Rozmowy i opinie
„Wyścigi słoni” – czy to na pewno problem?
Opublikowano
2 lata temu-
przez
luzKogo właściwie i w jaki sposób tamują te wyprzedzające się ciężarówki? Kogo one denerwują? Kim są Ci zatamowani, zdenerwowani kierowcy? – pisze Czytelnik brd24.pl w liście do redakcji. I dodaje: Zdecydowanie czuję się bezpieczniej (bo jest bezpieczniej w moim odczuciu) na drodze szybkiego ruchu, gdy ciężarówki korzystają z prawa wyprzedzania
Czytając tekst „Zakaz wyprzedzania się ciężarówek na drogach szybkiego ruchu! Rząd przyjął nowy projekt” postanowiłem napisać do Was i podzielić się swoją refleksją odnośnie poruszonego w nim zagadnienia. Towarzyszy mi ona od dłuższego czasu, a nie łatwo mi znaleźć podobne u innych użytkowników dróg w naszym kraju.
Kogo właściwie i w jaki sposób tamują te wyprzedzające się ciężarówki? Kogo one denerwują? Kim są Ci zatamowani, zdenerwowani kierowcy? No dobrze, jedna ciężarówka wyprzedza drugą, trwa to 2-3 minuty i jedziemy dalej. Co w tym złego? To, że ktoś musi zwolnic do 90 km/h? Po dwóch minutach przyspieszy i będzie mógł jechać znowu 120 lub 140 km/h. Czy ktoś zbadał to „znaczne spowolnienie” ruchu? Ile ono wynosi?
A z drugiej strony: czy Ci, których tak denerwują te wyprzedzania, spróbowali zobaczyć okiem swojej wyobraźni sytuację na ekspresówce czy autostradzie po wprowadzeniu zakazu, za którym tak lobbują? Nie będzie już „konwoju” 5 czy 8 ciężarówek, ale 60 a może nawet 80 ciężarówek jadących jedna za drugą z prędkością 85 km/h. Długość tego konwoju będzie liczyć: 60*18 m plus 59 (odstępów) * (powiedzmy) 30 m, to razem 1080 m plus 1770 m = 2,85 km! I teraz lewym pasem sunie kierowca z prędkością 120 km/h, wyprzedzając wszystkie te „słonie”. I to wyprzedzanie nie będzie trwało chwilę, a po wyprzedzeniu tego konwoju trafi on następny. I co na to Ci wszyscy zdenerwowani kierowcy? Będzie im lepiej czy gorzej? A może oni i rząd podejmą kolejne decyzje, np. zakaz wyprzedzania więcej niż pięciu ciężarówek na raz? Albo nakaz dla ciężarówek zachowania 0,5 km odstępu dla co piątej ciężarówki? Albo może minimalna prędkość na lewym pasie 160 km/h?
Jakiś czas temu natrafiłem na dyskusję w Niemczech nad zakazem ruchu ciężarówek w weekendy. Ścierały się dwa poglądy: jeden – zostawić zakaz, aby kierowcy samochodów osobowych mieli większą swobodę/wygodę jazdy; drugi – zezwolić na jazdę ciężarówek, bo wówczas spada średnia prędkość i jest bezpieczniej.
W okresie około weekendu majowego tego roku miałem możliwość zbadania warunków na drodze S7 na odcinku Radom-Grójec dla dwóch powyżej opisanych sytuacji.
Dzień 30 kwietnia (dzień roboczy), między godzinami 6 a 7, ruch ciężarówek duży, samochodów pozostałych również. Ja poruszam się z prędkością 120-130 km/h. Co jakich czas muszę zwolnić, bo „słonie” się wyprzedzają. Ale wyprzedzą się, a ja jadę dalej. Jestem jednym z szybciej poruszających się pojazdów, wyprzedzam sporo samochodów osobowych, mnie wyprzedzają nieliczne.
Dzień 1 maja, również godziny poranne, ciężarówek na trasie brak, ruch samochodów osobowych duży. Jadę podobnie jak 30 kwietnia – z prędkością 120-130 km/h, ale tym razem jestem jednym z najwolniej poruszających się samochodów. A lewy pas to hulaj dusza, ile fabryka dała. Obraz klasyki polskich dróg szybkiego ruchu: na prawym pasie dwa samochody, a na lewym osiem skupionych w grupie walczącej o prymat kto kogo. Zderzak w zderzak, i migają sobie nawzajem światełkami drogowymi.
Empirycznie dowiodłem (życie dowiodło) co się dzieje z ludźmi na drodze w określonych warunkach. I po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, że zdecydowanie jestem przeciw wprowadzaniu zakazu o jakim mowa. Zdecydowanie czuję się bezpieczniej (bo jest bezpieczniej w moim odczuciu) na drodze szybkiego ruchu, gdy ciężarówki korzystają z prawa wyprzedzania. A wyobraźnia to coś, z czego powinno się wyjątkowo często korzystać w stosunku do szeroko pojętego kontekstu bezpieczeństwa i ruchu drogowego.
Rafał Adamczyk