Rozmowy i opinie
Wizja dróg bez wypadków przeraża biegłych sądowych, bowiem oznacza utratę pracy
Opublikowano
1 rok temu-
przez
luzPolscy biegli sądowi nie nawołują “Kierowcy zwolnijcie, bo z naszych kajetów wynika, że im większa prędkość, tym większa rozpierducha!”. Oni nawołują: “Piesi nie macie prawa czuć się bezpieczni”. To jest zgroza
W tym tygodniu przygotowaliśmy polskie tłumaczenie spotu #thisismystreet obrazującego istotę przemian w ruchu drogowym. Jego premiera wywołała w sieci nie małe poruszenie. Poruszenie to uświadomiło mi, jak dużo jest jeszcze do zrobienia w Polsce.
Komentarze dotyczące spotu nałożyły się, zbiegły się z dyskusją o uzasadnieniu wyroku w sprawie wypadku na Sokratesa, która wciąż trwa w sieci [sąd uznał, w skrócie, że pieszy częściowo przyczynił się do wypadku, gdyż zdaniem sędziego pieszy mógł usłyszeć ryczący samochód i zobaczyć tenże samochód, bo był jaskrawego koloru, gdyby właściwie rozpoznał sytuację mógł odskoczyć; kierowca jechał tym samochodem blisko 130 km/h, potrącił nim śmiertelnie pieszego idącego przez przejście dla pieszych].
Zwolennikami tego uzasadnienia są biegli sądowi, zwolennicy podejścia matematycznego do bezpieczeństwa ruchu drogowego. Gdyby to zrobił, mógłby nie zginąć – można skonkludować to uzasadnienie. Należy zadać jednak pytanie, jakie są granice ludzkiej percepcji, czy każdy z nas ma obowiązek i szansę rozpoznania jadącego pojazdu jadącego 130 km/h w obszarze zabudowanym. Pan Adam był zdrowym mężczyzną, jeszcze młodym. Co z dziećmi? Co z seniorami? Co z osobami z osobami z dysfunkcją ruchu? Dla uzmysłowienia 130 km/h to 36 m/s oznacza to, że w 1 sekundę przejadę długość dwóch autobusów przegubowych. Aby kierowca jadący z taką prędkością mógł zatrzymać się przed przejściem i ustąpić pierwszeństwa pieszemu, musi go dostrzec z odległości nie mniejszej niż 120 metrów, to 6 autobusów przegubowych. I to pod warunkiem suchej nawierzchni jezdni, dobrej widoczności, trzeźwości. Na to trzeba nałożyć wiedzę, że przy prędkości 130 km/h kąt widzenia kierowcy zawęża się do 30 stopni. Kąt jest zbyt wąski, aby w porę dostrzec pieszego.
Co mówi nauka?
Nie neguję konieczności rozejrzenia się przed przejściem dla pieszych. Sami tłumaczymy dzieciom, jak telefon komórkowy i słuchawki spłycają naszą percepcję w ruchu drogowym. Nie neguję też praw fizyki w ruchu drogowym. Wiemy, ile potrzebuje auto, aby zatrzymać się przed przejściem dla pieszych, ile potrzebuje kierowca, aby dostrzec przeszkodę i skutecznie przed nią zatrzymać się, wiemy ile trwa żółty sygnał przed czerwonym. Wiemy, że kierowca jadący 100 km/h potrzebuje 88 metrów do zatrzymania pojazdu, jadący 70 km/h potrzebuje 59 metrów, 50 km/h to 38 metrów, 30 km/h to 19 metrów. Wiem to, wiem, bo zapoznałem się z badaniami. Zostało to przebadane przez naukowców świata, w tym fizyków.
Wiem również, że dla bezpieczeństwa pieszego i innych niechronionych uczestników ruchu drogowego, prędkość pojazdu nie powinna być wyższa niż 50 km/h. To też jest fizyka. Wiem również, że dla bezpieczeństwa dziecka w ruchu drogowym, prędkość pojazdu nie powinna być wyższa niż 30 km/h. To również zbadano z punktu widzenia fizyki. Wiemy, że uderzenie w ludzkie ciało przy 30 km/h daje do 70 proc. szansy na przeżycie, przy 50 km/h szansa spada do 50 proc. To również zbadano, są wyniki, są filmy z tych badań, wszystko zapisane w tabelach. To jest szkiełko mędrca.
Na bazie tej wiedzy WHO, Unia Europejska dąży do tego, aby wprowadzić w obszarze zabudowanym 3 poziomy prędkości: 30 km/h w miejscach, gdzie ludzie chodzą, jeżdżą na rowerze, żyją i bawią się; 50 km/h, gdzie możliwe są uderzenia boczne; 70 km/h, gdzie możliwe są zderzenia czołowe. Na bazie tej wiedzy, Parlament Europejski chce ograniczenia prędkości do 30 km/h w terenie zabudowanym i zerowej tolerancji dla kierowców pod wpływem alkoholu. Ma to przyczynić się do osiągnięcia celu zerowej liczby ofiar śmiertelnych na drogach UE do 2050 roku.
