To już przeszłość. Jak ustalił brd24.pl w kraju prawie nie ma już fotoradarów, które łapałyby dopiero po przekroczeniu prędkości o 20 km/h. Limit jest bezlitośnie niski
Zgodnie z prawem fotoradary w Polsce mogą rejestrować wykroczenia kierowców, którzy przekraczają prędkość o więcej niż 10 km/h. Jednak przez lata służba ingerowała w system i urządzenia nie wykrywały niskich przekroczeń prędkości. Można było bezkarnie przed żółtym słupkiem przejechać z prędkością wyższą o 25 km/h czy nawet – w skrajnych wypadkach – aż o 40 km/h.
Zwracała na to uwagę od lat Najwyższa Izba Kontroli. W raporcie z 2014 r. wtykała Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym nieprawidłowości polegające na “nieujawnienia wszystkich wykroczeń dotyczących jazdy z nadmierną prędkością, co wynikało z ustawienia progów wyzwolenia zdjęć wykonywanych przez fotoradary w wysokości przekraczającej o 15 km/h, a niekiedy nawet 20 25 km/h , podczas gdy maksymalny dopuszczalny błąd kierujących pojazdami określony rozporządzeniem Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z dnia 14 marca 2013 roku wynosi 10 km/h”.
NIK wskazywał też, że zaledwie 60 proc. kierowców zostaje ukaranych ostatecznie mandatami. Bo przez złe prawo, CANARD musi przed sądami dowodzić tego, że na zdjęciu ujawnił konkretnego kierowcę.
Kierowcy zwolnili, a fotoradary zaczęły łapać szybciej
Odsetek ostatecznie realizowanych mandatów się – niestety – nie zmienił, bo i prawo się w Polsce wciąż nie zmieniło. Dlatego ostatecznie mandat dostaje dalej zaledwie ok. 60 proc. kierowców przyłapanych na zbyt szybkiej jeździe.
Zmienił się jednak mocno próg działania fotoradarów. Jak ustalił portal brd24.pl w kraju trudno już spotkać żółty słupek, przy którym można bezkarnie rozpędzić się o 20 km/h szybciej niż pozwalają znaki. Żadną rzadkością nie są dziś wezwania odbierane przez kierowców, na których ujawniono, że jechali 17 km/h za szybko, czy nawet – 11 km/h ponad limit.
Z jednej strony służba po latach dostosowała się do zaleceń NIK. Z drugiej – nie jest tajemnicą, że dzięki urealnieniu mandatów i punktów karnych także automaty mierzące prędkość kierowców nad Wisłą zaczęły mieć dużo mniej pracy. Gdy kierowcy poczuli zagrożenie wysokimi mandatami, to naruszenia rejestrowane przez fotoradary spadły w 2022 r. aż o jedną trzecią w stosunku do lat wcześniejszych. Dziś większość wykrywanych przekroczeń prędkości mieści się w przedziale do 20 czy do 30 km/h.
Jeszcze w 2019 r. urządzenia CANARD zarejestrowały ok. 1,4 mln naruszeń dotyczących przekroczenia prędkości (wykluczając odcinkowe pomiary prędkości). W 2021 r. roku było to milion zarejestrowanych wykroczeń. W roku 2022, gdy weszła w życie podwyżka drogowych mandatów, fotoradary zarejestrowały 985 tys. kierowców. A rok temu – niewiele ponad 600 tys.
Łukasz Zboralski