Śledczy ujawnili, że na nagraniach z samochodu nie słychać, by egzaminator kazał uciekać kursantce z samochodu, w który sekundy potem uderzył pociąg. Potwierdzać ma się natomiast przyczyna zgaśnięcia samochodu na torach – 18-latka miała puścić sprzęgło. Prokuratura planuje eksperyment procesowy, żeby sprawdzić, czy egzaminator powinien dostrzec zbliżający się pociąg
W wypadku na przejeździe koło miejscowości Szaflary zginęła 18-latka, która zdawała egzamin na prawo jazdy. Fot. policja
Prokurator Józef Palenik z nowotarskiej prokuratury ujawnił mediom, że analiza nagrań z samochodu – który podczas egzaminu na prawo jazdy został staranowany przez pociąg pod Szaflarami – potwierdziła wersję egzaminatora o przyczynach zatrzymania się auta na torach. To 18-letnia Angelika miała puścić sprzęgło i doprowadzić do zatrzymania pracy silnika.
Ten sam materiał nie potwierdza jednak informacji, jakoby 62-letni egzaminator, który sam w ostatniej chwili uciekł z samochodu, kazał dziewczynie także z niego uciekać.
Jak wynika m.in. z filmu oraz zdjęć z miejsca wypadku, w tym miejscu prawdopodobnie widoczność jest na tyle dobra, że egzaminator powinien zauważyć zbliżający się pociąg. Wyjaśnić ma to eksperyment procesowy, który śledczy badający sprawę zamierzają przeprowadzić w przyszłym tygodniu – taką informację ujawnili dziennikarzom RMF FM. Chcą użyć i pociągu, i samochodu, by zobaczyć – czy egzaminator powinien dostrzec zagrożenie. Mają też badać, czy egzaminator miał szansę zatrzymać auto już po minięciu przez kursantkę znaku STOP ze znakiem krzyża św. Andrzeja (wyznaczający miejsce zatrzymania) ale jeszcze przed wjazdem na tory.
ai