Rozmowy i opinie
Łukasz Zboralski, brd24.pl: Rolą policji jest nadzór nad kierowcami, a nie prowadzenie polityki
Tajemnicą poliszynela jest fakt, że od lat to nie rządy a głównie policja decydowała o tym, co robi się dla bezpieczeństwa na drogach. Jakim elementem całościowej polityki BRD w kraju może być nowy taryfikator kar za wykroczenia, który napisali sami policjanci? Czy nie z powodu takiej polityki zwiększono tylko kary za prędkość, próbowano (nieudanie) podnieść kary za brak pasów, a za omijanie pojazdu przepuszczającego pieszych wciąż dostaje się zaledwie 500 zł mandatu i nie traci się uprawnień?
Opublikowano
9 lat temu-
przez
luzTajemnicą poliszynela jest fakt, że od lat to nie rządy a głównie policja decydowała o tym, co robi się dla bezpieczeństwa na drogach. Jakim elementem całościowej polityki BRD w kraju może być nowy taryfikator kar za wykroczenia, który napisali sami policjanci? Czy nie z powodu takiej polityki zwiększono tylko kary za prędkość, próbowano (nieudanie) podnieść kary za brak pasów, a za omijanie pojazdu przepuszczającego pieszych wciąż dostaje się zaledwie 500 zł mandatu i nie traci się uprawnień?
Do napisania tego tekstu skłonił mnie film pokazujący potrącenie chłopca na przejściu dla pieszych w Elblągu. Widać na nim, jak jeden z samochodów zatrzymał się, by ustąpić pierwszeństwa 12-latkowi, a drugi wyminął go ze sporą prędkością i uderzył w dziecko (zobacz film).
Bo jak to u licha jest możliwe, że za spowodowanie takiego bezpośredniego zagrożenia życia człowieka w Polsce nie traci się nawet prawa jazdy (10 pkt karnych) a mandat wynosi zaledwie 500 zł? I dlaczego właściwie od roku odbiera się kierowcom prawa jazdy za przekroczenie prędkości w obszarze zabudowanym o więcej niż 50 km/h, a kary za dużo większe szafowanie ludzkim życiem nie drgnęły – i do tego w Polsce mamy ogromny problem ze śmiertelnością pieszych w wypadkach?
Służba zawsze zrobi dobrze dla siebie
Smutną odpowiedzią na to jest to, co niedawno ujawniliśmy. Że to policjanci przygotowali w ubiegłym roku nowy projekt taryfikatora kar za wykroczenia na drogach (którego teraz nikt nie chce pokazać). Policjanci! A nie krajowy organ, który powinien opierając się na statystykach, badaniach i doświadczeniach innych krajów kreować całą politykę bezpieczeństwa na drogach – Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.
A jeśli to policja sama decyduje o tym, jak i za co karać polskich kierowców, to kierować będzie się logiką własnej służby. I to właśnie widać.
Bo czy nie łatwiej jest masowo wyłapywać kierowców na radary i pochwalić się wynikami takiej pracy niż czuwać nad bezpieczeństwem pieszych na jezdniach?
Czy nie łatwiej masowo badać wszystkich na drodze alkomatami , żeby wykazać, że tak wielu ich udało się wyłapać (choć z badań wynika, że 80 proc. złapanych to tylko wykroczenia – zawartość alkoholu w przedziale 0,2-0,5 – które w wielu krajach Europy nie jest w ogóle penalizowane)?
Wreszcie – czy nie łatwiej przez lornetkę wyłapywać kierowców z niezapiętymi pasami bezpieczeństwa? (za co tak bardzo chciano podnieść kary ze 100 do 300 zł w ubiegłym roku, choć nie było do tego żadnych podstaw, bo w tej sprawie sytuacja w Polsce od lat wciąż się poprawia i pasy zapina ponad 90 proc.)
Oczywiście, że łatwiej. Przy tym – o wiele więcej pieniędzy spływa z kieszeni kierowców do budżetu państwa. Jaki rząd by oponował?
Polska resortowa
Sfera bezpieczeństwa ruchu drogowego pokazuje nie tylko, że władzę w tej sprawie faktycznie sprawuje polska policja. Pokazuje też w całej krasie “Polskę resortową”, tak utrudniającą reformowanie państwa i życie w nim obywateli.
Bo przecież Krajowa Rada BRD działa w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa, a MSWiA za nic nie chce się jej w tych sprawach podporządkować. Wystarczy spojrzeć choćby na ostatni konflikt dotyczący tego, czy GITD pozostanie służbą podległą ministrowi Andrzejowi Adamczykowi czy też wiceminister Jarosław Zieliński przeforsuje “na górze” włączenie inspektorów w szeregi policji.
To właśnie dlatego potrzebna jest w Polsce instytucja zajmująca się sprawami bezpieczeństwa, której inne resorty będą musiały w końcu słuchać – i dzięki temu będzie w ogóle możliwe prowadzenie spójnej polityki BRD w kraju.
W stronę większych kar
Samo przygotowanie nowego taryfikatora za wykroczenia na drogach wydaje się również niezbędne. Nie może być tak, że kierowca, który omija pojazd przepuszczający pieszych, nie traci prawa jazdy i płaci zaledwie 500-złotowy mandat. Ludzie w ten sposób narażający życie i zdrowie innych nie powinni jeździć po drogach. (Więcej – dziś nawet po spowodowaniu takiego wypadku sprawcy nie odbiera się uprawnień do kierowania pojazdami! A tracą je ci, którzy nie spowodowali wypadku, ale jechali za szybko. Albo na trzy lata tracą je ci, którzy wydmuchali w policyjny alkomat więcej niż 0,2 promila).
Tylko o ustalaniu wysokości kar nie może decydować sama policja. Bo z jej statystyk nie sposób nawet dowiedzieć się, jakie są okoliczności wypadków – jak może więc określać, za jakie przewinienia należy kary zwiększyć i mieć jakiekolwiek pojęcie o skutkach takich podwyżek?
Policja powinna robić to, co do niej należy. A więc w sprawach bezpieczeństwa zajmować się przede wszystkim nadzorem nad kierowcami. To im przecież nieźle wychodzi – skoro do niedawna w rządowych sprawozdaniach chwalili się wykonaniem ponad 100 proc. założonych norm wystawiania mandatów.
Planowanie i decydowanie o tym, jak w ramach całej polityki bezpieczeństwa kształtować należy kary dla kierowców, musi należeć do urzędników, którzy mają do tego kompetencje i zaplecze. I oni mogą się policji radzić, ale nie się jej podporządkowywać.
Łukasz Zboralski