Connect with us

Rozmowy i opinie

#Z GRUBEJ RURY: Nie bój się tego, aaaa, Miasteczka Śląskiego, aaaa

Opublikowano

-

Burmistrz Miasteczka Śląskiego w odpowiedzi na “durne przepisy” w sprawie pieszych zlikwidował na osiedlu przejścia dla pieszych i zastąpił je miejscami parkingowymi. Jest mięczakiem ulegającym cyklistycznym patoaktywistom. Przecież mógł sprawę załatwić dużo sprawniej

Spójrz kochanie oto dom
W nim tak zwani ludzie tkwią
Bezustannie dzień i noc knują coś
(Perfect, Nie bój się tego wszystkiego)

z grubej rury

Burmistrz Miasteczka Śląskiego niejaki Michał Skrzydło startował w wyborach z komitetu “Daj Miasteczku Skrzydła”, a dał miasteczku koła… Piloci mogą czuć się rozczarowani. Chociaż, parząc na ten lot…

Do rzeczy – pan Skrzydło uznał, że przepisy, dzięki którym na przejściach zaczęło ginąć w wypadkach ok. 30 proc. mniej ludzi w skali kraju, są “bzdurne”. Na złość przepisom drogowym zlikwidował więc na osiedlu przejścia w Miasteczku Śląskim. Mało tego, by pokazać, czyją stronę on tu trzyma – wszak to jest wojna! Wojna! – w tych miejscach dołożył na jezdni miejsca parkingowe. A to wszystko, ha ha, jaki cynizm i dowcip – “z okazji europejskich Dni Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.

Wszyscy się cieszą. Na fejsie brawa bije publicznie poseł Dziambor z Konfederacji (ten, który nie ma pojęcia, dlaczego w mieście trzeba jechać 50 km/h, jak ktoś nie wierzy, służę linkiem z rozmowy w TVN24). Zmotoryzowani Łodzianie na fejsie jeszcze nie napisali żadnego pisma w tej sprawie, może wpadli w chwilowy stupor z zachwytu.

A ja tam uważam, że na brawa za wcześnie. Bo burmistrz Skrzydło to jednak mięczak i ulega cyklistom, aktywistom oraz postępowi.
Już tłumaczę. Zlikwidował przejścia, przez co dopuścił prawnie przechodzenie ludzi poza przejściami (a jak są przejścia, to obok nich można przejść dopiero 100 m dalej). I teraz ludzie zaczną tam łazić wszędzie! A przecież powinni jeździć!

Druga sprawa. Pomyślał o zasadzce – skoro w miejscu pasów będzie teraz zaparkowany samochód, to jest szansa, że ktoś wyjdzie zza przeszkody i zginie. Ale zasadzkę spaprał koncertowo. Najwyraźniej nie wystarczyło mu odwagi. Mógł przecież zarządzić tam parkowanie prostopadle do krawędzi jezdni, a nie równolegle. Po pierwsze, upchnąłby dwa razy tyle samochodów, a po drugie pieszy byłby zasłonięty podczas wchodzenia aż do osi jezdni.

Trzecia rzecz – bez podwyższenia limitu prędkości? No przecież to cios dla przepustowości. Znów brak odwagi. Trzeba było oznakowaniem podnieść prędkość na uliczce do 90 km/h (to tak minimum). I rura. Ludzie szybciej by dojeżdżali na swoje miejsca parkingowe, a piesi byliby jeszcze bardziej ostrożni, gdyż jak wiadomo, im szybciej auto jedzie, tym bardziej boli.

Po czwarte, ta uliczka osiedlowa jest wąska. A wiadomo, że jak się zrobi szerokie ulice, to się jedzie lepiej, szybciej i nie ma korków. Znów minus u zmotoryzowanych, znów niedociągnięcie.

Burmistrz Skrzydło ratuje dla mnie twarz jedynie tym, że głosi też hasła antyszczepionkowe. Gdyby nie to, uznałbym, że te jego popisy to tylko tak lekko pod publiczkę. I że naprawdę nie jest w stanie przeciwstawić się cywilizacji.

Żeby nie było też jednak, że tak całkiem nie widzę zalet. Widzę.
Jedna – wielu Polaków dowiedziało się teraz, że istnieje Miasteczko Śląskie.
Druga – im bardziej na złość faktom i nauce uczyni w Miasteczku Śląskim drogi niebezpieczniejszymi dla ruchu pieszego, tym więcej ludzi zginie. Jaka to zaleta, pytacie? Ano taka, że oni przecież na burmistrza wybrali pana Skrzydło. Mniej wyborców, to mniej szans na reelekcję. A do wygranej wystarczyło tam zaledwie 1550 głosów. Szybko pójdzie.

Łukasz Zboralski