Społeczeństwo
Szokująco niesprawne szkolenie kierowców w Polsce. BRD24 dotarł do wyników kontroli NIK
Opublikowano
1 rok temu-
przez
luzBłędne pytania na prawo jazdy, system nastawiony na tresurę do zdania egzaminu, niska jakość kadr. Portal brd24.pl dotarł do raportu z kontroli NIK, której wyników jeszcze nie ujawniono. To dokument, który mocno uderza w ministra infrastruktury odpowiedzialnego za szkolenie i egzaminowanie kierowców w Polsce
W 2021 r. Najwyższa Izba Kontroli badała system szkolenia kandydatów na kierowców. Zgodnie z harmonogramem Izby informacja o wynikach tej kontroli powinna być zaakceptowana już 1,5 roku temu. Do dziś jednak wyników kontroli nie ujawniono.
Portal brd24.pl dotarł jednak do informacji o wynikach kontroli. To dokument, który w maju tego roku został zaakceptowany przez szefa NIK. Jego treść jest porażająca. Obnaża fakt, że w Polsce w zasadzie nie istnieje system spójnego szkolenia i egzaminowania przyszłych kierowców, który miałby konkretne cele dydaktyczne i pozwalał wypuszczać na drogi ludzi zachowujących się bezpiecznie.
Inspektorzy wskazali że instruktorem uczącym przyszłych kierowców dziś może być ktoś, kto nie ma nawet średniego wykształcenia, że fikcją jest dziś egzamin wewnętrzny w Ośrodkach Szkolenia Kierowców (skoro zdający go kursanci potem masowo oblewają egzaminy państwowe).
NIK wytknął również, że od 10 lat – mimo przyjęcia Ustawy o kierujących pojazdami – minister infrastruktury nie wdrożył okresów próbnych dla młodych kierowców (a to oni powodują najwięcej wypadków na drogach) oraz m.in. do dziś nie wprowadzono obowiązkowego kursu bezpieczeństwa ruchu drogowego (praktycznego i teoretycznego), który każdy świeżo upieczony kierowca musiałby odbyć między 4 a 8 miesiącem od zdania egzaminu na prawo jazdy.
Inspektorzy zwrócili uwagę, że Ministerstwo Infrastruktury nie zapewnia właściwego nadzoru nad bazą pytań na prawo jazdy – w związku z czym wiele pytań w niej jest źle skonstruowanych, zawiera złe odpowiedzi i nie pomaga kształcić bezpiecznych kierowców. „Wskutek braku rzetelnego nadzoru Ministra nad Komisją weryfikacyjną dopuszczono do stosowania pytań egzaminacyjnych nieprawidłowo sformułowanych oraz niezgodnych z obowiązującym stanem prawnym” – czytamy w dokumencie NIK.
W systemie panuje tak wielki bałagan, że w ministerstwie nikt nie kontrolował, ile wpłacają Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego opłat z egzaminowania kierowców. W efekcie do resortu wpływała inna kwota niż ta wynikająca z liczby egzaminów prowadzonych w Polsce.
System do „tresowania” a nie uczenia bezpiecznych kierowców
Polski system nastawiony jest wyłącznie na szkolenie do zdania egzaminu, a nie wyszkolenie bezpiecznego i odpowiedzialnego kierowcy. I to od samego początku. NIK zauważył, że już kandydatów na instruktorów – a więc tych, którzy uczą przyszłych kierowców – egzaminuje się bardziej z zasad przeprowadzania egzaminów a nie z zasad dotyczących szkolenia.
„To z kolei jest niewątpliwie jedną z przyczyn powszechnie funkcjonującego zjawiska polegającego na tym, że szkolenia kandydatów na kierowców – prowadzone przez instruktorów edukowanych i egzaminowanych w powyższy sposób – są również szkoleniami zorientowanymi wyłącznie na egzamin, a nie na bezpieczne i odpowiedzialne kierowanie pojazdami. Zdaniem NIK stanowi to jeden z najpoważniejszych mankamentów polskiego systemu szkolenia i egzaminowania” – czytamy w dokumencie.
NIK zauważył, że w polskim systemie kształcenia i egzaminowania kierowców funkcjonują programy szkoleń, które nie mają jakiegokolwiek odniesienia do zasad dydaktyki. „Skutkuje to u osób ubiegających się o uprawnienia do kierowania pojazdami niezrozumieniem i brakiem interioryzacji poznawanych treści oraz prowadzi do wyłącznie pamięciowego opanowywania treści teoretycznych oraz bardziej >>tresury<< niż właściwego kształtowania postaw kierowcy, instruktora lub egzaminatora. Dotyczy to także części odnoszącej się do egzaminów praktycznych”.
