Rozmowy i opinie
#Z GRUBEJ RURY: Motoparówki w sosie własnym
Opublikowano
3 lata temu-
przez
luzJeden pan, którego skrytykowałem za umieszczenie w sieci kretyńskiego testu szybkiej jazdy przez progi zwalniającej, odpisał mi, że jego koledzy składają my “gratulacje” z powodu, że się nim zająłem. Jak znam środowisko polskiego motosportu i sprzedaży aut, to wcale to mnie nie dziwi. Zaraz udowodnię
Piotr Dobrowolski, były mistrz jazdy szybko motocyklem i samochodem, zaprezentował w sieci filmik, jak to można szybko na osiedlowej drodze – z ograniczeniem do 30 km/h – przejechać przez progi [ZOBACZ]. Na filmie jechano 80 km/h, a facet po publikowaniu tego nie odczuł ani krzty żenady.
Ba, odpisał mi na tym fachowym Linked.in, że ma sondę i w niej większość kierowców uważa progi za złe (i napisał to na serio!). Dodał jeszcze, że “na wszelkich forach motoryzacyjnych kierowcy są po mojej stronie. Dostałem też dużo wiadomości z gratulacjami, że czołowy moto hater RP zainteresował się moją skromną osobą”.
Zaproponowałem, żeby Pan zapytał na forach motoryzacyjnych, czy znieść ograniczenia prędkości, a ja przewidzę wynik jego sondy. Nie sądzę jednak, by zrozumiał.
Natomiast gratulacje dla niego za to, że został potępiony za głupkowaty filmik, no to jest sprawa warta komentarza. Jest to bowiem – tylko kolejny, niestety – dowód na to, jak wygląda branża moto w Polsce i jacy ludzie się tym zajmują.
Przesadzam?
Hołek z ciśnieniem
No to przypomnijcie sobie Hołka. Latami spotykałem go na imprezach Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Na galach występował, głodne kawałki wciskał, a na drodze wciskał głównie gaz (choć reklamuje hamulce).
Najpierw w 2013 r. pan Krzysiu został złapany w Mławie przez drogówkę, której zdaniem swoim nissanem GTR przekroczył prędkość o 114 km/h. Mandatu nie przyjął. A potem sprawa tak się przeciągnęła w sądach, że aż się przedawniła. Można?
Tylko, że potem pan Krzysiu został złapany ponownie. W 2018 r. na terenie gminy Nowa Ruda jechał 118 km/h w obszarze zabudowanym [CZYTAJ].
Hołowczyc lamentował, że źle stawiają znaki, że policja miała za mało ciśnienia w oponach, więc źle go zmierzyła i takie tam. Ale nie było zmiłuj i prawko na 3 miesiące mu zatrzymano. Więcej na galach Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego go nie widziałem (no ja naprawdę nie wiem, dlaczego…).
Kornacki ze strachem
Znany dziennikarz motoryzacyjny – i w zasadzie to już powinno włączać alarmowe lampki, co dalej w tym tekście udowodnią jego koledzy po fachu – Adam Kornacki w kwietniu tego roku na YouTube denerwował się zmianą przepisów nakazujących ustępować pieszym wkraczającym na przejście.
Było soczyście. I generalnie oddawało ducha tego, jak o ruchu drogowym myślą w Polsce ci, których jakoś tam od dawna wiązano z motoryzacją – głównie dlatego, że interesują się samochodami. Można wysłuchać, że piesi staną się “świętymi krowami” poprzez slogany wujkoJanuszowe, że “piesi w konfrontacji z pojazdem są zawsze na straconej pozycji”. MotoKornacki pytał też “dlaczego piesi bez pozwolenia starają się teraz wtargnąć na jezdnię”!?
Dziennikarz motoryzacyjny nie nagrał filmu o tym, co sądzi dziś o przepisach, w obliczu 30-procentowego spadku zabitych na pasach (no ja naprawdę nie wiem, dlaczego…).
