Connect with us

Społeczeństwo

Śledztwo po sprawie z ulicy Sokratesa. Prokuratura ściga aktywistów za wpis o biegłym

Opublikowano

-

Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze skrytykowało publicznie, że w sprawie głośnego wypadku z pieszym w Warszawie obrońcy przedstawiali w sądzie opinię biegłego z Koszalina przypisującego część winy ofierze wypadku. Za wpis w portalu X aktywistów ściga teraz koszalińska prokuratura
Kierowca BMW wjechał w Warszawie w rodzinę na pasach. Ojciec uratował żonę i dziecko, sam nie przeżył. Źródło: TVN Warszawa

Miejsce tragicznego wypadku na ulicy Sokratesa w Warszawie. Krystian O. pędząc pomarańczowym BMW zabił pieszego na pasach. Źródło: TVN Warszawa

W listopadzie 2022 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie rozpatrywał apelację w sprawie Krystiana O. skazanego wcześniejszym wyrokiem na blisko osiem lat więzienia za spowodowanie śmiertelnego wypadku w Warszawie. To była głośna sprawa, która poruszyła opinię publiczną do tego stopnia, że na jej kanwie zmieniono prawo dotyczące pierwszeństwa pieszych i po 30 latach podniesiono stawki mandatów dla piratów drogowych.

Krystian O. w 2019 r. na ulicy Sokratesa rozpędził swoje modyfikowane BMW (biegły uznał potem, że w ogóle nie powinno zostać dopuszczone do ruchu) do ok. 136 km/h. Przez przejście przechodzili tam wówczas rodzice z małym dzieckiem w wózku. Inny kierowca zatrzymał się, by ustąpić im pierwszeństwa. Rozpędzony na drugim  pasie Krystian O. zmiótł ojca rodziny z jezdni. Pieszy zginął na miejscu.

Opinia o „ryczącym samochodzie”

Przed sądem apelacyjnym obrońcy kierowcy próbowali wskazywać, że zabity pieszy sam przyczynił się do własnej śmierci. Posługiwali się prywatną opinią  biegłego ds. rekonstrukcji wypadków – Piotra Krzemienia z Koszalina.

W brd24.pl ujawniliśmy wówczas treść tej opinii. Biegły Krzemień pisał w konkluzji, że ofiara powinna usłyszeć ryk silnika rozpędzonego BMW, więc jeśli nie zaniechała wejścia na dalszy pas przejścia, to przyczyniła się do powstania wypadku: „(…) w chwili zbliżania się do lewego pasa ruchu niewątpliwie pokrzywdzony miał możliwość zawczasu rozpoznania dużej prędkości samochodu, a jeśli nie miał wady słuchu, to należy przyjąć, za zeznaniami świadków, że dodatkowo mógł usłyszeć zbliżający się ryk silnika i układu wydechowego. Wobec wymogu zastosowania szczególnej ostrożności podczas przekraczania przejścia dla pieszych, oraz zasady dostosowania zaufania (w tej sytuacji jego ograniczenia), trzeba uznać, iż powinności tej pokrzywdzony nie spełnił. Zaniechanie wejścia na lewy pas ruchu było możliwe do zrealizowania bez nagłych ruchów i zapobiegłyby wypadkowi. Tym samym należy stwierdzić, że pokrzywdzony przyczynił się do powstania wypadku”.

W tej samej opinii biegły Krzemień dawał wyraz swoim poglądom dotyczącym relacji między pieszymi a kierowcami. Utrzymywał m.in., że piesi powinni uważać bardziej od kierowców, bo im łatwiej się zatrzymać na drodze. W dokumencie, który napisał miesiąc po tym, jak w Polsce zmieniły się przepisy dotyczące pierwszeństwa pieszych, biegły przekonywał, że zmiana była „iluzoryczna” i naprawdę nic się nie zmieniło. „Pieszy nabywa pierwszeństwa >>wchodząc<< na przejście, czyli dokładnie tak jak dotychczas uwzględniano w opiniach rekonstrukcyjnych.” – utrzymuje w opinii – „Bardzo >>niebezpieczne<< dla pieszych są wiec obecne interpretacje osób niemających doświadczenia w badaniu wypadków drogowych, polegające na forsowaniu poglądu, że pieszy zbliżający się do przejścia, mający zamiar przejść lub oczekujący/stojący, uzyskuje pierwszeństwo przed pojazdem”.