Kontrolerzy wytykają też, że zgodnie z unijną dyrektywą „plac manewrowy” jest tylko możliwością a nie obowiązkowym miejscem przeprowadzania egzaminu praktycznego na prawo jazdy” i – co ważniejsze – „wykonanie specjalnych manewrów nie jest warunkiem przystąpienia do drugiej części egzaminu praktycznego, czyli jazdy w ruchu drogowym”. Tymczasem polski model egzaminowania od 1992 r. jest nadal skoncentrowany wokół zadań na placu manewrowym. I jest egzaminem – w porównaniu z innymi krajami Europy – bardzo trudnym. „Średnio ponad 30 proc. kandydatów na kierowców kończy egzamin na placu manewrowym, nie mając szans, by sprawdzić swoje kwalifikacje w ruchu drogowym” – wylicza NIK.
Złe pytania na prawo jazdy to wciąż kłopot!
Najwyższa Izba Kontroli urzędowo potwierdziła to, co portal brd24.pl ujawniał od kilku lat – że układanie pytań na prawo jazdy stało się dodatkowym zarobkiem dla rzeszy urzędników Ministerstwa Infrastruktury, którzy sami pisząc prawo stworzyli dla siebie taką komisję w resorcie. W efekcie od lat zarobili setki tysięcy złotych układając pytania o marnej jakości merytorycznej – często nawet takie, które były wadliwe i „prawidłowe” odpowiedzi w nich właściwie nie powinny być zaznaczane przez kogoś, kto po drogach chce poruszać się w bezpieczny sposób.
W 2019 r. – po głośnej aferze i dymisjach – minister Andrzej Adamczyk zmienił przewodniczącego komisji ds. weryfikacji pytań na prawo jazdy. Zdaniem NIK poprawiło to terminowość weryfikacji pytań, ale nie rozwiązało problemu. „Zmiany personalne (…) nie wyeliminowały istotnych nieprawidłowości w jej pracy” – piszą kontrolerzy o komisji.
W trakcie samej kontroli NIK do bazy egzaminacyjnej dodano bowiem 41 pytań, z których aż w ośmiu przypadkach (19,5 proc.) wskazano jako prawidłowe odpowiedzi, które w rzeczywistości są błędne.
W sumie podczas kontroli NIK w bazie pytań egzaminacyjnych na prawo jazdy – jak wynikało z informacji podanej przez PWPW, która zajmuje się utrzymaniem bazy i systemu – znajdowało się 8458 pytań. Z czego status „Gotowe i ostateczne” miało 3709. Z kolei aż 3171 pytań miało status „Odrzucone ostatecznie”, a 1528 to pytania wycofane. 38 pytań zostało zwróconych do poprawy.
NIK stwierdził, że w bazie – na losowej próbie 300 pytań – ponad 5 proc. pytań zawiera odpowiedzi, które nie są sformułowane w sposób jednoznaczny, a 8,7 proc. pytań wciąż zawiera błędy!
Przykłady? NIK pokazuje w dokumencie pytania, które wprowadzają w błąd. Na przykład takie:
„Na co przede wszystkim powinieneś zwrócić uwagę podczas wymijania innego pojazdu?
A – na prawidłowe ułożenie rąk na kierownicy
B – na pojazdy jadące za tobą
C – na zachowanie bezpiecznego odstępu”.
Według autorów tego pytania, tylko jedna odpowiedź – C – jest poprawna. Tymczasem, jak wskazuje NIK, „z punktu widzenia zasad techniki kierowania trudno uznać odpowiedź A za błędną”.
Inne katastrofalnie skonstruowane pytania, które wylicza NIK to m.in. pytanie filmowe, przy którym kandydat na kierowcę musi odpowiedzieć: „Czy w tej sytuacji masz prawo kontynuować jazdę bez zwracania uwagi na zachowanie pieszych?”. Jak słusznie zauważają kontrolerzy – cel takiego pytania jest niezrozumiały. Bo czy kiedykolwiek można prowadzić pojazd bez zwracani uwagi na drogę i jej otoczenie? NIK zauważa też, że w tym pytaniu występuje reklama podmiotu, który je ministerialnej komisji zaproponował.
Kolejne pytanie, które NIK pokazuje jako wadliwe dotyczyły sytuacji filmowej i zbliżania się do skrzyżowania w padającym deszczu. Kursant jest pytany, „Czy masz obowiązek zmniejszenia prędkości” i prawidłowa odpowiedź brzmi… „Nie”. To pytanie dydaktycznie błędne. „Uwzględniając warunki pogodowe tj. mokrą jezdnię i padający deszcz oraz zbliżanie się do skrzyżowania związane jest z obowiązkiem zachowania szczególnej ostrożności, czyli zwiększenia uwagi, najwłaściwszym zachowaniem byłoby zmniejszenie prędkości” – piszą kontrolerzy NIK i dodają: „Pytanie jest obarczone ryzykiem możliwości kształtowania nieprawidłowych zachowań – tj. zaniechania działań związanych ze zwiększeniem uwagi przed skrzyżowaniem w niekorzystnych warunkach pogodowych”.
NIK przytacza też w raporcie pytanie, którego celowość określa jako „co najmniej niezrozumiałą”.
„Jaki dokument trzeba mieć przy sobie i okazywać na żądanie uprawnionego organu?
A – dokument potwierdzający uczestnictwo w kursie kwalifikacji wstępnej.
