Społeczeństwo
Mieszkańcy kupili progi zwalniające. Starostwo dało zgodę, a potem kazało rozebrać
Mieszkańcy Kuklówki Zarzecznej chcieli mieć bezpieczniejszą drogę. Zebrali 17 tys. zł, kupili progi zwalniające i dostali zgodę od urzędnika ze starostwa na ich montaż. Po dwóch miesiącach ten sam urzędnik kazał je rozebrać

Opublikowano
10 lat temu-
przez
luzMieszkańcy Kuklówki Zarzecznej chcieli mieć bezpieczniejszą drogę. Zebrali 17 tys. zł, kupili progi zwalniające i dostali zgodę od urzędnika ze starostwa na ich montaż. Po dwóch miesiącach ten sam urzędnik kazał je rozebrać

Jeden z progów zwalniających zamontowanych na ul. Chełmońskiej w Kuklówce Zarzecznej. Źródło: Google Maps
Kuklówka, wieś w gminie Radziejowice w powiecie żyrardowskim. Od dwóch lat mieszkańcy domagali się poprawy bezpieczeństwa na ul. Chełmońskiego, czyli na jednej z dwóch głównych ulic w tej miejscowości. – Ograniczenie prędkości wynosi tam 40km/h, a kierowcy często nie przestrzegają tego przepisu – opowiada Wiesław Zakrzewski, jeden z mieszkańców.
W końcu ludzie wzięli sprawę w swoje ręce. – Zebraliśmy fachowców, którzy stworzyli projekt pomagający w poprawieniu bezpieczeństwa na naszej ulicy – mówi Zakrzewski. – Przewidywał zamontowanie siedmiu progów zwalniających, a jego koszt wynosił ok. 17 tys. zł. Pieniądze na realizację wyłożyliśmy z własnej kieszeni, sami zebraliśmy kwotę potrzebną do zakupienia oraz montażu progów. Następnie zgłosiliśmy nasz pomysł do Starostwa Powiatowego w Żyrardowie, po przeanalizowaniu został on zaakceptowany, a progi zamontowane – dodaje.
Zgodę na montaż wydał Paweł Myszkowski, dyrektor Wydziału Komunikacji, Transportu i Dróg Publicznych Starostwa Powiatowego w Żyrardowie.
Kierowcy zaczęli jeździć chodnikiem, mieszkańcy postawili kamienie
Spokój nie trwał długo. Kierowcy zaczęli omijać progi i jeździć chodnikiem. Zamiast zyskać bezpieczniejszą drogę, mieszkańcy mieli więc jeszcze niebezpieczniejszą trasę dla pieszych. Na własną rękę zaczęli ustawiać na poboczach przeszkody, które uniemożliwiały wjazd na chodnik. Ale kierowcy zaczęli pisać skargi do zarządcy drogi, czyli do starostwa. I po dwóch miesiącach od zamontowania progów dyrektor Myszkowski zaprosił wójt Radziejowic Urszulę Ciężką oraz pracownika zajmującego się drogami w urzędzie gminy na wizję lokalną ul. Chełmońskiego.
O wynikach kontrolnych wójt poinformowała na sesji 29 11.2012:
„Zostało stwierdzone, że na poboczach były umieszczone głazy i wykopane doły przy nawierzchni asfaltowej, które są podmywane przez deszcz i niszczy się w ten sposób droga. Natomiast mieszkańcy stwierdzili, że teren przed posesją jest ich własnością. Dyrektor Myszkowski powiedział, że wobec tego droga nie spełnia parametrów aby montować na niej spowalniacze, skoro nie ma pobocza i odpowiedniej szerokości. Dlatego też zakomunikował, że będzie musiał cofnąć decyzję pozwolenia na spowalniacze. Ponieważ mieszkańcy partycypowali w kosztach umieszczenia spowalniaczy jeszcze bardziej budzi wątpliwości ich umieszczenie. ” – czytamy w protokole z obrad.
Po kontroli starostwo poinformowało, że „ znajdujące się w pasie drogowym ul. Chełmońskiego ułożone kamienie, wykopane rowy, wbite kołki przy istniejącej nawierzchni bitumicznej stwarzają zagrożenie bezpieczeństwa ruchu drogowego, życia lub zdrowia osób oraz możliwości wystąpienia szkód materialnych”. I nakazało natychmiast usunąć przeszkody z pobocza.
Progi zatwierdzone okazały się groźne?
Mieszkańcy do wymagań urzędnika się dostosowali. – Doszliśmy do wniosku, że jeśli ktoś nie chce przejeżdżać przez próg i zdecyduje się go ominąć, to też musi zwolnić. Więc naszym zdaniem urządzenia spełniają swoją rolę – mówi Zakrzewski.
Tymczasem urzędnicy na tym nie poprzestali i wydali kolejną decyzję – nakazali progi zwalniające rozebrać. Dlaczego? Bo zdaniem zarządcy drogi z powiatu są niebezpieczne.
– Progi zwalniające zostały zamontowane na łukach dróg poziomych i pionowych co w efekcie stwarza zagrożenie ruchu drogowego. […] Pięć progów zostało zamontowanych na przekroju szlakowym. W opisanej sytuacji sytuacji istnieje możliwość omijania progów poboczem – tak urzędnicy starostwa uzasadnili usunięcie pięciu progów w maju 2013 roku (zostać miały jedynie spowalniacze na wysokości kościoła pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej).
Dlaczego zatwierdzony wcześniej w starostwie projekt okazał się niebezpiecznym? A jeśli naprawdę progi stwarzały niebezpieczeństwo, to jak dyrektor Myszkowski mógł w ogóle zatwierdzić taki projekt? Próbowaliśmy dowiedzieć się w starostwie. Urzędnik poprosił o przesłanie pytań i zapowiedział, że na odpowiedź potrzebuje 14 dni.
Ludzie: to pomóżcie nam jakoś inaczej
Ludzie w Kuklówce nie zamierzają składać broni. – Chcielibyśmy obronić nasze progi i zmusić urzędy do konsultacji i działania na rzecz rzeczywistej poprawy bezpieczeństwa na naszej ulicy – mówią. Ale dodają też, że jeśli progów nie uda się utrzymać, to oczekują od urzędników innej propozycji poprawy bezpieczeństwa na ulicy.
Na razie starostwo milczy. Do końca roku zobowiązało gminę do demontażu progów zwalniających.
Leonard Dolecki