Wierni hasłu “cmentarze są pełne tych, co mieli pierwszeństwo”
Tak, zdaję sobie sprawę, że to trudne. Tak, też chciałbym szybciej, ale to właśnie fizyka podpowiada mi, że nie mogę tego, bo mogę nie zdążyć zatrzymać się, aby przepuścić pieszego. Wiedzą to też biegli sądowi, którzy nie raz przeliczali wpływ prędkości na skutki wypadku, odtwarzali po śladach i zebranych danych przebieg zdarzenia. Mimo to wierni są hasłu “cmentarze są pełne tych, co mieli pierwszeństwo”. Nie wierzą w romantyczność, że drogi mogą być bez wypadków, „Wizję 0” nazywają złem. Dlaczego?
„Też w wypadku straciłem ojca i jedną z najbliższych osób, co nie oznacza, że będę wspierał idiotyczną co do zasady, ale pięknie propagandowo brzmiącą, wizję zero. Nie dajmy się zwariować, wypadki będą zawsze, bo człowiek to nie maszyna. A przez garstkę pozbawionych instynktu samozachowawczego i paru wariatów za kółkiem ma cierpieć cała populacja? Każdy ma ponosić odpowiedzialność za swoje błędy i tyle. Odpowiedzialność zbiorowa jest złem.” – napisał jeden z czołowych biegłych sądowych pod naszym postem na Facebooku. “Niesłusznie twierdzi się, że pieszy na przejściu ma czuć się bezpiecznie, to jest bardzo złudne ponieważ stan szczególnej ostrożności także w trakcie przekraczania przejścia nie ma nic wspólnego ze stanem błogiego relaksu.” – stwierdził ten sam biegły dla Interii. „Na tym właśnie polega największe nieszczęście polskiej dyskusji o BRD, gdzie po dwóch stronach tworzonej sztucznie barykady stają eksperci poruszający się w granicach prawa i wyznawcy dogmatów chcący je zmieniać.” – podsumował.
Romantyczność w ruchu drogowym to działanie organizacji pozarządowych na całym świecie. Takie same organizacje dążyły do ograniczenia palenia nikotyny. Jeszcze 30 lat temu ¾ z nas wyszłoby na przerwę na papierosa, 20 lat temu była to połowa, dziś jest to zdecydowana mniejszość. Też mówiono o zbiorowej odpowiedzialności, że każdy powinien decydować o sobie. Chodziło jednak o to, że palenie szkodziło również osobom niepalącym. Dlatego w dość radykalny sposób ograniczono możliwość palenia, wyrugowano z przestrzeni publicznej reklamy papierosów. W ruchu drogowym jest podobnie, nadmierna prędkości może być zabójcza dla osób postronnych. Taką osobą był Pan Adam z Sokratesa, a kierowcy jadącemu 130 km/h w obszarze zabudowanym nic praktycznie się nie stało, osoba postronna nie żyje.
O tym właśnie mówi WHO i Unia. Dlatego właśnie Unia i WHO nakłania do redukcji prędkości, aby popełnienie błędu i przez pieszego i przez kierowcę nie skończyła się tak, jak w październiku 2019 roku na Sokratesa. Bo nawet jeśli Pan Adam popełnił błąd, że nie usłyszał “ryczącego” silnika i nie dostrzegł “jaskrawego” pojazdu przez co nie odskoczył, aby uniknąć potrącenia, to należy zadać pytanie: czy przy 130 km/h miał na to szansę? I – jeszcze raz zadam pytanie – co z dziećmi, seniorami i niepełnosprawnymi? Unia i WHO uznały, że przy takiej prędkości pojazdu, zwłaszcza w obszarze zabudowanym, każdy błąd na drodze może skończyć się śmiercią, a CZŁOWIEK (nie pieszy) nie zdąży zareagować. Stąd ukierunkowanie na redukcję prędkości pojazdów. Im niższa prędkość, tym dłuższy czas na reakcję, która i tak liczona jest w sekundach. Nasi biegli jednak nie nawołują – kierowcy zwolnijcie, bo z naszych kajetów wynika, że im większa prędkość, tym większa rozpierducha! Oni nawołują: piesi “nie macie prawa czuć się bezpieczni”. To jest zgroza tych wypowiedzi.
Ale to właśnie dzięki pracy biegłych, fizyków i matematyków wiemy, co zrobić, aby zmniejszyć liczbę wypadków i liczbę ofiar. Nasza organizacja nigdy nie negowała praw fizyki, o których mówią biegli, ale dzięki nim wiemy, że są pewne progi, za którymi stoi brak możliwości zatrzymania pojazdu przed przeszkodą, przed pieszym, przed sygnalizacją, że są pewne progi, za którymi stoi śmierć na drodze. „Wizja 0” to Świat bez wypadków, będzie on możliwy, kiedy wszyscy będą to wiedzieć. Ironią jest, że stracą na tym biegli sądowi, którzy nie będą mieć już czego liczyć, odtwarzać, rekonstruować. Wizja dróg bez wypadków przeraża biegłych, bowiem oznacza utratę pracy. Stracą też adwokaci broniący i ofiar i sprawców w oparciu o opinie tychże biegłych.
Czy Świat bez wypadków to utopia? Czy Świat bez wojen to utopia? Być może. Ale czy dążenie do tego, aby ludzie nie zabijali się na drogach, na polach bitew to zło?
Adam Sobieraj,
prezes Fundacji Drogi Mazowsza