Connect with us
Statystyki 2025
  • Zabici w wypadkach - 594
  • Ranni w wypadkach - 10364
  • Kierowcy po alkoholu - 43700
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 51.13
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.39
  • Średnia liczba rannych dziennie: 59.22
  • Zabici w wypadkach - 594
  • Ranni w wypadkach - 10364
  • Kierowcy po alkoholu - 43700
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 51.13
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.39
  • Średnia liczba rannych dziennie: 59.22

Społeczeństwo

Student, jechał po książki, a pieszy biegał pijany. Tak bronili sprawcy wypadku. Sąd nie dał im wiary

Opublikowano

-

23-letni kierowca zabił mężczyznę na przejściu dla pieszych. Prawie dwukrotnie przekroczył dopuszczalną prędkość. Radca prawny i rodzina przekonywali w mediach, że pieszy biegał pijany po „zebrze”. Sąd dowiódł, że to nieuzasadniona linia obrony mająca przerzucać winę na zmarłego. Skazał kierowcę na bezwzględne więzienie
Miejsce, w którym 23-letni Krzysztof S. zabił 40-letniego pieszego na pasach. Fot. Policja

Miejsce w Olszynie, w którym 23-letni Krzysztof S. zabił 40-letniego pieszego na pasach. Fot. Policja

To był sobotni wieczór 20 marca 2021 r. Krzysztof S. jechał samochodem osobowym przez Olszynę. Dojeżdżał do przejścia dla pieszych. Było w miejscu dobrze oświetlonym i oznakowanym. Przechodzili przez nie dwaj bracia. Jeden z nich doszedł do połowy przejścia – wchodząc ze strony lewej patrząc od strony kierowcy – tam wjechał w niego samochód prowadzony przez 23-latka.

40-letni pieszy został odrzucony na znaczną odległość. Wisiał na pobliskim płocie, głową w dół, gdy świadkowie wypadku pospieszyli mu na ratunek. Mężczyzna miał bardzo rozległe obrażenia: krwiak podtwardówkowy lewej półkuli mózgowej, stłuczenie lewego płata czołowego, obrzęk mózgu, złamanie lewej kości ciemieniowej ze szczeliną złamania przechodzącą na lewy oczodół, złamanie prawej kości czołowej ze szczeliną złamania przechodzącą na prawy oczodół, liczne złamania w obrębie twarzoczaszki, wieloodłamowe złamania kości czołowej obejmującej zatoki czołowe, złamania ściany bocznej prawego oczodołu, złamania ściany bocznej i dolnego lewego oczodołu, złamania ściany przedniej i bocznej prawej i lewej zatoki szczękowej, złamania skrzydła większego prawej kości kinowej, złamania kości nosowej, złamania obu wyrostków skrzydłowych, złamania lewej szyjki żuchwy.

Najechany pieszy zmarł dzień po wypadku.

Prokuratura uznała, że kierowcy grozi kara bezwzględnego więzienia i zawnioskowała o tymczasowy areszt. Sąd się do tego wniosku przychylił. Gdy Krzysztof S. trafił za kratki, jego rodzina i prawnicy zaczęli w sieci przekonywać, że więzienie nie jest odpowiednim miejscem dla „młodego chłopca”. Materiały i nagrania, które przedstawiali w lokalnych mediach zdumiewały. Bowiem nie tylko – co można było zrozumieć – odmalowywano w nich postać sprawcy wypadku jako idealnego młodego człowieka, który opiekuje się swoimi schorowanymi rodzicami, ale także sugerowano, że przynajmniej część winy za wypadek ponosi nieżyjąca ofiara. Radca prawny Wojciech Kasprzyk w rozmowie z portalem Eluban.pl twierdził: „Fakty są takie, że poszkodowany miał 1,5 promila alkoholu we krwi i wbiegł na przejście dla pieszych”.

Jak sprawdził wówczas portal brd24.pl prokuratura na etapie śledztwa miała dowody, że pieszy prawidłowo przechodził przez jezdnię, a jego ewentualny stan nietrzeźwości nie miał znaczenia. Wiadomo było też, że kierowca musiał jechać ze znaczną prędkością przez obszar zabudowany.

Tymczasem w filmie opublikowanym w lokalnych mediach, w którym wystąpili rodzice Krzysztofa S. i prawnicy, wykorzystano m.in. wypowiedź Dawida Kołodzieja, prezesa Towarzystwa Psychopedagogicznego, który skupiał się na traumie rodziny sprawcy wypadku. Towarzystwo uruchomiło w sieci akcję „Więzienie NIE dla Krzyśka!”. Na stronie tej akcji wielką czcionką zaczyna wstęp o zdania „Wypadki chodzą po ludziach!” – tak, jakby wydarzały się niezależnie od ludzkich zachowań i decyzji. Dalej o wypadku przeczytać możemy m.in.: „Niestety sytuacja z jaką się spotkał była niefortunna. Zginął człowiek. Nikt tego nie chciał”.

