Społeczeństwo
Wjechał przed pociąg, zginął maszynista. Kierowca dalej jeździ, bo prokurator do dziś nie zatrzymał mu prawa jazdy
Opublikowano
3 miesiące temu-
przez
luzMiesiąc temu kierowca ciężarówki zatarasował przejazd kolejowy w Ołtarzewie. W jego naczepę wbił się pociąg. W wypadku zginął maszynista. Kierowca do dziś jeździ samochodem, bo prokurator nawet nie zatrzymał mu prawa jazdy, choć nagrania monitoringu jasno pokazują, że mężczyzna wjechał na przejazd, gdy nie miał możliwości kontynuowania jazdy
1 lipca w Ołtarzewie koło Warszawy doszło do tragicznego wypadku. Pociąg Kolei Mazowieckich wjechał w znajdującą się na torach ciężarówkę. Choć po wypadku pomoc nadeszła relatywnie szybko, nie udało się uratować życia maszynisty, który zaledwie kilka minut wcześniej wyjechał z pasażerami ze stacji Płochocin. Pracownik Kolei Mazowieckich zmarł.
Ofiarą wypadku był pasjonat kolei, Rafał Kamiński. Jako maszynista pracował od 2013 r. Na dokumentalnym filmie Kolei Mazowieckich mówił, że od dzieciństwa marzył, by prowadzić pociągi. Fascynowały go, gdy jako kilkulatek chodził z babcią na łąki, aby popatrzeć na przejeżdżające składy. By dostać wymarzoną pracę poddał się operacji wzroku, był bowiem krótkowidzem.
Jego znajomi i współpracownicy podkreślali, że przykładał wielką wagę do bezpieczeństwa swojego i pasażerów. “Z głębokim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o tragicznej śmierci Rafała Kamińskiego, maszynisty Kolei Mazowieckich i wielkiego pasjonata kolei. Rodzinie i Najbliższym składamy najserdeczniejsze wyrazy współczucia. Rafał, na zawsze pozostaniesz w naszych sercach!” – napisano po tragedii na Facebooku Kolei Mazowieckich.
Kierowca dalej może jeździć
Jak nieoficjalnie ustalił portal brd24.pl, kierowca, który 1 lipca zatarasował przejazd w Ołtarzewie, dalej jeździ samochodami. Choć czasem nawet po kolizjach policja zatrzymuje uprawnienia, temu mężczyźnie prawa do kierowania pojazdami nikt nie zatrzymał. Może dalej poruszać się wśród nas po drogach. Po wypadku policja podaje też zwykle wiek kierowcy, stan trzeźwości. W komunikacie po zderzeniu w Ołtarzewie
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie potwierdził, że prowadzący postępowanie śledczy z Pruszkowa, nie zatrzymali uprawnień kierowcy ciężarówki. Tłumaczy to tym, że po miesiącu od wypadku postępowanie wciąż prowadzone jest “w sprawie” i że nie postawiono w nim nikomu zarzutów.
“Na obecnym etapie śledztwo jest w fazie in rem. Nie podjęto decyzji o przedstawieniu zarzutu kierowcy samochodu ciężarowego. Trwa kompletowanie materiału dowodowego. Po przeprowadzonym otwarciu zwłok czekamy na opinię biegłego z medycyny – sądowej. Komendzie Powiatowej Policji dla Powiatu Warszawskiego Zachodniego zlecono m. in. przesłuchanie świadków zdarzenia, dokonanie oględzin monitoringu. Po przeprowadzeniu tej czynności będzie podejmowana decyzja o ewentualnym sformułowaniu i przedstawieniu zarzutu. Mając powyższe na uwadze nie podjęto też dotychczas decyzji o zatrzymaniu kierowcy prawa jazdy. Decyzja taka może zostać podjęta po ewentualnym przedstawieniu zarzutu” – poinformował brd24.pl Piotr A. Skiba, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
To dziwna decyzja. Portal brd24.pl dotarł bowiem do zapisów monitoringu, na których widać, co stało się 1 lipca w Ołtarzewie. Ten materiał nie zostawia złudzeń, iż kierowca do czasu procesu nie powinien mieć możliwości poruszania się po drogach.
Za przejazdem korek, a on wjechał
Nie ujawnimy filmów, na których widać sytuację przed i po wypadku. Przytoczymy jednak, co widać na nagraniach. A widać, że tego ranka na drodze przecinającej przejazd kolejowy w Ołtarzewie panował duży ruch samochodowy. Około godziny 8.20 przy podniesionych szlabanach kolejne pojazdy pokonywały tory. Wjechał kierowca ciężarówki z żółto-niebieską naczepą. Zaraz za nim jechał kierowca ciemnej osobówki. I on już utknął na przejeździe. Wprawdzie ustawił się tuż za ostatnimi szynami, ale nie zdążył zjechać, gdy szlabany zaczęły się opuszczać.
Kierowca kolejnej ciężarówki – w którego pojazd wbije się potem pociąg – wjeżdżał na przejazd, gdy poprzednie dwa auta już hamowały. Zgodnie z prawem nie wolno wjechać na tory, gdy nie ma możliwości kontynuowania jazdy. Jednak szofer przewożący materiały budowlane pojechał. I też utknął. Kabina jego pojazdu znajdowała się na torach, gdy szlaban opadł na jego naczepę.
Wówczas zaczęła się panika. Kierowca osobówki wycofał i miał jeszcze tyle szczęścia – i rozumu – że uciekł z przejazdu wciskając się na trawę między słupem sygnalizacji a ciężarówką przed sobą. W tym czasie za ciężarówką tkwiącą na przejeździe inny pojazd zrobił miejsce, by mogła się wycofać. Kierowca podjął jednak najgorszą z możliwych decyzji. Widział przed sobą zatkaną drogę, ale wjechał jeszcze głębiej na przejazd kolejowy. Zatarasował go całkowicie.
Sekundy później, rozpędzony pociąg uderza w naczepę wyładowaną materiałami budowlanymi. Kierowca uciekając kabiną z torów uratował swoje życie. Maszynista nie mógł zrobić już nic.
Łukasz Zboralski