Społeczeństwo
Jaworzno znów to zrobiło! 12 miesięcy bez śmiertelnego wypadku drogowego
Opublikowano
3 lata temu-
przez
luzWłaśnie minęło 365 dni, pełny rok bez wypadku śmiertelnego na ulicach mojego miasta. Trzeci pełny rok bez śmierci w wypadkach komunikacyjnych w ciągu pięciu lat. Jeśli byli jeszcze jacyś sceptycy twierdzący, że to był przypadek, szczęście, to ten trzeci rok w ciągu pięciu lat odbiera im argumenty w narracji – pisze Tomasz Tosza, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów w Jaworznie
W 2017 r. w portalu brd24.pl napisaliśmy o fenomenie 90-tys. Jaworzna. Wówczas przez ponad 18 miesięcy na terenie miasta nie doszło do żadnego śmiertelnego wypadku drogowego. Ten sukces udało się osiągnąć dzięki wieloletniej przebudowie infrastruktury drogowej. Samorząd robił to etapami i wreszcie osiągnął znakomite efekty. [CZYTAJ O TYM]
Oczywiście, zdarzało się – niestety – potem, że jakiś wypadek śmiertelny jednak się wydarzył na ulicach Jaworzna. Jednak było ich niezwykle mało w porównaniu do czasów przed przebudową dróg. No i w 2019 r. Tomasz Tosza, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów w Jaworznie, znów mógł zameldować “wykonanie zadania” – po raz kolejny upłynęło wówczas 365 dni, gdy na ulicach miasta nikt nie zginął w wypadku drogowym [CZYTAJ O TYM].
Dziś Jaworzno odnotowuje trzeci – w ciągu ostatnich pięciu lat – okres 12 miesięcy bez ani jednego wypadku śmiertelnego. Z tej okazji poniżej zamieszczamy okolicznościowy felieton Tomasza Toszy.
Dziś kolejny ważny dla mnie zawodowo dzień. Właśnie minęło 365 dni, pełny rok bez wypadku śmiertelnego na ulicach mojego miasta. Trzeci pełny rok bez śmierci w wypadkach komunikacyjnych w ciągu pięciu lat. Jeśli byli jeszcze jacyś sceptycy twierdzący, że to był przypadek, szczęście, to ten trzeci rok w ciągu pięciu lat odbiera im argumenty w narracji.
Jaworzno było pierwszym polskim miastem które wdrożyło Wizję ZERO i ku zaskoczeniu nawet wdrażających błyskawicznie osiągnęło sukces. A jeszcze kilkanaście lat temu co miesiąc była na jego ulicach ofiara śmiertelna ruchu drogowego.
Ten sukces jest wyliczany jedynie statystycznie. Zwykle sukcesy są widzialne. Tu sukcesem jest to co się nie wydarzyło. A w każdej chwili mogło się wydarzyć. Ciężkie wypadki są chaotyczne, nieprzewidywalne. Czasem ludzie giną, bo mieli pecha, bo nie zapięli pasów wyjeżdżając z parkingu marketu i zdarzyło się coś co byłoby kolizją sądząc po uszkodzeniach pojazdów (jak zdarzyło się dwa lata temu), a czasem trudno wyjaśnić dlaczego młoda kobieta zjechała na lewy pas i wbiła się pod wolno jadący ciągnik siodłowy… W tym przypadku zabiła nie prędkość ale miażdżąca osobówkę masa. To ten wypadek zdarzył się dokładnie rok temu.
Czasami do tragedii w mijającym roku było blisko – jak z motocyklistą z pobliskiego miasta, który bez uprawnień i umiejętności nie opanował swego pojazdu na łuku drogi i zderzył się z krawężnikiem, albo jak z nawalonym w sztok kierowcą który nie zauważył zakrętu i pojechał na zderzenie czołowe na obwodnicy północnej. Szczęście miał też młody Ukrainiec który wpadł na pomysł skończenia z kładki wprost na przejeżdżające pod nią auto (nie wiem jak by to zdarzenie zostało zakwalifikowane).
Jednak przez rok nie zginął nikt. I wiadomo już na pewno, że zadziałała infrastruktura pozwalająca jeździć z legalnymi prędkościami. Tylko tyle i aż tyle. I nie jest to żadną tajemnicą – moja hipoteza, że istnieje pewien próg ilości uspokojonych ulic po którym kierowcy jeżdżą spokojnej nawet tam gdzie infrastruktura nie została przebudowana znalazła potwierdzenie w literaturze. Takie badania zrobili holenderscy inżynierowie.
Teraz jestem spokojniejszy, bo dzięki wprowadzeniu pierwszeństwa pieszych o blisko 40 proc. spadło na ulicach (również Jaworzna) ryzyko śmierci pieszego na przejściu. A dzięki podwyżce mandatów – spadło o jedną trzecią ryzyko śmiertelnego wypadku na każdej polskiej drodze. Mogę więc czuć się zawodowo usatysfakcjonowany zwłaszcza, że wiem, ile upokorzeń mnie to kosztowało. Ale dzięki temu że one były i są z tym większą satysfakcją mogę śmiać się w twarz ich sprawcom.
Nawet nie wiecie, ilu ludzi chciałoby, żeby ktoś, a najlepiej wiele osób zginęło na ulicach Jaworzna. W ten sposób zaspokoiliby swoje przekonanie, że to, co kilku osobom z Wydziału Inwestycji Miejskich udało się wdrożyć w życie, “nie ma sensu” i jest wytworem jakiejś “ideologii”. Dlatego ten kolejny rok bez śmierci smakuje jeszcze bardziej. Tak po ludzku bardziej. To jest również sukces ludzi z WIM. Dobra, wciąż kontynuowana robota koleżanki i koledzy. Dziękuję.
I mam nadzieję, że nie zdradzę za bardzo miejskiej tajemnicy… Pod koniec ubiegłego roku ankieterzy przepytali mieszkańców Jaworzna m.in. na temat Wizji ZERO. I wiecie co? Poparcie tego programu jest większe niż można by się spodziewać. Program ma poparcie 76 proc. mieszkańców. Tylko 9,7 proc. go nie popiera, a w tej grupie zdecydowaną większość stanowią młodzi mężczyźni.
Jeśli ci młodzi kierowcy mnie czytają – rozwiązania Wizji ZERO nie służą do tego by chronić was przed śmiercią. One są po to by chronić innych przed waszym temperamentem i niedojrzałością. Przed wami. Zrozumienie tego przyjdzie wam z wiekiem. Wtedy traficie do tej grupy trzech czwartych popierających. Gdy będziecie mieć kogoś, na kim wam będzie zależało.
Tomasz Tosza