Społeczeństwo
Wraca sprawa wypadku na ul. Sokratesa w Warszawie. Sąd powoła nowego biegłego
Opublikowano
2 lata temu-
przez
luzSąd Apelacyjny w Warszawie rozpoczął rozpatrywanie sprawy Krystiana O., który w 2019 r. pędząc BMW po ulicy Sokratesa w Warszawie wjechał w ojca rodziny, która przechodziła po pasach. Jest pierwsza decyzja – powołany zostanie nowy biegły ds. rekonstrukcji wypadków drogowych
W tym tygodniu Sąd Apelacyjny w Warszawie zaczął rozpatrywać apelacje od wyroku dla Krystiana O., sprawcy głośnego wypadku śmiertelnego z Warszawy. Apelacje złożyli zarówno obrońcy skazanego, jak i prokurator oraz pełnomocnicy rodziny ofiary tego wypadku.
Śmierć, która doprowadziła do zmiany prawa na przejściach
Do tego wstrząsającego wypadku doszło 20 października 2019 r. w stolicy. W środku dnia – ok. godz. 13 – ulicą Sokratesa pomarańczowym BMW 330CI jechał Krystian O. 33-letni blacharz-mechanik. Jego auto, jak się potem okazało, miało wiele modyfikacji i nie powinno przejść pozytywnie nawet przeglądu technicznego. Odłączony był czujnik ABS. Tylne zawieszenie było przerobione i krawędzie opon z tego powodu były starte. Auto miało rozwiercone gniazda amortyzatorów, które zmieniały kąt nachylenia przednich kół, miało też adapter powodujący blokadę kół przednich przy ich maksymalnym skręceniu. Łączniki stabilizatora były ucięte.
Takim samochodem Krystian O. według opinii sądowego biegłego jechał warszawską ulicą ok. 136 km/h. Dopuszczalna prędkość wynosiła 50 km/h. W tym czasie przez przejście dla pieszych szła trzyosobowa rodzina. Pierwszy ojciec Adam G., a za nim żona z dzieckiem w wózku. Przechodzili ze strony prawej na lewą – patrząc od strony nadjeżdżających pojazdów. Na pasie bliżej nich kierowca renault zatrzymał się, by ustąpić im pierwszeństwa.
Gdy Adam G. wkraczał na kolejny pas, z olbrzymią prędkością nadjechał Krystian O. Uderzył mężczyznę. Biegły oszacował, że po hamowaniu, w chwili uderzenia w pieszego prędkość pojazdu wynosiła ok. 95 km/h. Adam G. zginął. Potrącony wózek z dzieckiem przewrócił się, na szczęście malec nie został poważnie ranny.
Ta głośna sprawa zbulwersowała opinię społeczną w Polsce i wpłynęła na akcje miejskich aktywistów, którzy zaczęli domagać się ucywilizowania polskiego prawa w sprawie pieszych. Duża presja na polityków sprawiła, że Prawo o ruchu drogowym znowelizowano i od 1 czerwca 2021 r. kierowcy muszą ustępować w Polsce nie tylko pieszym, którzy już znajdują się na pasach, ale też tym, którzy dopiero na przejście wchodzą. Jak niedawno określił to w wyroku Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim – kierowcy mają obowiązek ustąpić każdemu pieszemu, którego zachowanie zdradza zamiar wejścia na przejście dla pieszych.
Ulica Sokratesa została w Warszawie przebudowana tak, że kierowcy nie mogą się na niej rozpędzać, a piesi są lepiej zabezpieczeni przy przechodzeniu przez “zebry”.
Po dwóch latach – w listopadzie 2021 r. – Sąd Okręgowy w Warszawie wydał w tej sprawie wyrok. Choć prokurator domagał się dla Krystiana O. kary za zabójstwo z zamiarem, kierowca został skazany za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Kara, jak na polskie orzeczenia, była wysoka. Krystian O. skazany został bowiem na karę bezwzględnego pozbawienia wolności na 7 lat i 10 miesięcy. Najwyższa możliwa kara w Polsce za ten czyn mogła być wyższa jedynie o dwa miesiące. O. dostał też zakaz prowadzenia pojazdów na 15 lat.
Sąd powołuje nowego biegłego. Dlaczego?
Od tego roku złożono apelacje. Dwa dni temu ich rozpatrywanie rozpoczął Sąd Apelacyjny w Warszawie.
Jak ustalił portal brd24.pl obrońcy Krystiana O. złożyli dwie osobne apelacje. Wnoszą o zmniejszenie kary dla kierowcy. Chcą, by kara więzienia wyniosła 4 lata. To oznaczałoby, że praktycznie po zakończeniu rozpatrywania apelacji Krystian O. wyszedłby na wolność (został zaaresztowany dziesięć dni po wypadku i do dziś przebywa w więzieniu).
Obrońcy zarzucają, że sąd pierwszej instancji nie uwzględnił tego, iż ofiara wypadku przyczyniła się do własnej śmierci. W tej sprawie próbują forsować prywatną opinię, jaką rodzina Krystiana O. zamówiła u biegłego ds. rekonstrukcji wypadków Piotra Krzemienia.