Wpis na portalu X…

To właśnie w tym czasie, gdy obrońcy Krystiana O. próbowali posłużyć się w sądzie opinią biegłego Krzemienia, skrytykowało to publicznie na portalu X (dawniej Twitter) stowarzyszenie Miasto Jest Nasze. Jego członkowie za darmo zaangażowali się w proces wspierając rodzinę zabitego ojca.

„Niebywałe – obrońcy sprawcy tragicznego wypadku na Sokratesa wnioskują o dopuszczenie jako dowodu opinii dra inż. Piotra Krzemienia. Wyjątkowo szkodliwego zwolennika >>polskiej szkoły BRD<< i członka hejterskiej grupy broniącej patologii drogowej” – napisało na X Miasto Jest Nasze. I przedstawiło zdjęcia fragmentów dyskusji na Facebooku, w której Piotr Krzemień brał udział i podczas której prezentował poglądy dotyczące ruchu drogowego i pieszych.

 

– Ta sprawa była bulwersująca – tłumaczy Marcin Chlewicki, ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. – Oczywiście rozumieliśmy, że każdy ma prawo do obrony i może przedstawiać dowolną opinię w swojej sprawie. Tweet odnosił się jednak do autora tej opinii i jego działalności publicznej. Do faktu, że pan Krzemień występował publicznie, jako autorytet w sprawach bezpieczeństwa ruchu drogowego i sprzeciwiał się zmianom prawa dotyczącego pierwszeństwa pieszych w Polsce. Tweet zawierał opinię Stowarzyszenia, ale też odnosił się do faktu aktywnego członkostwa Piotra Krzemienia w fejsbukowej grupie pełnej hejtu i nienawiści wobec m. in. naszego stowarzyszenia. Piotr Krzemień wypowiadał się w sprawie wypadku na Sokratesa i występował w obronie sprawcy. Mieliśmy prawo to ocenić – przekonuje.

…i telefony z prokuratury

8 grudnia 2023 r. stowarzyszenie Miasto Jest Nasze odebrało wezwanie z Prokuratury Rejonowej w Koszalinie. Asesor Natalia Kozioł domagała się w piśmie „danych osobowych i adresowych wszystkich osób podsiadających dostęp do konta przynależnego do Stowarzyszenia na portalu X”. Zażądała też wszystkich danych autora wpisu, w którym skrytykowany został biegły Krzemień.

Asesor poinformowała, że koszalińska prokuratura prowadzi postępowanie karne „na szkodę Piotra Krzemienia” w sprawie o czyny z art. 212 par. 2. i art. 216 Kodeksu karnego. Pierwszy z nich mówi o pomówieniu, drugi o zniewadze.

– To nie wygląda od początku jako typowa sprawa. Policja, która umarza nawet oczywiste sprawy i odmawia wszczęcia postępowań, tu była wyjątkowo gorliwa. Prokuratura też prowadzi tę sprawę z wyjątkową determinacją – opisuje Chlewicki. – Na przykład poza oficjalnymi wezwaniami, były też telefony z prokuratury do stowarzyszenia, w których próbowano podpytać, kto zajmuje się naszym profilem na portalu X. Mimo tego, że dwoje pełnomocników było przesłuchiwanych w tej sprawie, to policja telefonicznie próbowała wzywać do siebie cały nasz zarząd. Grozi nam się grzywną za nieudostępnienie informacji. Do złożonego zażalenia kazano nam też dołączać wypis z KRS, mimo, że przy poprzednich naszych pismach nie by wymagany – wylicza.

