Społeczeństwo
Nieustąpienie pieszemu na przejściu. Kiedy do tego doprowadzasz?
Opublikowano
2 lata temu-
przez
luzOd ponad roku w Polsce kierowca musi ustąpić pierwszeństwa pieszemu, zanim ten wejdzie na pasy. W którym momencie trzeba więc ustąpić? I czy trzeba się zatrzymać, czy wystarczy zwolnić?
To, co w zachodniej Europie jest normą od dekad, w Polsce zaczęło być prawnym obowiązkiem dopiero od 1 czerwca 2021 r. Dopiero od nieco ponad roku polskie prawo jasno nakazuje kierowcy ustąpić nie tylko pieszemu znajdującemu się na przejściu, ale również pieszemu dopiero na przejście wchodzącemu. Nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu w takiej sytuacji grozi wysokim mandatem w kwocie 1500 zł.
Obowiązujący obecnie przepis brzmi następująco:
„Art. 26. [Obowiązki kierującego pojazdem wobec pieszych]
1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność, zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się na tym przejściu albo na nie wchodzącego i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na tym przejściu albo wchodzącemu na to przejście, z zastrzeżeniem ust. 1a.
1a. Kierujący tramwajem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność, zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się na tym przejściu i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na tym przejściu”.
Z polskiego prawa wynika więc jasno, że pieszy ma pierwszeństwo na przejściu przed kierowcą samochodu i to zanim postawi stopę na „zebrze” (przed tramwajem tak to nie działa – pieszy ma pierwszeństwo tylko, gdy już na przejściu się znajdował).
Kiedy pieszy jest „wchodzącym” na przejście?
Niektórzy kierowcy – a zwłaszcza ci, którym nie w smak jest ostrożniejsza jazda przed przejściami – twierdzą, że niedokładnie wiedzą, w jakiej sytuacji pieszemu muszą ustąpić, skoro muszą to zrobić, zanim on wejdzie na przejście. Część z nich chciałaby nawet dokładnego zdefiniowania „pieszego wchodzącego” w przepisach.
W Polsce nie wykształciły się jeszcze nowe linie orzecznicze w tej sprawie w sądach, nie ma więc z tej strony wykładni dotyczącej tego, jakiego pieszego uznać za wchodzącego i kiedy mu ustąpić. Czy to jednak powinno być dla nas tak trudne? Wydaje się, że nie.
Najłatwiejszym wytłumaczeniem zachowania za kierownicą w obrębie przejść dla pieszych powinny być dla nas wzorce z wszystkich innych krajów UE, które poprawnie wdrożyły (czyli lepiej niż urzędnicy w PRL przetłumaczyły) Konwencję Wiedeńską o ruchu drogowym. W tych krajach zasada jest bardzo prosta: kierowca ma ustąpić pieszemu, którego zamiar przejścia jest dla niego rozpoznawalny. I nikt nie definiuje tam szczegółowo „zamiaru” w przepisach. Przyjmuje się po prostu, że jeśli kierowca widzi, iż ktoś zamierza skorzystać z przejścia, to takiemu pieszemu ustępuje zanim on na pasach się znajdzie.
Płynie z tego jeden ważny wniosek – pieszy nie może kierowcy zaskoczyć idąc np. równolegle chodnikiem z kierunkiem jazdy pojazdu i nagle bez oglądania się, skręcając przez ramię wprost na pasy. Pieszego wszak – także w Polsce – obowiązuje zasada zachowania szczególnej ostrożności.
Piesi nie powinni zaskakiwać kierowcy decyzją o wkroczeniu na pasy:
Warto zwrócić też uwagę na próbę wyjaśnienia nowych polskich przepisów, której podjął się karnista i wykładowca UJ dr Mikołaj Małecki. Zwrócił on uwagę, że „pieszy wchodzący” na przejście to ten sam, który na Zachodzie określany jest jako „zamierzający przejść”.
„Wchodzenie na przejście, dające pieszemu pierwszeństwo przed pojazdem, rozpoczyna się więc w momencie, gdy zachowanie danej osoby będzie można obiektywnie rozpoznać i potraktować jako zmierzanie do przekroczenia jezdni w obrębie danego przejścia” – wskazuje dr Małecki. I dodaje: „Jeśli więc w klarownej sytuacji na drodze pieszy równym krokiem idzie przed siebie, obraca się w obie strony, tak, że monitoruje sytuację na drodze, i w równym tempie zbliża się do przejścia, to choćby znajdował się 5 metrów od jezdni ma już pierwszeństwo przed pojazdami zbliżającymi się do przejścia”.
Zatem – z czym wielu kierowców zdaje się też mieć problem – także pieszy, który doszedł do przejścia i zachowuje się prawidłowo, zatrzymując i upewniając, że kierowca dochowa obowiązku przepuszczenia go, ma oczywiście pierwszeństwo przed kierowcą. To, że się z ostrożności zatrzymuje nie może powodować, że przestaje być uważanym za pieszego, który przestał być “wchodzącym” – nie jest przecież człowiekiem, który zrezygnował z zamiaru wejścia. Jasnym dla kierowcy jest fakt, że taki człowiek zamierza wejść na “zebrę”.
Zwolnij, bądź gotów ustąpić
Dostrzec pieszego, którzy zamierza przejść i być gotowym mu ustąpić zanim postawi nogę na pasach – ta prosta zasada znajduje odbicie prawie we wszystkich europejskich przepisach prawnych. I tak jest też rozumiana.
Kierowcy mają zmniejszyć prędkość i ewentualnie zatrzymać się, gdy widzą pieszego wyraźnie zamierzającego wejść na „zebrę” – tak dosłownie mówią przepisy drogowe w Austrii, Czechach, Belgii, Danii, Francji (tam dodatkowo, oprócz widocznego zamiaru, kierowca ma też taki obowiązek wobec pieszych krążących w strefie dla pieszych), Holandii, Norwegii i Szwajcarii.