Bielak z awanturą
Następny celebryta motoryzacyjny – niejaki Kuba Bielak – bardzo zdenerwował się, gdy wytknąłem, że na swoim fejsbuczku ma film zza kierownicy, na którym widać, że sobie trzyma telefon w dłoni i nakręca filmik. Film skasował, ale najpierw zadzwonił do mnie i oczywiście groził pozwem i takie tam. Nie dał dojść do słowa, ucinając władczym “Ja mówię!”, aż musiałem mu uzmysłowić, że tak to może sobie do własnego dzieciaka gadać. Ostatecznie wyrzygał mi do słuchawki jeszcze gorzkie słowa, że ja jestem z tych, co chcą, żeby kierowcom podwyższyć kary!
Czy muszę przypomnieć, że Bielak, jako ekspert jakiejś tam Akademii Bezpiecznej Jazdy – aktualnie spółki w likwidacji (no ja naprawdę nie wiem, dlaczego…) w studio kolegów w TVN24 opowiadał, iż przepisy w sprawie pieszych będą kontrowersyjne?
Pertyn of the Year
Trzeci z tej branży. Tuza. Juror konkursu Car of The Year. Niejaki Pertyn, czyli Maciej Pertyński. Testuje samochody (kanał nazwał adekwatnie “Pertyn ględzi”, bo to śmiertelnie nudne pogadanki). I tak testował, że jak sobie obejrzałem jeden test, to zobaczyłem, jak się rozpędza do 100 km/h na ograniczeniu do 70 km/h.
Oczywiście nie omieszkałem mu tego wytknąć. Wówczas pisał, że moje uwagi znaczą mniej niż nasranie na maskę przez ptaka oraz przysłał mi mail z tytułem “Donosik?”, w którym dopytywał, czy pobiegłem już złożyć doniesienie do prokuratury. Nie uznał, że pokazywanie łamania prawa jest złe, tylko że złe jest oburzanie się na łamanie prawa (no ja naprawdę nie wiem, dlaczego…).
I inni
Zawsze są takie napisy w filmach, gdzie się ujmuje tych, którzy się narobili, ale sławy z tego mieć nie będą. Będę lepszy. Dam trochę informacji o nich, choć już w skrócie.
Kończąc wątek dziennikarski przypomina, że Mercedes Benz Polska udostępniał swoje auta takim dziennikarzom, którzy ostatecznie w Kubinie Dolnym brali udział w szalonej jeździe zakończonej wypadkiem śmiertelnym. I pan, któremu auto dali do testów, odsiedział trochę w słowackim więzieniu. A Mercedes zapowiedział zmiany w wydawaniu samochodów do testów prasowych. Tymczasem mimo pytań dziennikarskich do dziś nie pokazali, co zapisało się w komputerze merca ze Słowacji (no ja naprawdę nie wiem, dlaczego…)
Ale przecież – jak wskazuje szarża Dobrowolskiego (to by nawet był dobry tytuł do książki, “Szarża Dobrowolskiego” – ostatnia szarża polskiej patomotoryzacji), problem dotyczy też tych, którzy zajmują się sprzedażą aut czy innymi usługami moto. Jest i taki przykład.
Pamiętam, że gdy jeszcze dyskutowano zmiany prawa ws. pieszych, to oficjalny list do ministerstwa przysłał prezes spółki z Grupy Zasada. Tomasz Borysławski zawarł tam takie złote myśli jak to, że jego zdaniem “(…) nadanie pieszym pierwszeństwa pogorszy sytuację i będzie prowadziło do większej śmiertelności na drodze” oraz – najcudowniejsze – „Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Należy kierować się tutaj niepisaną zasadą – większy ma pierwszeństwo”.
Uwagi Borysławskiego nie zostały uwzględnione w polskiej legislacji (no ja naprawdę nie wiem, dlaczego…).
Zresztą Borysławski reprezentuje odłamek branży moto zajmujący się… doskonaleniem techniki jazdy. I to też powinno dawać do myślenia o tym, jakie przekonania panują wśród tych ludzi. Ale to temat na zupełnie oddzielny tekst.
Podobno – bo nie słyszałem tej audycji – jedna znana dziennikarka znanego ojca dziennikarza w radiu użalała się nad zmianą przepisów i tym, że piesi teraz włażą na przejścia. A na koniec tej audycji puścili “Wehikuł czasu” Dżemu. Niech to będzie piękną puentą tej wyliczanki. Bo piosenka o tym, że coś dawno minęło i tylko niektórym tego żal (tu akurat naprawdę nie wiem, dlaczego…).
Łukasz Zboralski