Connect with us

Społeczeństwo

Co z tego, że miał pierwszeństwo, skoro zderzył się z ciężarówką?

Opublikowano

-

Ukraiński kierowca skręcając w lewo zajechał drogę kierowcy osobówki. Dlaczego kierowca mniejszego pojazdu nie pamiętał, że na skrzyżowaniu jest tylko gościem, a pierwszeństwo nie oznacza nieśmiertelności?
Zderzenie ciężarówki i osobówki w Glinnym Stoku Fot. Policja

Zderzenie ciężarówki i osobówki w Glinnym Stoku Fot. Policja

Wczoraj (26 lutego 2024 r.) doszło do wypadku na skrzyżowaniu dróg wojewódzkich w miejscowości Glinny Stok. To zdarzenie jest dobrym przykładem na to, jak kierowcy w zaślepieniu egzekwują swoje pierwszeństwo – i to nawet w starciu z dużo większymi pojazdami, z którymi nie mają szans na drodze.

Wprawdzie policja ustaliła, że zawinił 60-letni kierowca ciężarówki, który skręcał w lewo i zajechał drogę prawidłowo jadącemu oplem 64-latkowi, jednak należy wciąż przypominać kierowcom, że pierwszeństwo nie oznacza nieśmiertelności. Dawniej kierowcy o tym pamiętali. Zanim wjechali na skrzyżowanie przystawali, rozglądali się w prawo i lewo – i dopiero, gdy byli pewni, że ktoś im pierwszeństwa udziela, korzystali z niego, czasem nawet w podziękowaniu uchylając kaszkiet.

Dziś różnego rodzaju internetowe media wmówili kierowcom, że jak jadą drogą z pierwszeństwem przejazdu, to mają pierwszeństwo bezwzględne. Tak samo, gdy jadą przez skrzyżowanie na zielonym świetle.

A przecież kierowcy ciężarówek też mają prawo się pomylić, skręcić komuś tuż przed nosem, albo nie zatrzymać się przed znakiem STOP. Marna to potem pociecha, że policjanci dadzą kierowcy ciężarówki mandat, skoro ten drugi, z pierwszeństwem, ma zniszczony samochód albo nawet ląduje w szpitalu.

Być może znajdą się wreszcie w Polsce media, które wytłumaczą kierowcom, iż formalnie mając pierwszeństwo należy jednak pamiętać, że przede wszystkim na drodze ma je większy – nawet, gdy wjeżdża na czerwonym świetle, albo pędzi z drogi podporządkowanej wprost na skrzyżowanie. Naprawdę, w mniejszym aucie osobowym, nie warto dokonywać wtargnięć na skrzyżowania tylko po to, by udowodnić swoją rację. Dziesiątki ton ładunku w miejscu nie staną. Przestańmy być świętymi krowami w samochodach, a nasze drogi staną się piękniejsze i pachnące majowymi łąkami.

Po wypadku policjanci zaapelowani do kierowców samochodów osobowych, by malowali je w bardziej jaskrawe kolory.

Łukasz Zboralski

Tekst jest oczywistą ironią i kpiną z kierowców, którzy po dwóch latach od zmiany przepisów wciąż próbują wmawiać pieszym, że nie mają pierwszeństwa na pasach i po każdym z takich wypadków winią jego ofiary a nie sprawców. To wyjaśnienie piszę głównie dla nich – oni mogą nie zrozumieć…