Connect with us

Infrastruktura

Drzewa i wypadki. Drogowcy muszą zadbać o bezpieczeństwo. Co mogą zrobić?

Zderzenie z drzewem to najbardziej śmiertelny rodzaj wypadku w Polsce. Zgodnie z prawem zarządca drogi powinien zapewniać jej uczestnikom bezpieczeństwo, również gdy zagrożeniem jest drzewo. Drogowcy często idą na łatwiznę i proponują wycinki, choć te budzą duży sprzeciw ludzi. Tymczasem to nie jedyne możliwe rozwiązanie

Opublikowano

-

Zderzenie z drzewem to najbardziej śmiertelny rodzaj wypadku w Polsce. Zgodnie z prawem zarządca drogi powinien zapewniać jej uczestnikom bezpieczeństwo, również gdy zagrożeniem jest drzewo. Drogowcy często idą na łatwiznę i proponują wycinki, choć te budzą duży sprzeciw ludzi. Tymczasem to nie jedyne możliwe rozwiązanie

Zamiast wycinki drzew, można stosować bariery w najbardziej niebezpiecznych miejscach. Takie bariery nie muszą tworzyć długich ciągów, dlatego potrzebują bezpiecznych zakończeń takich jak Primus  P2. Fot. Saferoad

Zamiast wycinki drzew, można stosować bariery w najbardziej niebezpiecznych miejscach. Takie bariery nie muszą tworzyć długich ciągów, dlatego potrzebują bezpiecznych zakończeń takich jak Primus P2. Fot. Saferoad

Wycinka przydrożnych drzew – ten temat wraca każdego lata. W tym roku dyskusja rozpętała się po interpelacjach posłów PiS, którzy pytali Ministerstwo Środowiska, czy nie należałoby zliberalizować przepisów dotyczących takiej wycinki. Dziś bowiem na usunięcie drzewa przy drodze jej zarządca musi otrzymać zezwolenie od samorządu, który musi uzgodnić taką decyzję z regionalnym dyrektorem ochrony środowiska.

Interpelacja wystarczyła, by media i organizacje ekologiczne wszczęły ostry protest. Pisano, że przygotowywana jest ustawa „Lex Szyszko 2”, która pozwoli ogołocić wszystkie drogi z drzew bez żadnej kontroli. 
Ministerstwo musiało prostować – poinformowało, że nie prowadzi żadnych prac zmierzających do liberalizacji przepisów dotyczących wycinki przydrożnych drzew.

W tej sprawie zapomina się jednak często o jeszcze jednym przepisie. Zgodnie z ustawą z 21 marca 1985 r. o drogach publicznych zarządca zobowiązany jest do zapewniania odpowiednich warunków bezpieczeństwa ruchu. Także drzewa znajdujące się w pasie drogowym nie mogą stanowić zagrożenia dla uczestników ruchu drogowego. Nie jest więc tak, że jeśli drogowcy nie usuną drzew – często dlatego, że budzi to sprzeciw mieszkańców – nie muszą już nic zrobić na trasie, na której wydarzają się wypadki kończące się uderzeniem w drzewo. Muszą. I mogą zrobić wiele.

Najgroźniejszy rodzaj wypadku

Najechania na drzewo nie jest najczęstszym rodzajem wypadku drogowego w Polsce. W ubiegłym roku – jak wynika z danych Komendy Głównej Policji – doszło do 1667 takich wypadków, co stanowiło 5,1 proc. wszystkich wypadków. Ale uderzenia w drzewa są dużo bardziej niebezpieczne. Bo ci, którzy zginęli po uderzeniu w drzewo, stanowili aż 13,3 proc. wszystkich ofiar wypadków. Od 2010 r. udało się w kraju zredukować liczbę osób ginących w takich wypadkach o ok. 100 rocznie (trend załamywał się dwa razy – latach 2011 i 2016).
Najechanie na drzewo to najgroźniejszy rodzaj wypadku w Polsce. W ubiegłym roku na 100 takich wypadków przypadało średnio 22,6 ofiar śmiertelnych. Drugi najbardziej śmiercionośny rodzaj wypadków, czyli zderzenia czołowe, ten wskaźnik miał na poziomie 16. Nawet najechanie na pieszego, które przecież wiąże się z uderzeniem człowieka bez jakiejkolwiek osłony kończyło się średnio 10,9 zgonami na 100 przypadków.

