Connect with us
Statystyki 2025
  • Zabici w wypadkach - 36
  • Ranni w wypadkach - 615
  • Kierowcy po alkoholu - 2907
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 35.47
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 2.4
  • Średnia liczba rannych dziennie: 41
  • Zabici w wypadkach - 36
  • Ranni w wypadkach - 615
  • Kierowcy po alkoholu - 2907
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 35.47
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 2.4
  • Średnia liczba rannych dziennie: 41

Rozmowy i opinie

Krwawy komfort tirowców. Czyli kulisy cichej zmiany prawa dla piratów drogowych

Opublikowano

-

To przedstawiciel rządu miał dopisać do ustawy “LEX UBER” mniejszy okres, po którym kasują się punkty karne i wprowadzić na nowo  kursy do kasowania punktów za pieniądze. Wszyscy posłowie Komisji Infrastruktury podnieśli za tym rękę. Mieli ich do tego namawiać… przedsiębiorcy transportowi. Dlaczego?
Łukasz Zboralski, redaktor naczelny brd24.pl

Łukasz Zboralski, redaktor naczelny brd24.pl

Wczoraj w Sejmie w projekcie prawa dotyczącym innej sfery nagle dodano zapisy, które przywrócą kasowanie punktów karnych kierowców po roku (obecnie jest po 2 latach od zapłacenia mandatu) oraz przywrócą patologię w WORD-ach – czyli “kursy”, na których za niewielkie pieniądze można będzie raz na pół roku odkupić 6 punktów karnych.

Qui bono?

Jak to się mogło stać? Jak rok po zaostrzeniu prawa, które przyniosło – i właśnie wiemy to ze statystyk policji – zmniejszenie liczby zabijanych w wypadkach drogowych w Polsce o tysiąc rocznie (czyli o 1/3!) ktoś w ogóle miał śmiałość wracać do patologii sprzed zmian?

Nie ma innej drogi niż przyjrzeć się, komu może służyć poluzowanie sankcji dla piratów drogowych. Na pewno nie służy to społeczeństwu. Więc komu?

Z moich nieoficjalnych informacji wynika, że tajemnicza poprawka została zgłoszona na wczorajszej Komisji Infrastruktury przez stronę rządową (stenogramu z posiedzenia komisji jeszcze nie opublikowano). Zatem ktoś musiał dotrzeć z takimi postulatami co najmniej do ministerstw.

Kto to był? Na to odpowiedzą w pewnym sensie jest też zachowanie posłów Komisji Infrastruktury, którzy wszyscy (sic!) podnieśli rękę przyjmując taką poprawkę. W nieoficjalnych rozmowach przyznają, że… ulegli naciskom przedstawicieli branży transportowej.

Czy biznesmenom przewożącym towary mogło zależeć, by kierowcy szybciej kasowali sobie punkty karne? Oczywiście. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że konkurencyjność polskiej branży transportowej po części ma patologiczne korzenie. Kierowcy nad Wisłą jeżdżą szybciej niż dozwala prawo, a logistycy układają im tak trasy, by wręcz musieli gnać na złamanie karku. Zatem w interesie takich biznesmenów jest “komfort” kierowców – czyli możliwość łamania przez nich prawa i ponoszenia za to jak najmniejszych konsekwencji. Punkty karne muszą być dla nich solą w oku. Nie pozwalają bowiem prowadzić przewozów tak patologiczny sposób jak przed 2022 r. Bowiem możliwość otrzymania jednorazowo nawet 15 punktów karnych i kasowanie ich dopiero po dwóch latach sprawia, że kierowca nie będzie ryzykował utraty uprawnień. Jak wówczas szef “dziadtransu” ma zmusić podwładnego do łamania ograniczeń prędkości, by z przysłowiowymi “bułeczkami do sklepu” dotrzeć szybciej?

Posłowie, którzy poparli tę poprawkę – i ewentualnie poprą ją teraz w Sejmie – muszą mieć świadomość, że ten komfort łamania prawa przez busiarzy i tirówców okupiony będzie krwią. To oznaczać będzie po prostu znów więcej zabitych na polskich drogach. Czy taką cenę gotowi są nam zaproponować? Czy mają taką odwagę? Wkrótce zobaczymy.

Jak ożyły martwe przepisy

Oczywiście to nie jedyny interes, który splótł się w tych cichych (bez dyskusji, bez konsultacji publicznych itd.) zapisach przepchniętych na sejmowej komisji. Tą nowelizacją ktoś próbuje upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. W tym drugim przypadku nie robiono z tego nawet tajemnicy. Dyrektorzy Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego mocno lobbowali za tym, by przywrócić im możliwość zarabiania na kursach dla piratów drogowych.

Przypomnijmy, jaką patologią te kursy były przed 2022 rokiem. Otóż za ok. 300 zł każdy pirat drogowy mógł posiedzieć na pogadance w WORD (a ostatnio nawet udawać, że jest online przed komputerem) i raz na pół roku skasować sobie 6 punktów, czyli w roku mógł zapłacić za skasowanie połowy prawnego limitu. Wiadomo, kto przychodził na te kursy. Wciąż ci sami. Przedstawiciele handlowi, “biznesmeni”, kierowcy zawodowi. Jeździli łamiąc prawo i zjawiali się, by za to zapłacić jakieś drobniaki. A z drugiej strony emerytowani policjanci i egzaminatorzy zarabiali sobie na wykładach, których i tak nikt nie słuchał. Interes się kręcił.

Po likwidacji tej patologii presja na jej przywrócenie zaczęła być podwójna. Bo tak się złożyło, że za egzaminy na prawo jazdy od lat nie podwyższano opłaty i WORD-om zaczęło brakować pieniędzy. W ubiegłym roku był nawet strajk egzaminatorów. Resort infrastruktury myślał więc, jak tu dosypać WORD-om pieniędzy. I myślano właśnie o przywróceniu kursów. Już w ubiegłym roku ministerstwo znowelizowało ustawę i wpisało, jak wyglądać mają nowe, droższe (ale 500 zł to nadal przecież tanio) kursy dla piratów drogowych. Przedstawiciele resortu tłumaczyli na boku, że to tak tylko dla hecy – że nowelizację powiązano z wejściem w życie systemu CEPIK 2.0, a systemu nie ma, więc to “martwe zapisy”.

Okazało się wczoraj, że te martwe zapisy nagle po Wielkanocy zmartwychwstały. Cud, istny cud…

Czy wyborcy zmądrzeli?

Dwie dekady temu przed wyborami posłowie podwyższyli prędkości na autostradach i ekspresówkach. I za to zostali wybrani na kolejne kadencje przez tych, którym na drogach zaczęło ginąć więcej bliskich.

Kilka lat temu odebrali z kolei samorządom prawa do fotoradarów. W miejscach zafoliowanych fotoradarów zginęło o 50 proc. więcej ludzi. Ale posłowie znów dostali kolejną kadencję od tych, którym ubyło bliskich.

Czy dziś ludzie znów chętniej zagłosują na tych posłów, którzy zwiększą liczbę ludzi ginących na drogach? Przekonamy się niebawem.

Łukasz Zboralski