Tak samo jest w Niemczech. Choć Niemcy jako jedyni w praktyce sądowej doszli do określenia mniej więcej odległości od przejścia, w której należy uznawać, iż pieszy miał zamiar przejść. Tamtejsza praktyka orzecznicza wskazuje bowiem, iż u pieszego „zamiar” przejścia przez jezdnię jest wyraźnie zauważalny, gdy stoi on przy krawężniku patrząc na przejście lub gdy szybko zbliża się do przejścia. Z drugiej strony, zamiar przejścia przez jezdnię nie jest wyraźnie zauważalny w przypadku, gdy pieszy zbliża się do przejścia równolegle do jezdni w pewnej odległości! Zgodnie z ustalonym orzecznictwem, zakres ochrony obejmuje także kilkumetrowy obszar poza samą strefą przejścia. W praktyce orzeczniczej ochrona dotyczy odległości co najmniej czterech metrów od przejścia, lecz nie więcej niż sześć do ośmiu metrów wzdłuż przejścia.
Warto dodać, że wszystkie przepisy europejskich krajów – w tym także od niedawna polskie – mają swoje wspólne źródło: Konwencję Wiedeńską o ruchu drogowym. W oryginale tej konwencji – ratyfikowanej także przez Polskę – przepis określający, jak kierowca ma się wobec pieszych zachować przed przejściem dla pieszych („pedestrians using or about to use”), po polsku dosłownie oznacza, że kierowca powinien ustępować pieszym „znajdującym się na przejściu lub zamierzający na nie wejść/zamierzającym z niego skorzystać”. I dlatego nie inaczej powinniśmy interpretować polski przepis mówiący o nakazie ustępowania pieszym „wchodzącym” na przejście.
Polscy urzędnicy Ministerstwa Infrastruktury, którzy przygotowali nowelizację w 2021 r., nigdy sami nie podali, jak interpretować pieszego „wchodzącego”. Trudno jednak uznać, by traktowali oni inaczej takiego pieszego nie niż jako tego, którego zamiar wejścia na przejście kierowca jest w stanie odczytać. Najlepszym przykładem na to jest spot z ministerialnej kampanii przypominający o nowym prawie. Na animacji pokazano tam kierowcę i pieszego, który ma jeszcze kilka kroków do przejścia. Według spotu, jest to już sytuacja, w której kierowca powinien przygotować się do ustąpienia pierwszeństwa.
Dodajmy również, że ustąpienie pierwszeństwa pieszemu nie musi równać się zatrzymaniu pojazdu. Czasem wystarczy zwolnić, by pieszy swobodnie przeszedł przez pasy.
Czym zatem jest nieustąpienie pierwszeństwa? To akurat polskie prawo dobrze precyzuje. To takie zachowanie kierującego, przez które pieszy zostanie zmuszony do zatrzymania lub zwolnienia albo przyspieszenia kroku. Mówi o tym art. 2 Prawa o ruchu drogowym, który wymienia podstawowe definicje:
„23)
ustąpienie pierwszeństwa – powstrzymanie się od ruchu, jeżeli ruch mógłby zmusić kierującego do zmiany kierunku lub pasa ruchu albo istotnej zmiany prędkości, pieszego – do zatrzymania się, zwolnienia lub przyspieszenia kroku, a osobę poruszającą się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch – do zatrzymania się, zmiany kierunku albo istotnej zmiany prędkości;”
Pieszy nie może wykorzystać pierwszeństwa na siłę!
Trzeba też wyjaśnić coś, co w polskiej debacie o pierwszeństwie pieszych trochę umyka. Poprawione polskie przepisy mają zabezpieczyć pieszych przed kierowcami – gdyż, jak wynika z danych policyjnych za pierwsze sześć miesięcy tego roku, za wszystkie wypadki śmiertelne na przejściach odpowiadają kierowcy, a piesi nie dokonali żadnego niebezpiecznego wejścia tuż przed nadjeżdżający pojazd.
Zwrócenie uwagi kierowcom w prawie na to, jak powinni się zachowywać, nie oznacza jednak, że pieszym ubyło jakichkolwiek obowiązków. Nadal muszą zachować szczególną – a wiec nie zwykłą! – ostrożność przy przechodzeniu przez przejście. Muszą więc obserwować sytuację na drodze i upewnić się, że kierowca widzi ich zamiar i ustąpi im pierwszeństwa. W krajach, w których przepisy od dekad każą kierowcy ustępować pieszym, którzy mają widoczny zamiar przejścia, podkreśla się jednocześnie, że piesi swojego pierwszeństwa nie mogą wykorzystać za wszelką cenę. Czyli nie wolno im wejść wówczas, gdy widzą, że kierowca nie reaguje tak, jakby zamierzał im ustąpić. Bo to po prostu dla nich niebezpieczne. Ale uwaga! To, że pieszy postąpi w wadliwy sposób, nijak nie spowoduje, że wina kierowcy – jakże większa – zniknie.
I na koniec – nie da się bezpiecznie dojechać do przejścia, gdy jedzie się z prędkościami wyższymi niż dopuszczalne na takim odcinku drogi. Niestety, jeszcze wielu kierowców ignoruje limity, za jakimi powinni się poruszać. Zbyt szybkie dojechanie do przejścia uniemożliwia właściwy ogląd sytuacji i dostrzeżenie pieszego, który zamierza przejść. Stąd już tylko krok do tragedii.
Tekst opublikowany w ramach kampanii edukacyjnej z PZU “Kieruj świadomie”