Społeczeństwo
Elektryczna hulajnoga na środku chodnika. Straż miejska niesłusznie odmawia interwencji
Opublikowano
5 lat temu-
przez
luzJeśli porzucona na chodniku albo jezdni elektryczna hulajnoga stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego, to straż miejska powinna interweniować. Dlaczego w Warszawie tego robić nie chce?
Hulajnogi elektryczne zostawiane są często przez użytkowników w różnych miejscach. 30 sierpnia można było zobaczyć je na przykład w takich:
Postanowiłem to zgłosić Straży Miejskiej. Dyżurujący pod numerem telefonu 986 poinformował mnie, że… straż miejska nie zajmuje się elektrycznymi hulajnogami. Usłyszałem, że to problem prywatnej firmy, i że powinienem zawiadomić Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie.
To jakieś nieporozumienie. Straż Miejska powinna przyjąć zgłoszenie i ustalić, czy pozostawiona elektryczna hulajnoga stwarza zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, czy też nie, a następnie zawiadomić odpowiednie służby, obligując je do jej usunięcia. Potwierdzenie takiego, a nie innego sposobu podejmowania interwencji uzyskałem w Centrum Komunikacji Mieszkańców (CKM tel. 19 115), gdzie stwierdzono, że zostałem przez Straż Miejską wprowadzony w błąd.
Nie chodzi – co oczywiste – o usunięcie elektrycznej hulajnogi. Tym niech się zajmuje właściciel tego sprzętu. Chodzi o usunięcie stanu zagrożenia. Zdjęcia jednoznacznie wskazują, że hulajnoga nie tylko utrudnia ruch, lecz również stanowi bezpośrednie zagrożenie np. dla niewidomych.
Zdumiewa spychanie powinności od podmiotu do podmiotu i zasłanianie się brakiem przepisów regulujących kwestię elektrycznych hulajnóg. To jest przejaw złej woli. Potrzebny jest przede wszystkim zdrowy rozsądek, by wyprodukować racjonalne przepisy, uprzednio jednak nie wolno tracić z pola widzenia należytej dbałości o stan bezpieczeństwa. Zatem, jeżeli strażnik miejski czy policjant widzi pędzącego elektryczną hulajnogą środkiem chodnika, wówczas nie powinien odwracać głowy udając, że wszystko jest cacy, tylko zareagować!
Docierają do mnie kuriozalne wręcz głosy, że prędkości elektrycznej hulajnogi w stanie faktycznej jazdy nie da się określić. Nic bardziej błędnego! Skoro ja mogę to uczynić bez pomocy urządzeń pomiarowych, zatem w rzeczy samej może to uczynić każdy organ ochrony prawnej (strażnik, policjant). I nie chodzi tu o utrwalenie podstawy do ukarania, lecz uświadomienie temu uczestnikowi konsekwencji nagannego zachowania przy pomocy dostępnych środków oddziaływania wychowawczego. Muszą mieć świadomość, że nie powtórzy się już niechlubne wydarzenie z turystką słowacką. I teraz karany będzie jedynie sprawca potrącenia, to znaczy kierujący elektryczną hulajnogą.
Wojciech Kotowski
Autor jest ekspertem ds. prawnych aspektów wypadków drogowych