Connect with us

Społeczeństwo

Trzy lata walczył o lamborghini skonfiskowane za prędkość. Policja właśnie je sprzedała na licytacji

Opublikowano

-

Shakha Ameen z Norwegii trzy lata temu kupił wymarzone lamborghini Huracan Spyder. Pojechał po auto do Niemiec. Gdy wracał do domu, w Danii przekroczył dozwoloną prędkość i tamtejsza policja zatrzymała mu auto. Od tego czasu walczył w sądach o jego odzyskanie. Właśnie ostatecznie przegrał i samochód został sprzedany na publicznej licytacji
Laborghini skonfiskowane przez duńską policję Norwegowi, który znacznie przekroczył prędkość Fot. Duńska Policja

Laborghini skonfiskowane przez duńską policję Norwegowi, który znacznie przekroczył prędkość Fot. Duńska Policja

To były wspaniałe chwile dla Shakha Ameena. Jak wyznawał w duńskiej prasie “pracował wiele lat i oszczędzał na samochód”. W końcu w październiku 2021 r. mógł kupić swoje wymarzone lamborghini Huracan Spyder – auto rozwijające prędkość 325 km/h i mające 610 KM. Zapłacił za nie w przeliczeniu 1,2 mln zł. Po samochód 31-letni wówczas Norweg pojechał do Niemiec. Droga do jego domu w Stavanger wiodła przez Danię. Gdy jechał przez Jutlandię na drodze rozpędził się do 228 km/h.

Jego auto zostało zatrzymane przez policję. Bo akurat obowiązywało już od paru miesięcy (wprowadzone 31 marca 2021 r.)  nowe prawo pozwalające na konfiskowanie samochodów za “szaloną jazdę”. Samochody zatrzymywane są bez względu na to, czy kierowca jest właścicielem pojazdu czy nie.

Jedziesz jak wariat, to Duńczycy zabierają auto, nawet, gdy nie jest twoje

– Doszliśmy do punktu, w którym trzeba coś zrobić z dziką jazdą. Są ludzie, którzy tracą życie, bo ktoś inny jeździ jak idioci – uzasadniał te zmiany w Danmarks Radio Christian Berthelsen z duńskiej policji. Pytany o to, czy nie spowoduje to kłopotu ludzi, którzy będą jechali w taki sposób autem z wypożyczalni, nie dostrzegł w tym problemu. – Pożyczając samochód musisz po prostu zachować pewne środki ostrożności – odparł.

Duńskie zasady są proste. Policja może zatrzymać pojazd w następujących przypadkach: przekroczenie prędkości 200 km/h; jazda z prędkością co najmniej 100 km/h gdy co najmniej dwukrotnie przekracza to dozwoloną prędkość; prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości od 2 promili w organizmie; spowodowanie wypadku śmiertelnego w szczególnie obciążających okolicznościach; lekkomyślne zachowanie na drodze zagrażające bezpośrednio życiu i zdrowiu innych; spowodowanie przez zaniedbanie kierowcy znacznych szkód w zdrowiu innej osoby w szczególnie obciążających okolicznościach.
Prędkość wynosi co najmniej 100 kilometrów na godzinę i jednocześnie co najmniej dwukrotnie przekracza prędkość dozwoloną.

Tylko w pierwszym tygodniu obowiązywania duńskiej konfiskaty policja zatrzymała tam 21 samochodów. W tym porsche, który kierowca pożyczył od swojego kolegi, by pojechać na pizzę i pojechał z prędkością 210 km/h.

Po zatrzymaniu auta przez policję, to sąd w Danii decyduje, czy samochód zostanie zlicytowany na publicznej aukcji. Jeśli tak, pieniądze ze sprzedaży zasilają budżet kraju.

“Lambo” zlicytowane za ponad milion

Shakha Ameen nie pogodził się z decyzją duńskiej policji. Uważał, że jechał wówczas samochodem 130-150 km/h. Przed sądem próbował podważyć policyjny pomiar jego prędkości. W dwóch sądach nie zdołał jednak udowodnić swoich racji. Jego skarga do Sądu Najwyższego Danii też została odrzucona. Jak oszacował, na prowadzenie spraw w sądach wydał w sumie tyle, co na zakup auta – ponad milion złotych.

W związku z tym lamborghini zostało wystawione na aukcję. 4 marca podczas licytowania samochodu, najwyższą cenę – w przeliczeniu 1,1 mln zł – zaoferował Frederik Bondo Jespersen, który ma salon samochodowy  w Ørbek na Fionii. Salon ten specjalizuje się w sprzedaży samochodów luksusowych. Jespersen przyznał po licytacji norweskim mediom, że na lamborghini jeszcze nie ma kupca.

Ameen nie był obecny na aukcji. Bo oprócz konfiskaty samochodu za szaloną jazdę dostał też sześcioletni zakaz wjazdu do Danii.

W sieci udostępniono nagranie z licytacji samochodu:

Shakha Amen po zlicytowaniu auta zamieścił na Facebooku wpis, w którym żali się, że został “okradziony z samochodu”. Zarzuca też nadużycia władzy duńskiemu wymiarowi sprawiedliwości i samej policji. Wspomina przy okazji, że sąd uznał, iż przekupywał ludzi i podstawiał ich jako świadków swojej niewinności. A jako dowód na to, że jest niewinny wskazuje… wyliczenia czasu przejazdu z Google Maps. Twierdzi, że jechał 25-26 minut od momentu, gdy zmierzyli go jedni policjanci, a zatrzymali inny. Uważa, że gdyby jechał tak szybko, jak zmierzono, to pokonałby tę drogę w zaledwie 4 minuty. Sęk w tym, że policja nie mierzyła jego średniego czasu przejazdu, ale chwilowy…

Norweg zapowiedział, że skieruje sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Łukasz Zboralski