Biorąc pod uwagę wielką liczbę dróg obsadzonych drzewami w Polsce i to, że najwięcej wypadków wydarza się na drogach powiatowych (aż 30 proc. wszystkich wypadków w ubiegłym roku) i gminnych, może przestać dziwić fakt, że większość wypadków odnotowanych przez polską policję wydarza się na prostych odcinkach dróg (17947 wypadków w 2017 r., 1868 ofiar).
Najniebezpieczniejszymi województwami pod tym względem są warmińsko-mazurskie i zachodniopomorskie. W Warmińsko-Mazurskiem w ubiegłym roku najechania na drzewa stanowiły 13,7 proc. wszystkich wypadków, w Zachodniopomorskiem – 9,5 proc. Wysoki wskaźnik udziału tego rodzaju wypadków miały też województwa: kujawsko-pomorskie (8,6 proc.) i opolskie (8,6 proc.) oraz lubuskie (8,4 proc.), pomorskie (7,9 proc.) i podlaskie (7,8 proc.).

Jeśli nie wycinka, to co?

Usuwanie drzew rosnących za blisko szosy, nawet pojedynczych i z miejsc, w których często dochodzi do wypadków, budzi ogromne emocje. Do niedawna nawet funkcjonowało tak kuriozalne prawo, które nakazywało po wycince jednego drzewa nasadzenie większej ich liczby w tym samym miejscy – po tym, jak zwróciła na to uwagę NIK, przepis zmieniono.
Wydaje się jednak, że wycinka drzew dla polskich drogowców wyrosła na jedyny sposób rozwiązywania problemu z bezpieczeństwem takiej trasy. Tymczasem jest po prostu sposobem najtańszym, ale wcale nie zawsze najlepszym. Sprawdzili to m.in. Niemcy. Jeszcze w latach 90. zrzeszenie kierowców ADAC ostrzegało, że wycinka wszystkich drzew to nie jest najskuteczniejsza strategia poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Niemcy doszli do wniosku, że na takich trasach można zapanować nad kierowcami rozwijającymi nadmierne prędkości. W Brandenburgii zdecydowano o postawieniu fotoradarów na drogach obsadzonych drzewami. Efekt? W latach 1997-2005 liczba najechań na drzewo zmalała o jedną trzecią, o tyle samo zmniejszyła się liczba ofiar takich wypadków (z 337 do 110).

Na niemieckich drogach lokalnych co roku instaluje się tysiące urządzeń chroniących pojedyncze drzewa - takich jak Primus 2a. Fot. Saferoad

Na niemieckich drogach lokalnych co roku instaluje się tysiące urządzeń chroniących pojedyncze drzewa – takich jak Primus 2a. Fot. Saferoad

To nie jedyne sposoby. W Europie zarządcy dróg na takich trasach próbują też innych sposobów np. zakazują na takich odcinkach wyprzedzania pojazdów, czy oznaczają drzewa tablicami odblaskowymi.
– Jeszcze innym sposobem na zabezpieczenie takich miejsc, jest fizyczna separacja od uderzenia w taką sztywną przeszkodę, jaką jest drzewo – wskazuje Grzegorz Bagiński, dyrektor generalny Saferoad w Polsce. – Dostępnych jest dziś wiele rozwiązań, w zależności od tego, jakie miejsce chcemy na drodze zabezpieczyć. Niektóre odcinki takie jak niebezpieczne dla kierowców zakręty w zadrzewionej alei można otoczyć barierami energochłonnymi. Oczywiście należy pamiętać, że bariera też jest przeszkodą na drodze, ale taką, która jest mimo wszystko lepsza niż to, co spotkałoby kierowcę bez niej.

Jak zwykle w Polsce często przeszkodą nie do pokonania są pieniądze. Za bariery drogowe zarządca musi zapłacić, wycięcie drzewa to znacznie mniejszy koszt.
– Warto jednak pamiętać, że dostępne są i inne rozwiązania niż cały ciąg bariery drogowej – mówi Bagiński. – Od dawna na rynku są technologie, które pozwalają np. zabezpieczyć jedno niebezpieczne drzewo rosnące na zakręcie. To wiąże się z dużo mniejszym kosztem niż otaczanie całego zakrętu barierami, a bardzo skutecznie zabezpiecza kierowcę przed zderzeniem z tą twardą przeszkodą.

Co roku w Niemczech na drogach lokalnych zabezpiecza się pojedyncze drzewa specjalnie do tego zaprojektowanymi urządzeniami brd typu Primus. To rodzaj modułowych barier, których zintegrowane strefy amortyzujące działają jak zderzak samochodowy zapewniając odbicie pojazdu i wyprowadzenie z powrotem na drogę. Dzięki takim rozwiązaniom nie trzeba stosować całych ciągów barierowych (choć to też czasem się robi) i można zabezpieczać drzewa w rozmaitym terenie, łatwo zostawiając dalej miejsce dla rowerzystów czy wjazdów na polne drogi.

Drogowcy w Polsce powinni brać więc pod uwagę również kompromisowe rozwiązania, które z jednej strony pozwalają zachować czasem cenne przyrodniczo obiekty, a z drugiej – pozwalają uczynić trasę bezpieczna nawet dla tych kierowców, którym zdarzy się popełnić błąd.

ai