Społeczeństwo
Policja: każda kontrola w Wielkanoc zacznie się od alkomatu
Policyjna akcja „Wielkanoc 2016” rusza w piątek po południu. Przez cztery świąteczne dni kierowcy muszą się przygotować na częstsze niż zwykle kontrole drogowe. Po zakrapianym spotkaniu z rodziną lepiej znaleźć drugiego kierowcę, albo sprawdzić swój stan trzeźwości
Opublikowano
9 lat temu-
przez
luzPolicyjna akcja „Wielkanoc 2016” rusza w piątek po południu. Przez cztery świąteczne dni kierowcy muszą się przygotować na częstsze niż zwykle kontrole drogowe. Po zakrapianym spotkaniu z rodziną lepiej znaleźć drugiego kierowcę, albo sprawdzić swój stan trzeźwości
Wielkanoc 2015 roku. Na krajowej ósemce w okolicach Augustowa dochodzi do zderzenia dwóch ciężarówek i fiata punto. Dwa auta stają w płomieniach. Giną trzej kierowcy. Wielki Piątek tego samego roku. Na krajowej piątce w okolicach Gniezna, fiat seicento uderza w barierę ochronną. Śmierć ponosi jeden z pasażerów, 33-letni mężczyzna. Kierowca i drugi pasażer zostają odwiezieni do szpitala. Rok 2013, Wielka Sobota. W Brzeźnicy Bychawskiej na Lubelszczyźnie opel omega wypada z drogi, po czym z impetem uderza w cmentarny mur. Na miejscu ginie 59-letnia pasażerka – matka kierowcy. Jego 34-letni brat zostaje ranny. Sam kierowca, 19-latek, okazuje się być kompletnie pijany. W wydychanym powietrzu ma 3,5 promila alkoholu.
Przykłady można by niestety mnożyć. Pod koniec Wielkiego Tygodnia Polacy ruszają w trasę, by odwiedzić swoich bliskich, a policyjne statystyki zaczynają puchnąć.
Podróże na kacu
Cztery świąteczne dni 2013 roku przyniosły 205 wypadków, w których zginęło 17 osób, a 315 zostało rannych. Podczas kontroli drogowych policja przyłapała 1073 nietrzeźwych kierowców. Najtragiczniejszy okazał się Wielki Piątek (70 wypadków, pięciu zabitych).
Podobnie było rok później. W 293 wypadkach śmierć poniosły 33 osoby, 381 zostało rannych, a z ruchu policjanci wyeliminowali 1324 nietrzeźwych kierowców. I znów najbardziej dramatyczny był Wielki Piątek (99 wypadków, 12 ofiar).
Przed rokiem statystyki okazały się nieco tylko łaskawsze – 217 wypadków, 23 zabitych, 291 rannych oraz 1118 kierujących pod wpływem alkoholu. W Wielki Piątek policja odnotowała 90 wypadków, w których zginęło pięć osób.
Dla policjantów z drogówki to jeden z najgorętszych okresów w roku. Jeszcze wczoraj wspólnie z Krajową Radą Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego zwołali oni briefing, podczas którego ostrzegali kierowców przed skutkami brawury oraz apelowali o rozwagę i ostrożną jazdę.
– W piątek po południu rozpoczynamy akcję „Wielkanoc 2016”. Potrwa ona do poniedziałkowego wieczoru. Kierowcy mogą się spodziewać zwiększonej ilości patroli na drogach, między innymi na odcinkach dojazdowych i wylotach z miast – zapowiada insp. Konkolewski. Policjanci będą sprawdzać trzeźwość kierujących. – Od tego rozpocznie się każda z kontroli – zaznacza insp. Konkolewski. Radzi on, by kierowcy przed wyruszeniem w daleką trasę powstrzymywali się od picia napojów wyskokowych najlepiej przez 24 godziny. – To dużo, ale problemem kierowców jest nie tylko zawartość alkoholu we krwi – tłumaczy insp. Konkolewski. – Mało kto pamięta o tym, że nawet po wytrzeźwieniu człowiek może mieć zakłóconą percepcję i czas reakcji. A wszystko za sprawą kaca, który wiąże się z mdłościami, bólem głowy, ogólnym zmęczeniem. Należy go traktować jak chorobę – dodaje.