Przedstawiciele Miasto Jest Nasze mówią, że poczuli się zastraszani – wskazuje Chewicki – Dla nas wygląda więc to, jak klasyczny SLAAP i próba ścigania nas za wyrażanie opinii (SLAAP to akronim z języka angielskiego oznacza „strategiczne pozwy przeciwko udziałowi społecznemu” traktowane jako formą nadużycia prawa i systemu sprawiedliwości wykorzystywaną w celu uciszenia dziennikarzy, aktywistów i innych organizacji strażniczych poprzez nękanie, zastraszanie czy doprowadzanie ich do bankructwa – red.).

Sprawdziliśmy, że koszalińska prokuratura, która prowadzi postępowanie wobec Miasto Jest Nasze, współpracuje z biegłym w sprawach ruchu drogowego. Nie jest to jednak współpraca częsta. Jak sprawdził brd24.pl w ciągu ostatnich pięciu lat Piotr Krzemień był powoływany przez lokalnych śledczych w charakterze biegłego zaledwie w sześciu sprawach.

Trudno też uznać, że akurat prokuratura jest w tej sprawie gorliwa. Bowiem śledczy tą sprawą od początku zajmować się nie chcieli – uznali, że nie ma do tego podstaw. „Postanowieniem z dnia 24 kwietnia 2023 r. dochodzenie to zostało umorzone wobec stwierdzenia, że czyny te nie zawierają znamion czynu zabronionego” – poinformował brd24.pl prokurator Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.

Jednak na decyzję prokuratury zostało złożone zażalenie. I to Sąd Rejonowy w Koszalinie usunął postanowienie o umorzeniu. Sąd w swoim uzasadnieniu wskazał: iż obiektywna ocena wskazuje, że mamy do czynienia ze zwrotami zniesławiającymi (nie sposób przyjąć, że zwrot „członek hejterskiej grupy broniącej patologii drogowej” to dozwolona krytyka działalności naukowej i zawodowej); w oparciu o oceny społeczne przyjąć należy, że nastąpiło poniżenie; ustalone zwroty, w świetle decydujących kryteriów obiektywnych, noszą znamiona zniesławiające (przekraczając generalnie akceptowalne normy obyczajowe), a tym samym nie mieszczą się w ramach prawnie dopuszczalnych form wyrażenia swych opinii, nawet w sposób kategoryczny i dosadny.

Zdaniem sądu wpis na profilu X Miasto Jest Nasze „przesądza o co najmniej zniesławiającym charakterze tych wpisów” z uwagi m.in. na profesję i zawód wykonywany przez domniemanego pokrzywdzonego oraz „konieczność zaufania zawodowego do pokrzywdzonego, warunkującą jego status jako biegłego sądowego”.

Jednak paragrafy, które sąd, to czyny ściganie z oskarżenia prywatnego. Dlaczego wiec sprawę prowadzi prokuratura?

Rzecznik Prokuratury Okręgowej tłumaczy, że śledczych zmuszają do tego Wytyczne Prokuratora Generalnego z dnia 29 października 2012 sprawie udziału prokuratora w sprawach o przestępstwa prywatnoskargowe. Treść punku 5. tych wytycznych stanowi bowiem, że  „objęcie czynu ściganiem z urzędu uzasadniają również obiektywne trudności w ustaleniu przez pokrzywdzonego niezbędnych danych osobowych sprawcy przestępstwa, zwłaszcza jeśli przestępstwo, popełniono za pośrednictwem telefonu lub Internetu,. Wówczas po ujawnieniu personaliów sprawcy umożliwiających pokrzywdzonemu wniesienie prywatnego aktu oskarżenia prokurator dokonuje ponownej oceny istnienia interesu społecznego w ściganiu czynu z urzędu”.

Postępowanie trwa, a Miasto Jest Nasze nie usunęło wpisu z portalu X. – Nie będziemy się bali komentować takich rzeczy. Nie damy się zastraszyć – zapowiada Marcin Chlewicki.

Piotr Krzemień odmówił nam komentarza w tej sprawie.

Łukasz Zboralski