Tymczasem już sąd pierwszej instancji tę opinię odrzucił zwracając uwagę na zawarte w niej sprzeczności oraz podkreślając jej nacechowanie wobec materiałów dowodowych i świadków. Sąd stwierdził wówczas, że treść opinii Piotra Krzemienia “miała na celu, oprócz podważenia opinii biegłego A. P., zmniejszyć stopień winy oskarżonego kierującego pojazdem marki B.. Dokonując analizy tego dokumentu Sąd zauważył, że w dokumencie tym znajduje się wiele sprzeczności, wykonanych jest kilka założeń, których przy badaniu prędkości pojazdu być nie powinno”. Sąd wytknął też, że Krzemień “kompletnie zignorował obowiązujące prawo”. I dodał, że “opinia prywatna nacechowana jest w pierwszej części (przy wypisaniu zeznań świadków) sformułowaniami, które oceniają materiał dowodowy, wartościując zeznania świadków, co w opinii, nawet prywatnej nie powinno mieć miejsca”.
Sąd Apelacyjny też nie przyjął opinii biegłego Krzemienia. Nie zgodził się również, by Krzemień w sprawie zeznawał jako świadek – to wytrych stosowany przez prawników, by w inny sposób móc zaprezentować ustalenia z prywatnych opinii, które jako opinie formalnie nie zostają uwzględnione przez sąd.
Jednak Sąd Apelacyjny zdecydował się na powołanie w ogóle kolejnego biegłego ds. rekonstrukcji wypadków w tej sprawie. Powodem nie było znalezienie w analizie biegłego inż. Adama Pierzchały (jego opinię sąd okręgowy przyjął jako rekonstrukcję wypadku) błędów czy niedomówień. Poszło o względy formalne. Obrona wskazała bowiem, że Pierzchała był na miejscu zdarzenia i brał udział w postępowaniu prokuratury. Zdaniem sądu takich dwóch ról procesowych łączyć nie można.
Rodzina i prokurator chcą skazania za zabójstwo
Apelacje złożyli też w sądzie pełnomocnicy rodziny zabitego w wypadku, jak i prokuratora. Są w zasadzie podobne. Chcą przekonać sąd, że dokonano niewłaściwej oceny podmiotowej, że przyjęto niewłaściwą kwalifikację czynu. Że to nie był wypadek ze skutkiem śmiertelnym, ale zabójstwo.
– Przed sądem pierwszej instancji Krystian O. twierdził, że wykonał obronny manewr hamowania. Jednak wcześniej w postępowaniu przygotowawczym przyznawał, że zrobił to „odruchowo”. Uważamy zatem, że nie hamował dlatego, że chciał uniknąć potrącenia, nie zrobił tego z powodu świadomej decyzji, co oznacza że trwał w zamiarze ewentualnym popełnienia przestępstwa zabójstwa, tzn. że przewidywał, że może dojść do śmierci człowieka i na to się godził– mówi brd24.pl mec. Marta Zakrzewska, która przed sądem reprezentuje rodzinę ofiary wypadku.
Mecenas Zakrzewska wymienia więcej argumentów, które jej zdaniem wskazują na zamiar ewentualny. – Trzeba do oceny przyjąć czas przed wypadkiem. Wiemy przecież, jak ten kierowca się poruszał, że łamał wcześniej przepisy. Dowodami są zeznania świadków. Mamy ludzi, którzy widzieli, jak on wówczas jechał na różnych odcinkach ulicy Sokratesa. Rozwijał szaleńczą prędkość, przejeżdżając w ten sposób kilkukrotnie przejścia dla pieszych. Wiemy, jakim autem się poruszał i że jego stan techniczny czyniło z niego narzędzie zbrodni. Gdy to wszystko zbierzemy, widać wyraźnie, że ten kierowca godził się na to, że może doprowadzić do wypadku śmiertelnego – wskazuje mec. Zakrzewska.
Tak samo na tę sprawę patrzył wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. Wyrok sądu okręgowego uznał za niesprawiedliwy. – Taki wyrok to fatalny sygnał dla piratów drogowych – mówił wiceminister Warchoł brd24.pl po ogłoszeniu wyroku w 2021 r. – Przypomnijmy okoliczności tego zdarzenia. To była droga osiedlowa. Tam jest mnóstwo domów, mieszka wiele rodzin, dzieci. Tam może na ulicę wyjechać dziecko rowerkiem, może wybiec za piłką, może ktoś wyjeżdżać z drogi podporządkowanej. Jeśli ktoś w takim miejscu rozpędza się do blisko 140 km/h to musi wiedzieć, że gdy będzie podejmował manewr hamowania, to po prostu nic nie zdąży zrobić i dojdzie do tragedii. I do tej tragedii tam właśnie doszło – tłumaczył i dodawał: – W tej sytuacji taki kierowca godził się z tym, co może się stać. Było mu to obojętne. A obojętność woli nazywamy właśnie zamiarem ewentualnym. Nie znajdujemy tam chęci, by popełnić celowo przestępstwo – a więc nie jest to zaplanowane zabójstwo. Nie znajdujemy też jednak chęci, by nie dopuścić do zabicia kogoś – to cechowałoby postawę lekkomyślną. Mamy stanowisko neutralne, obojętne. I ten szczególny stan to jest zamiar ewentualny. Było to zabójstwo z zamiarem ewentualnym.
Łukasz Zboralski