I prawdopodobnie właśnie najwięcej kierowców traci prawo jazdy za kierowanie na kacu. Policja odpowiada, że nie ma takich danych. Ale badanie przeprowadzone w Polsce w 2010 r. pokazało, że 80 proc. zatrzymywanych za jazdę po pijanemu miało od 0,2 do 0,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
– Zwłaszcza takim osobom przyda się osobisty alkomat, bo gdy ktoś jest mocno pijany, to najczęściej już sam dobrze to czuje. Najbardziej zdradliwy jest poranek po imprezie i wtedy lepiej swój stan trzeźwości sprawdzić. Na szczęście coraz więcej Polaków to robi, bo coraz więcej z nich używa alkomatów – mówi inżynier Robert Kunowski z firmy Certen. – Chciałbym jednak wszystkich kierowców przestrzec przed używaniem takich urządzeń, które raczej nadają się do zabawy niż do rzetelnych pomiarów. Wówczas podczas policyjna kontrola może zakończyć się niemiłym zaskoczeniem. Warto pamiętać, że dobry alkomat powinien mieć sensor elektrochemiczny, czujnik przepływu powietrza oraz to, że urządzenie musi być kalibrowane.
Każdy, kto drugiego dnia po świątecznym spotkaniu z rodziną ma wątpliwoćci, czy może prowadzić samochód, może też odwiedzić najbliższą komendę policji.
Pasażer jak żandarm
Policjanci zamierzają też sprawdzać stan techniczny pojazdu, czy sposób mocowania dziecięcych fotelików. Przyjrzą się również, czy samochodem nie podróżuje zbyt wielu pasażerów. – Chciałbym prosić kierowców, by unikali zbyt szybkiej jazdy i brawury, a bliskich, którzy z nimi podróżują, by stali się kimś w rodzaju żandarma – podkreśla insp. Konkolewski. – Jeśli nie czują się w samochodzie komfortowo, powinni głośno wyrażać swoje obawy, a co za tym idzie wymusić na kierowcy bezpieczną jazdę – zaznacza.
Konkolewski przekonuje też, że nie warto uprzedzać innych aut o policyjnym patrolu, migając światłami. – Przecież nigdy nie mamy pewności, czy za kierownicą takiego samochodu nie siedzi na przykład człowiek pod wpływem alkoholu, albo złodziej – argumentuje, a na koniec zastrzega: – Pamiętajmy, że nawet najlepiej przeprowadzona policyjna akcja nie zapewni nam w stu procentach bezpieczeństwa, jeśli nie zadbamy o nie sami…
Komórkowy ból głowy
– Świadomość, że nie należy siadać za kierownicę po alkoholu jest wśród kierowców coraz bardziej powszechna, choć zmiany te następują powoli – zauważa Tadeusz Wiesław Bratos, przewodniczący Stowarzyszenia Psychologów Transportu. Z policyjnych statystyk wynika, że od początku stycznia do 23 marca tego roku zatrzymanych zostało ponad 20 tysięcy kierujących pod wpływem alkoholu. To o 5700 przypadków mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Tyle że jazda po spożyciu, jak przekonuje Bratos, wcale nie jest w Polsce największym problemem. Świadczą też o tym europejskie statystyki – nasz kraj pod tym względem lokuje się poniżej unijnej średniej.
– Tego rodzaju wyskoki ma na koncie jeden procent kierowców, podczas gdy aż dwa i pół procenta prowadziło samochód pod wpływem środków odurzających – zaznacza szef SPT. Ale prawdziwą plagą są według niego telefony komórkowe. – I nie ma wielkiej różnicy, czy rozmawiamy przykładając komórkę do ucha, czy korzystając z systemu głośnomówiącego. W każdym z tych przypadków rozmowa telefoniczna dekoncentruje, odciąga uwagę od sytuacji na drodze – podkreśla Bratos. – Żyjemy w coraz większym tempie, nie potrafimy skupić się na jednej rzeczy. Wielu z nas uważa, że jazda samochodem to moment bezczynności, który można wykorzystać na załatwianie własnych spraw. A to błąd – dodaje.
Sytuację pogorszyło jeszcze upowszechnienie smartfonów. – Kiedyś kierowcy prowadzili rozmowy i wysyłali smsy. Teraz dodatkowo przeglądają strony internetowe, sprawdzają pocztę, oglądają zdjęcia. Od czasów wprowadzenia telefonów nowej generacji w Stanach Zjednoczonych radykalnie wzrosła liczba wypadków. A przecież tam mamy do czynienia z siódmym, ósmym zmotoryzowanym pokoleniem, podczas gdy u nas tak naprawdę dojrzewa trzecie. Aby zmienić mentalność naszych kierowców, zminimalizować złe nawyki potrzeba czasu i zmian systemowych – podsumowuje Bratos.
Łukasz Zalesiński