To budziło niesmak wśród odbiorców. Pod filmem wielu ludzi nie zgadzało się z takim przedstawianiem sprawy wypadku drogowego.  „Drodzy rodzice… to normalne, że bronicie dziecka. Ale może trzeba było, zanim wręczyliście mu kluczyki do auta, najpierw go nauczyć, że prędkość zabija? A teraz czego znów go uczycie, pozwalając radcy na pomówienie jedynej ofiary tego wypadku? Uczycie go szacunku do innych? Do rodziny człowieka, którego zamordował?” – napisał jeden z Internatów pod filmem.

Sąd: to się wbija do głowy każdemu kursantowi, a wymaga od kierowcy

Sąd Rejonowy w Lubaniu rozpatrując sprawę tego wypadku wskazał, iż 23-letni kierowca w obszarze zabudowanym jechał 90 km/h. Tymczasem powinien jechać najwyżej 50 km/h. Sąd zauważył też, że zbliżając się do przejścia dla pieszych kierowca nie zachował szczególnej  ostrożności przez co nie ustąpił pierwszeństwa „prawidłowo znajdującemu się na przejściu pieszemu, w konsekwencji czego doprowadził do jego potrącenia, czego następstwem była śmierć”.

„Przestrzeganie dozwolonej prędkości czy wzmożona ostrożność przy zbliżaniu się do przejścia dla pieszych to elementarne zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym podobnie jak ograniczone zaufanie do innych użytkowników ruchu drogowego, w tym pieszych, >>wbijane do głowy każdemu kursantowi<<, a wymagane od każdego kierowcy. Bagatelizowanie ich przez kierowców, w tym oskarżonego, jest świadome i umyślne” – podkreślił sąd w uzasadnieniu wyroku.

Sędzia Tuliusz Stabryn odniósł się też do podnoszonej przez obronę – a wcześniej sugerowanej przez prawnika w mediach – kwestii rzekomego złego zachowania się pieszego na przejściu. Twierdzono bowiem, że pieszy miał biec po przejściu.

„Biegły stwierdził, iż M. K. zatrzymał się na przejściu dla pieszych, a po sekundzie uderzył w niego pojazd oskarżonego” – wskazał sędzia i dodał: „Wniosek biegłego podważa twierdzenia obrony o rzekomym nieracjonalnym zachowaniu pokrzywdzonego, który na widok zbliżającego się samochodu miał zawrócić na przejściu dla pieszych i biec w stronę chodnika, z którego wszedł na jezdnię, co w konsekwencji po podjęciu manewru obronnego oskarżonego doprowadziło do jego potrącenia”.

Obrońcy Krzysztofa S. twierdzili, że opinia biegłego rekonstruującego wypadek w Olszynie jest „niepełna i niejasna”. Sąd zauważył, że obrona nie wskazała jednak żadnego z elementu tej opinii, którego zarzut np. niejasności miałby dotyczyć. „Zdaniem sądu kwestionowanie ustaleń biegłego L. B., przez obronę, stanowi niczym nieuzasadnioną polemikę z prawidłowymi i kompletnymi ustaleniami biegłego” – uznał sędzia.

Sąd stwierdził, że wersja przedstawiana przez sprawcę wypadku jest „gołosłowna” i nie przemawiają za nią żadne dowody. Dlatego uznał, że w ten sposób Krzysztof S. chciałby jedynie przerzucić na ofiarę część własnej winy. „Przyjęta przez oskarżonego linia obrony, w ocenie Sądu, ma na celu przeniesienie części odpowiedzialności za spowodowanie zaistniałego zdarzenia na zmarłego, a w konsekwencji do umniejszenia jego winy za wypadek” – czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Sąd Rejonowy w Lubaniu skazał Krzysztofa S. na trzy lata i sześć miesięcy bezwzględnego. pozbawienia wolności (zaliczając mu na poczet kary wcześniejsze zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie – od 20 marca 2021r. godz. 21:40 do dnia 7 kwietnia 2021r. godz. 16:15). Skazał go również na zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów na okres czterech lat. Krzysztof S. ma też zapłacić po 10 tys. zł nawiązki każdemu z trojga bliskich ofiary.

Sędzia uznał, że taki wymiar kary jest właściwy ze względu na: znaczny stopień społecznej szkodliwości czynu przejawiający się ignorowaniem zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym i narażaniem innych jego uczestników na utratę życia lub zdrowia; brak skruchy; adekwatność kary do stopnia zawinienia oskarżonego i jej realna dolegliwość; społeczne odczucie sprawiedliwości; konieczność uzmysłowienie sprawcy grożących konsekwencji w przypadku dalszego zachowania sprzecznego z obowiązującym porządkiem prawnym oraz uprzednią niekaralność Krzysztofa S.

Wyrok nie jest prawomocny.

Łukasz Zboralski