Connect with us

Prawo

Nie będzie łagodzenia konfiskaty aut pijanym kierowcom. Tusk wstrzymał nowelizację Bodnara

Opublikowano

-

Minister sprawiedliwości miał już gotowy projekt zmiany prawa dotyczącego konfiskaty samochodów pijanym kierowcom. Jednak Donald Tusk właśnie wrzucił go do kosza. Rząd nie zajmie się tą sprawą przynajmniej do jesieni. Tymczasem statystyki są zaskakująco dobre: liczba ludzi zabijanych przez pijanych kierowców spadła o 35 proc.!
Premier Donald Tusk Żródło: kprm.gov.pl

Premier Donald Tusk Żródło: kprm.gov.pl

Od 14 marca działa w Polsce prawo, które nakazuje sądom konfiskować pojazdy pijanym kierowcom. Sędzia musi orzec przepadek pojazdu, gdy kierowca ma co najmniej 1,5 promila alkoholu w organizmie i pojazd jest jego wyłączną własnością. Musi też tak orzec wobec sprawcy wypadku, który miał w organizmie więcej niż 1 promil alkoholu. Gdy pojazd nie należy do kierowcy, sąd musi orzec przepadek równowartości. Takie sankcje dotykają również tych, którzy prowadzą pod wpływem narkotyków [CZYTAJ O SZCZEGÓŁACH: KTO TRACI DZIŚ AUTO NA DRODZE].

Bodnar chciał, żeby auta nie przepadały automatycznie

Konfiskata pojazdów została przygotowana jeszcze przez poprzedni rząd Zjednoczonej Prawicy. Jednym z pierwszych ruchów nowego rządu było przygotowanie projektu zmiany tego prawa. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar nie zgadzał się najbardziej z tym, że przepadek jest obligatoryjny i sędziowie muszą go orzec. Dlatego przygotował nowelizację. Prawo miało zostać zmienione tak, by to zawsze sędzia decydował, czy pijanemu kierowy auto zabrać, czy pozostawić. W polskich realiach mogło to oznaczać, że ten instrument społecznej samoobrony przed pijanymi kierowcami przestanie działać – polscy sędziowie słyną z łagodności wobec przestępców drogowych, także tych popełniających przestępstwa pod wpływem alkoholu.

Pewną nadzieją mogła być jednak kolejna zmiana w projekcie. Bowiem zgodnie z założeniami reformy, którą pilotował wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha, na konfiskatę narażony miał być każdy prowadzący w stanie nietrzeźwości, czyli mający co najmniej 0,5 promila alkoholu. Już od tego stężenia sędzia miałby prawo zdecydować o przepadku samochodu.

Tusk zrzucił projekt z obrad

Nowelizacja trafiła do Komitetu Stałego Rady Ministrów. Wczoraj miał się nią zająć rząd. Po akceptacji projekt mógł już zostać przesłany do Sejmu, by go przegłosować. Ale nie zostanie.

Niespodziewanie szef rządu skreślił ten punkt z obrad. Dziennikarzom Donald Tusk tłumaczył, że najpierw chce zobaczyć, jak w praktyce zadziałało to prawo. Bo na razie ma informacje, że nie zmalała liczba pijanych kierowców przyłapywanych przez policję. “Będę prosił pod koniec okresu wakacyjnego o precyzyjny raport, jeśli chodzi także o skutki tej ustawy, i wtedy z panem ministrem Bodnarem wrócimy do oceny i ewentualnej rewizji tej ustawy – powiedział Tusk. I podkreślał, że jego zdaniem z pijanymi kierowcami “im ostrzej tym lepiej”.

Może to oznaczać, że rząd w ogóle nie wróci już do sprawy nowelizacji konfiskaty. Dlaczego? Bo dane pokazują, że w Polsce zadziałała dużo lepiej niż można by się spodziewać. O ile liczba wypadków i zabitych w wypadkach na polskich drogach w tym roku – po dwóch rekordowo bezpiecznych latach – zaczęła lekko rosnąć. Jak właśnie ujawnił “Dziennik Gazeta Prawna” w okresie od 1 stycznia do 21 lipca w porównaniu do analogicznego okresu 2023 r. liczba wypadków w Polsce wzrosła o 7 proc., liczba zabitych w wypadkach wzrosła o 6 proc., a liczba rannych wzrosła o 7 proc. Wypadki powodowane przez pijanych kierowców zupełnie wyłamały się z tego trendu. Liczba wypadków powodowanych przez kierowców po alkoholu spadła o 13 proc., liczba zabijanych przez nich ludzi w wypadkach zmalała aż o 35 proc., a liczba rannych takich wypadków spadła o 6 proc.

Donald Tusk mówił wprawdzie o niemalejącej liczbie przyłapywanych pijanych kierowców za kierownicą. Jednak to nie jest żaden dobry wskaźnik w Polsce. Policja od lat w tej sprawie pracuje wadliwie i robi miliony kontroli alkomatami nie w czasie, gdy pijani są największym zagrożeniem – w weekendy wieczorami – ale w poniedziałki rano. W związku z tym, jak wskazywały badania sprzed lat, aż 80 proc. przyłapywanych przez policję to nie ci, którzy stanowią poważne zagrożenie, bo to ludzie popełniający wykroczenie i mający od 02, do 0,5 promila alkoholu w organizmie. Niedawno wyszło też na jaw, że część policyjnych kontroli to fikcja. Policjanci z Radomia zostali przyłapani na tym, że odnotowywali kontrole alkomatem, a w rzeczywistości ich nie wykonywali, sprawa trafiła do prokuratury.

Gdy jesienią Donald Tusk dostanie rzetelny raport o sprawie pijanych kierowców w Polsce, będzie musiał dostrzec w nim spadek liczby wypadków powodowanych przez takich ludzi i mniejszą liczbę przez nich zabijanych czy ranionych. Szalenie trudno będzie rządowi wówczas powiedzieć, że łagodzi narzędzie, które się w praktyce dobrze sprawdziło. W dodatku do jesieni mogą zapaść już pierwsze wyroki dotyczące konfiskaty (na razie tylko policja i prokuratura zabezpieczają auta – miesięcznie odholowuje się ich aż blisko 500). Takie doniesienia z pewnością jeszcze mocniej wpłyną na rzeczywistość na drogach.

Łukasz Zboralski