Connect with us
Statystyki 2025
  • Zabici w wypadkach - 43
  • Ranni w wypadkach - 801
  • Kierowcy po alkoholu - 3769
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 34.35
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 2.15
  • Średnia liczba rannych dziennie: 40.05
  • Zabici w wypadkach - 43
  • Ranni w wypadkach - 801
  • Kierowcy po alkoholu - 3769
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 34.35
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 2.15
  • Średnia liczba rannych dziennie: 40.05

Rozmowy i opinie

Wiesław Migdałek: Zmarnowany pomysł na szkolenie młodych kierowców w ODTJ

Szkolenie z techniki jazdy mieli odbywać wszyscy młodzi kierowcy. Okazało się, że będą je musieli zrobić tylko ci, którzy zostaną złapani na wykroczeniach. To proteza, która nie uratuje życia i zdrowia wielu młodym ludziom – a przecież o to w tym pomyśle chodziło

Opublikowano

-

Szkolenie z techniki jazdy mieli odbywać wszyscy młodzi kierowcy. Okazało się, że będą je musieli zrobić tylko ci, którzy zostaną złapani na wykroczeniach. To proteza, która nie uratuje życia i zdrowia wielu młodym ludziom – a przecież o to w tym pomyśle chodziło

Wiesław Migdałek. Fot. arch. autora

Wiesław Migdałek. Fot. arch. autora

Zamysł był taki: wszyscy świeżo upieczeni kierowcy, musieliby odbyć obowiązkowe szkolenie z doskonalenia techniki w jazdy, w Ośrodkach Doskonalenia Techniki Jazdy (ODTJ). Idea bardzo dobra, bo cel nastawiony na poprawę BRD, a podejście – systemowe. Wszyscy się zgodzimy, że takie szkolenie jest ze wszech miar wartościowe. Świeżo upieczony kierowca nie ma bladego pojęcia, jak łatwo może się wpakować w kłopoty na drodze. Nie ma też wiedzy, ani umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach, by uniknąć nieszczęścia.

Ustawę uchwalono, lecz jej wykonanie odsunięto w czasie. Ktoś przytomny się zreflektował, że zapisy w ustawie generują dwa poważne problemy: pierwszy formalno-prawny, a drugi logistyczny. Odnośnie pierwszego – nie wdając się w prawnicze dywagacje – sytuacja wyglądała na trudną, bo po tym jak ktoś zda egzamin państwowy i zdobędzie uprawnienia do poruszania się po drogach publicznych, to nikt nie może go zmusić, aby odbył  jeszcze jakiś tam kurs, by móc jeździć po drogach publicznych (podważenie nabytego prawa). Odnośnie drugiego – policzono, że przy obecnej ilości ODTJ i kadrze instruktorów, nie uda się wykonać tak wielkiej operacji szkoleniowej w określonym czasie.

Dobre chęci zderzyły się z niemożliwością ich implementacji. Zaczęły się gorączkowe poszukiwania wyjścia z głupiej sytuacji. Ostatecznie wymyślono, że obydwa problemy obejdzie się, jeśli ograniczy się liczbę osób przymuszonych do odbycia szkolenia (by ODTJ mogły się wyrobić) oraz, że to szkolenie zostanie egzekwowane w trybie kary – za dwa popełnione wykroczenia w okresie próbnym (dopiero nie wywiązanie się z wykonania kary skutkowałoby odebraniem uprawnień – co jest jak najbardziej prawnie dopuszczalne).

W euforii zadowolenia z uratowania sytuacji, zapomniano  jednak o tym, że cel przedsięwzięcia był zgołae inny. Przeszkolenie dla swojego (i naszego) bezpieczeństwa mieli być wszyscy. Tymczasem z masy ok. 450 tys. młodych kierowców rocznie, raczej nieliczni trafią na obowiązkowe szkolenie (co im tylko na dobre wyjdzie), a reszta, po okresie próbnym: hulaj dusza, piekła nie ma, sił bezwładności nie ma, fizyki nie ma, w poślizg nigdy nie wpadniemy, na drzewie nigdy nie zaparkujemy. Tak wiec nowe zapisy w ustawie nie pozwolą na osiągniecie wyznaczonego pierwotnie celu. Wykombinowano protezę, która co prawda uratowała sytuację od strony formalno prawnej i logistycznej, ale która nie uratuje życia i zdrowia wielu ludziom – a o to wszak głównie chodziło.

Brak odpowiedniej (do skali przedsięwzięcia) bazy szkoleniowej jest rzeczywiście problemem. Z drugiej strony przyłapani na wykroczeniach młodzi kierowcy nie wyczerpią obecnych możliwości przerobowych ODTJ. Może warto pomyśleć, jak zachęcić młodych kierowców, aby skorzystali ze szkolenia bez przymusu. Dajmy na to, rząd uruchamia program Prawo Jazdy+. Program polega na finansowaniu takiego szkolenia przez państwo. Młody kierowcy wraz z blankietem prawa jazdy otrzymuje bon, ważny przez rok (albo krócej), którym może zapłacić za szkolenie w ODTJ. Jeśli by nie skorzystał, a zostałby przyłapany na dwóch wykroczeniach, wówczas nie mógłby z takiego bonu skorzystać, a za szkolenie musiałby zapłacić z własnej kieszeni.

Sprawa byłaby uczciwa – państwo dałoby szansę każdemu odbycia dodatkowego szkolenia za darmo. A kto by z szansy nie zechciał skorzystać… Sądzę jednak, że WORD-y aktywnie zachęcałyby kursantów do odbycia takiego szkolenia. A skąd pieniądze na finansowanie takiego programu? Z wpływów z mandatów. Malkontentów uprzedzam, to nie jest rozdawnictwo, lecz inwestycja w bezpieczeństwo.

Wiesław Migdałek