B – dokument stwierdzający uprawnienie do kierowania pojazdem inny niż wydane w kraju prawo jazdy.
C – dokument stwierdzający ukończenie kursu z pierwszej pomocy przedmedycznej”
Autor i weryfikator pytania (czyli osoba z komisji Ministerstwa Infrastruktury, która otrzymała pieniądze za przejrzenie tego pytania) twierdzą w uzasadnieniu, że celem takiego pytania jest „sprawdzenie wiedzy dotyczącej braku obowiązku posiadania przy sobie prawa jazdy podczas kierowania pojazdem”!
W Łomży zdają aż do skutku? W Pile na samochodach bez badań technicznych
Raport pokazuje też jak na dłoni, że są Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego, w których egzaminuje się kandydatów wielokrotnie w ciągu jednego dnia. To rodzi pytania o przejrzystość systemu.
Zastanawiać musi statystyka WORD w Łomży, w którym wielokrotnie pozwolono zdawać egzamin praktyczny na prawo tysiącom osób. „W ośrodku w Łomży zdecydowanie częściej niż w innych ośrodkach oferowano możliwość podejścia do egzaminu praktycznego trzykrotnie w ciągu jednego dnia (dotyczyło to 563 osób, tj. 76,3 proc. trzykrotnych podejść dziennie we wszystkich badanych ośrodkach) i czterokrotnie (42 osoby, tj. 73,7 proc. czterokrotnych podejść dziennie)” – czytamy w dokumencie NIK. W tym samym czasie w innych ośrodkach w kraju wielokrotnie w ciągu jednego dnia egzamin zdawało zaledwie 2,4 proc. kandydatów. Jak podają kontrolerzy jedna osoba w Łomży jednego dnia aż pięć razy przystępowała do egzaminu praktycznego (6 maja 2021 r.).
W Łomży także często umożliwiano wielokrotne przystąpienie do egzaminu teoretycznego jednego dnia. „Trzem osobom w Łomży umożliwiono nawet ośmiokrotne podejście, a w Lesznie dwóm osobom siedmiokrotne” – czytamy w raporcie NIK. Kontrolerzy podają, że w Łomży ta sama osoba jednego dnia zdawała osiem razy egzamin teoretyczny – było tak 11 lutego 2016 r., 13 czerwca 2017 r. oraz 11 kwietnia 2019 r.
Rekordzista w Polsce aż 163 razy podchodził do egzaminu teoretycznego. Natomiast inna osoba aż 101 razy podchodziła do egzaminu praktycznego na prawo jazdy.
NIK zauważa, że resort infrastruktury nigdy nie próbował wyjaśnić różnic w zdawalności egzaminów w różnych ośrodkach w Polsce. Zdaniem kontrolerów nie wynika to z tego, co próbował wskazywać dyrektor Departamentu Transportu Drogowego w Ministerstwie Infrastruktury, czyli z „różnorodności układów komunikacyjnych i mniejszego natężenia ruchu”.
Raport NIK wytyka i inne problemy w WORD-ach. Na przykład w Pile do przeprowadzania egzaminów praktycznych na prawo jazdy wykorzystywano sześć pojazdów, które nie posiadały aktualnego badania technicznego.
Niebezpieczne propozycje naprawcze
Trzeba zauważyć, że sam NIK zawarł w dokumencie propozycje zmian, które czasem nie tylko nie wydają się nieracjonalne ale i wręcz sprzeczne logicznie czy nawet szkodliwe.
Kontrolerzy uznają na przykład, że trzeba zmniejszyć zjawisko potencjalnego uczenia się odpowiedzi na pytania egzaminacyjne na pamięć. I zaproponowali… utajnienie bazy pytań egzaminacyjnych. To szokująca propozycja. Bowiem przecież ci sami kontrolerzy wcześniej w raporcie sami odkryli, jak wiele pytań egzaminacyjnych było błędnych, nieracjonalnych i utrudniających w zasadzie rozumienie sposobu poruszania się po drogach. Gdyby pytania egzaminacyjne tak jak przez 2014 r. utajniono, nikt – także dziennikarze brd24.pl, którzy wskazywali na błędy w pytaniach – nie mógłby zrecenzować pracy komisji układającej pytania w Ministerstwie Infrastruktury.
NIK powinien raczej zauważyć to, co portal brd24.pl opisywał przez kilka lat – że sam system układania pytań egzaminacyjnych został zaprojektowany w innym celu niż tworzenie dobrych pedagogicznie pytań. Ujawniliśmy bowiem, że to sami urzędnicy Ministerstwa Infrastruktury napisali nowelizację ustawy, która nakazywała powołanie w resorcie komisji ds. układania i recenzowania pytań egzaminacyjnych. Potem ci sami urzędnicy napisali rozporządzenie powołujące taką komisję i określające regulamin wynagradzania jej członków. Następnie sami urzędnicy resortu infrastruktury rozdali sobie posady w tej komisji. I część z nich do dziś na tym dorabia do pensji.
Łukasz Zboralski