Connect with us

Rozmowy i opinie

Nie wiem, jak wysokie powinny być nowe mandaty, ale wiem, jak powinniśmy zapisać ich wartość

Opublikowano

-

Rządowa nowelizacja, która po 26 latach przywróci adekwatność mandatów drogowych do sytuacji ekonomicznej w Polsce, jest pomysłem ze wszech miar słusznym. Ma jednak pewien mankament, przez który potem znów możemy czekać ćwierć wieku na urealnienie kar. Trzeba ten mankament poprawić
Łukasz Zboralski, redaktor naczelny brd24.pl

Łukasz Zboralski, redaktor naczelny brd24.pl

Dziś specjalna podkomisja w Sejmie zacznie pracować nad nowelizacją urealniającą kary za wykroczenia drogowe. Nie ma żadnych wątpliwości, że po 26 latach najwyższy mandat 500 zł to kara, która ma stępione ostrze. Nie ma też wątpliwości, że na drogach dolegliwość kar ma znaczenie – pokazują to badania, pokazują doświadczenia wielu krajów europejskich. Chcesz bezpieczniejszy dróg? Musisz zrobić wiele rzeczy, w tym “wychowywać” na drodze tych, którzy nie chcą jeździć zgodnie z regułami.

Niech mandat będzie procentem przeciętnego wynagrodzenia

Rząd w nowelizacji zaproponował różne kwoty. Np. 1500 zł jako minimalny mandat za wyprzedzanie czy omijanie pojazdów przed przejściami. A za recydywę minimalnie 3000 zł. Policjant ma też mieć do dyspozycji górne widełki grzywny sięgające 5000 zł, sąd – 30 000 zł.

Nie wiem, czy taka akurat wysokość proponowanych kar utrzyma się w toku prac sejmowych. Być może będą to inne, trochę niższe kwoty. Ważniejsza jest dla mnie inna sprawa, której w nowelizacji nie zawarto. A to może ustrzec nas przed powtórką z ostatnich prawie 30 lat, gdy każdy rząd po kolei nie robił nic z karami na drogach, bo uważał to za politycznie niewygodne (Cóż za niemądre spojrzenie! Widzimy to dziś w sondażach społecznych).

Chodzi o wyrażenie kary grzywny w konkretnych kwotach w złotych. Można to zrobić lepiej. Przy okazji tej nowelizacji – a to ważne, bo rozmawiamy o tym raz na 30 lat – powinniśmy wszystkie nowe wysokości kar zapisać jako procent przeciętnego wynagrodzenia w Polsce.

Obecnie średnie wynagrodzenie w Polsce to 5841,16 zł brutto. Zatem obecna propozycja rządu np. 1500 zł mandatu za przekroczenie prędkości o 30 km/h powinna w projekcie zostać zapisana jako 25 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Kara 2 000 zł za przejazd mimo opuszczających się rogatek – powinna być zapisana jako 34 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Kara maksymalna od policji 5 000 zł – jako 86 proc. przeciętnego wynagrodzenia. I tak dalej.

Cały taryfikator kar drogowych powinniśmy zapisać w ten sposób, dla ułatwienia przyjmując nie miesięczną średnią płacę nad Wisłą tylko np. średnią z całego poprzedniego roku.

Oczywiście możemy też – co jest praktyką w polskim systemie prawnym – zapisać grzywny jako kary wyrażone w stawkach dziennych.

Ten jeden prosty zabieg utnie w przyszłości wszystkie dalsze problemy z waloryzacją kar drogowych w kontekście rosnącej zamożności ludzi. Mam nadzieję, że posłowie zgłoszą taką poprawkę i nie skażą nas na kolejnych 30 lat niemocy w takiej sprawie.

Łukasz Zboralski