Badania
Mało Polaków zdaje na prawo jazdy, a przygotowani są i tak słabo
Najwyższa Izba Kontroli wytknęła, że system szkolenia kierowców w Polsce działa źle. Wprowadzone w nim zmiany nie poprawiły umiejętności kierowców. Nikt nie sprawdza, jak uczeni są kursanci i prawie nie kontroluje się lekarzy wydających zaświadczenia
Opublikowano
9 lat temu-
przez
luzNajwyższa Izba Kontroli wytknęła, że system szkolenia kierowców w Polsce działa źle. Wprowadzone w nim zmiany nie poprawiły umiejętności kierowców. Nikt nie sprawdza, jak uczeni są kursanci i prawie nie kontroluje się lekarzy wydających zaświadczenia
To kolejny obszar bezpieczeństwa ruchu drogowego, który okazał się fatalnie zarządzany w Polsce. NIK przyjrzała się nadawaniu uprawnień kierowcom. Wnioski są pesymistyczne.
Zdaniem kontrolerów zmiany w szkoleniu i egzaminowaniu kierowców wprowadzane w ostatnich kilkunastu latach nie przyniosły oczekiwanych rezultatów – czyli poprawy bezpieczeństwa na drogach. Kandydaci na kierowców nie zostają dobrze przygotowani do bezpiecznego i sprawnego uczestniczenia w ruchu drogowym, a zwłaszcza nie są przygotowywani do radzenia sobie w trudnych sytuacjach.
A to tym dziwniejsze, że egzaminy w Polsce – przeprowadzane przez Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego – są na europejskim tle wyjątkowo restrykcyjne. Średnia zdawalność w 2014 r. w naszym kraju wynosiła 34,5 proc. W tym samym roku w Wielkiej Brytanii licencję uzyskało 47 proc. zdających, a w Niemczech – 74 proc.
Kontrolerzy zwracają też uwagę na “turystykę egzaminową”. Wiele ośrodków drastycznie różni się odsetkiem zdających egzaminy na prawo jazdy. Dlatego kursanci często wybierają inne niż te najbliżej ich miejsca zamieszkania – najłatwiej egzamin zdać w WORD-ach działających w mniejszych miejscowościach.
Co z tymi kursami?
Mimo wszystkich zarzutów pod adresem WOR-dów (88 proc. ich przychodów stanowią wpływy z egzaminów, głównie poprawkowych), NIK uważa też, że mamy w Polsce problem ze szkołami dla przyszłych kierowców. Kursanci są słabo przez nie przygotowywani. W okresie, któremu przyglądali się kontrolerzy, egzaminatorzy musieli przerwać 200 tys. egzaminów (na ok. 690 tys.). Głównie przerywane były egzaminy praktyczne w ruchu miejskim. Najczęściej dlatego, że kursanci nie ustępowali pierwszeństwa przejazdu (34 proc.), nie dostosowywali się do znaków i sygnałów świetlnych (21 proc.), zachowywali się w sposób zagrażający życiu i zdrowiu uczestników ruchu drogowego (14 proc.), ich jazda groziła kolizją lub wręcz ją spowodowała (11 proc.).
Zdarzali się kursanci, którzy ponad 80 razy podchodzili do egzaminu teoretycznego. A mimo tego, takim osobom udaje się czasem uzyskać prawo jazdy – w Jastrzębiu Zdroju egzamin teoretyczny ktoś zaliczył za 70. razem, a egzamin praktyczny za 64 razem.
Same ośrodki prowadziły kursy niezgodnie z programem, czy przy użyciu pojazdów nie spełniających wymagań. Podczas szkoleń nie zawsze przykładana jest odpowiednia waga do umiejętności udzielenia pomocy przedmedycznej – a to przecież najczęściej inni kierowcy są pierwsi na miejscu wypadku.
Na te problemy zwracaliśmy już uwagę w portalu brd24.pl. W marcu w rozmowie z nami mankamenty systemy szkolenia kierowców wyliczał Paweł Tomaszek, dyrektor zarządzający Akademii Auto Świat.
– Rynek jest szalenie rozdrobniony i brak jest standardów, które obowiązywałyby wszystkich – mówił Tomasze. – Ustawodawca ciągle zmieniając ustawę o kierujących pojazdami, zmienia zasady egzaminowania i prowadzenia szkolenia kierowców. Nadzór starostw poszedł w stronę papierologii, czyli sprawdzania tego, czy wszystkie dokumenty są wypełnione, czy biuro ma odpowiednie oznakowanie. Branża jest rozdrobniona, biedna i bez mechanizmów samokontroli. Są szkoły, które szkolą bardzo dobrze, utrzymują wysokie standardy, są też jednak – nie boję się tego powiedzieć – ośrodki, które w ogóle nie powinny funkcjonować.
Starostwa nie działają
Nie tylko ośrodki szkolenia działają źle, ale też jak wytyka NIK samorządy zupełnie nie panują nad tą sferą. Większość starostw powiatowych nie sprawdza, jak ośrodki szkolą kierowców, bo nie podjęła współpracy z policją w tym zakresie. Niemal żadne starostwo nie sprawdzało, jak funkcjonują egzaminy wewnętrzne w szkołach jazdy. Nawet w tych szkołach, gdzie wszyscy zdawali egzaminy wewnętrzne, a nikt nie zdawał egzaminu państwowego kontrola ograniczała się do przeglądania dokumentacji.
Co jeszcze groźniejsze – starostwa nie eliminują skutecznie z dróg osób jeżdżących bez ważnych uprawnień. W żadnej ze skontrolowanych jednostek samorządu nie wysłano na ponowny egzamin kierowcy, który przekroczył 24 punkty karne. Na wnioski policji urzędnicy reagowali opieszale, niektóre decyzje wydawane były nawet po 10 miesiącach!
Niemal wszyscy urzędnicy z powiatów nie dotrzymywali wyznaczonych terminów na przekazywanie danych do Centralnej Ewidencji Kierowców dotyczących uprawnień do kierowania pojazdami albo o zastosowaniu środka karnego w postaci zakazu kierowania pojazdami. Często też wydawali wtórniki prawa jazdy, bez rzetelnego sprawdzenia dokumentacji. W efekcie po drogach dalej mogli jeździć ludzie, którzy np. stracili prawo jazdy za granicą za prowadzenie pojazdu po alkoholu.
red