Connect with us

Społeczeństwo

Kierowca złamał nogę warszawskiemu architektowi. Czy uda się ustalić sprawcę?

Opublikowano

-

W Wielką Sobotę na parkingu przy kościele dominikanów w Warszawie kierowca wjechał w pieszego. Wydawało się, że to niegroźne uderzenie, ale po kilku godzinach poszkodowany trafił do szpitala, gdzie okazało się, że ma poważne złamanie nogi. Poszkodowany próbuje teraz ustalić kierowcę, przez którego leży w szpitalu
Błażej Małczyński doznał skomplikowanego złamania nogi. Wciąż przebywa w szpitalu i czekają go jeszcze długie miesiące rehabilitacji Fot. arch. prywatne

Błażej Małczyński doznał skomplikowanego złamania nogi. Wciąż przebywa w szpitalu i czekają go jeszcze długie miesiące rehabilitacji Fot. arch. prywatne

To była Wielka Sobota. Błażej Małczyński przyjechał z żoną samochodem do kościoła przy ulicy Dominikańskiej. Po święceniu pokarmów poszli na parking. Był tłok, więc warszawski architekt stanął na parkingu, by pomóc żonie wyjechać z miejsca postojowego. – Za plecami usłyszałem hałas silnika i się odwróciłem, wtedy w prawą nogę uderzył mnie kierowca jadącego samochodu – relacjonuje brd24.pl Małczyński. – Facet zatrzymał się, pytał, czy nic mi się nie stało. Miał jeszcze do mnie pretensje. Ostatecznie on pojechał w swoją stronę, a ja z żoną w swoją. Bolała mnie ta noga, ale widocznie adrenalina sprawiała, że nie czułem, iż jest poważnie uszkodzona.

Małczyńscy z kościoła ruszyli prosto do znajomych. Tam jednak pan Błażej zaczął już czuć mocny ból a noga zaczęła błyskawicznie puchnąć. Ruszyli więc do szpitala. W lecznicy na Saszerów diagnoza była szybka: złamanie piszczeli z przemieszczeniem, uszkodzony staw kolanowy. Poszkodowany pieszy został w szpitalu. Konieczna była operacja. – Mam teraz w nodze tytanową szynę – opowiada Małczyński. – Wygląda to słabo. Nadal leżę w szpitalu, zostałem odcięty od codziennych zajęć, a=a przede mną pół roku kosztownej rehabilitacji… Mam do siebie trochę pretensji, że nie zapisałem nawet numerów rejestracyjnych, ale byłem w szoku. Kierowca, który mnie uderzył chyba to wykorzystał, bo nie zostawił żadnych namiarów na siebie i po prostu odjechał.

Żona pana Błażeja zgłosiła sprawę wypadku warszawskiej policji. – Tylko do dziś nikt się z nami nie skontaktował – mówi Małczyński. – A czasu np. na zabezpieczenie monitoringu w pobliżu kościoła nie ma dużo. Przecież w końcu te nagrania są kasowane i zastępowane kolejnymi – dodaje. Zapytaliśmy policję o działania w tej sprawie i na odpowiedź czekamy.

Pan Błażej zaapelował o pomoc do ludzi na Facebooku. Poprosił wszystkich, którzy mogą mieć w tej sprawie informacje o kontakt. Do tej pory zgłosił się jeden świadek. Zapamiętał, że sprawca wypadku kierował srebrnym fiatem punto. – Mam nadzieję, że przy pomocy innych uda się ustalić kierowcę, który we mnie wjechał – mówi.

luz