Connect with us

Rozmowy i opinie

Rebecca Ashton, IAM RoadSmart: polscy kierowcy nie łapią w ogóle kontaktu wzrokowego z innymi uczestnikami ruchu

W Wielkiej Brytanii mamy dużo większy kontakt z innymi ludźmi na drogach. W Warszawie stałam na przejściu i nie mogłam zauważyć, czy jakiś kierowca naprawdę mnie dostrzegł – mówi brd24.pl Rebecca Ashton, behawiorystka, ekspertka IAM RoadSmart zajmującego się szkoleniem kierowców i propagowaniem bezpieczeństwa ruchu drogowego w Wielkiej Brytanii, która jest gościem Warszawskiego Tygodnia BRD

Opublikowano

-

W Wielkiej Brytanii mamy dużo większy kontakt z innymi ludźmi na drogach. W Warszawie stałam na przejściu i nie mogłam zauważyć, czy jakiś kierowca naprawdę mnie dostrzegł – mówi brd24.pl Rebecca Ashton, behawiorystka, ekspertka IAM RoadSmart zajmującego się szkoleniem kierowców i propagowaniem bezpieczeństwa ruchu drogowego w Wielkiej Brytanii, która jest gościem Warszawskiego Tygodnia BRD

Rebecca Ashton, IAM RoadSmart Fot. archiwum

Rebecca Ashton, IAM RoadSmart Fot. archiwum

Łukasz Zboralski: Czy w Wielkiej Brytanii, w której jest ponad milion Polaków, widać, że oni na drogach zachowują się inaczej niż Brytyjczycy?

Rebecca Ashton: Tak, zdecydowanie jest różnica w zachowaniu. Myślę, że wiąże się to ze sposobem, w jaki my prowadzimy pojazdy w Wielkiej Brytanii i w jaki postrzegamy innych użytkowników dróg. Brytyjczycy mają dużo większy kontakt wzrokowy z innymi na drodze. Tego w Polsce chyba nie ma. Kiedy rano chodziłam po Warszawie złapałam się na tym, że przechodząc przez skrzyżowanie szukałam wzrokiem kierowców, żeby dostrzegli mnie i rozpoznali moje zamiary, ale nic takiego się nie wydarzyło – musiałam stać tam dłuższą chwilę i czekać.

Macie u siebie bardzo dokładne statystyki dotyczące zdarzeń na drogach. Czy widać w nich, że obcokrajowcy różnią się pod względem częstotliwości powodowania wypadków i kolizji?

Nie patrzyłam w statystyki pod tym kątem i nie wiem. Ale też nie jestem pewna, czy w ogóle możemy publikować takie zestawienia…

…aha, polityczna poprawność?

(śmiech) Tak. Nie sądzę, że moglibyśmy to upubliczniać.

A jakie obecnie macie największe problemy z bezpieczeństwem na drogach – zakładam, że podobne jak w całej Europie, czyli młodzi kierowcy i prowadzenie pod wpływem alkoholu.

Mamy niepokojącą sytuację z młodzieżą, która opuszcza szkoły podstawowe i przechodzi do następnych szkół, czyli w wieku 10-14 lat. Widzimy wzrost wypadków z udziałem tej grupy jako pieszych. W podstawowej szkole uczą się sporo o zachowaniach na drodze, o tym, jak nie przechodzić przez skrzyżowania, a potem idą do kolejnej szkoły i jakby zapominali wszystko to, czego przez lata się nauczyli.

Na kolejnym etapie edukacji nie ma już dalszego ciągu intensywnego nauczania o bezpieczeństwie na drogach?

Nie. Odbywa się to rzadko, okazjonalnie. Głównie uczymy tego dzieci w pierwszej szkole. Ale też są zapewne inne powody wzrostu wypadków z dziećmi w wieku, o którym wspomniałam. Na przykład do pierwszej szkoły zwykle odprowadzają ich rodzice. A już gdy są starsi do szkoły wolą chodzić z rówieśnikami.

Dobrze – więc rozpoznaliście problem z dziećmi w pewnym wieku. Co jeszcze?

Oczywiście mamy problemy z kierowcami przekraczającymi prędkość, tak jak wszystkie kraje w Europie. Osobiście uważam, że to jest problem mentalny tych ludzi, którzy uważają, że potrafią więcej niż rzeczywiście potrafią. I jeśli codziennie jadą drogą, którą mogą poruszać się z prędkością np. 40 mph, to gdy nagle pojawi się oznakowanie ograniczające prędkość o połowę, wielu z takich kierowców myśli: przecież właściwie nic się nie zmieniło. Dlatego, gdy ogranicza się prędkość na drodze nie można poprzestać na znakach, trzeba też fizycznie wymusić na kierowcach mniejszą prędkość.

Toczy się u Was dyskusja o obniżaniu dopuszczalnego limitu alkoholu, który wynosi 0,8 promila. Szkocja już ma 0,5 promila. Czy do tego poziomu będziecie dążyć w ogóle w Wielkiej Brytanii?

W organizacji, którą reprezentuję, uważamy, że to byłby dobry pomysł. Trzeba też jednak wiedzieć, że zdecydowana większość kierowców, którzy powodują wypadki po pijanemu to są ludzie, którzy poważnie przekraczają dopuszczalny poziom alkoholu w organizmie, przekraczają sporo te 0,8 promila.

A u nas policja takie dane utajnia. Kiedy poprosiłem o podanie, jaką zawartość alkoholu mają polscy nietrzeźwi sprawcy wypadków, policjanci odpowiedzieli mi, że takich danych nie mają. Być może właśnie z tego powodu, że okazałoby się, iż jest podobnie jak u Was – czyli, że wypadki powodują naprawdę pijani ludzie.

No nie… u nas to są rzeczy jawne. Mamy naprawdę szczegółowe dane dotyczące takich wypadków.

A jaki macie sposób na pijanych?

W Wielkiej Brytanii prowadzenie po pijanemu oznacza automatyczna utratę licencji i takie sprawy obowiązkowo trafiają do sądu. Dla takich kierowców jest jednak szansa na skrócenie kary. Sędzia oferuje przejście reedukacyjnego kursu, który nie jest obowiązkowy, ale naprawdę wielu ludzi się na to decyduje. Takie kursy prowadzimy na przykład my w IAM RoadSmart. Dzięki zaliczeniu takiego szkolenia można skrócić okres, na który traci się uprawnienia do prowadzenia pojazdów nawet o jedną czwartą.

Rozmawiał Łukasz Zboralski