Społeczeństwo
Uderzył w rowerzystę, któremu aż urwało głowę. Śledczy wyciągnęli zapis prędkości z jego porsche

Opublikowano
5 lat temu-
przez
AgnieszkaPo makabrycznym wypadku w województwie łódzkim kierowca utrzymywał, że jechał 50-60 km/h. Śledczy nie dali temu wiary. Wydostali z porsche panamera zapis odcinkowej prędkości. Okazało się, że kierowca gnał ok. 135 km/h

Porsche panamera – taki model samochodu brał udział w wypadku w Bujnach Fot. CC0
To rzadki przypadek w Polsce – gdy w postępowaniu po wypadku jednym z dowodów stają się zapisy dokonywane wewnętrznie przez samochód. Dzięki tym danym kierowca nie uniknie odpowiedzialności.
Chodzi o wypadek, do którego doszło w maju ubiegłego roku w miejscowości Bujny (woj. łódzkie). W środku dnia kierowca porsche panamera uderzył w rowerzystę, który wyjechał z drogi podporządkowanej. Okazało się, że rowerzysta był pijany – miał 2,2 promila alkoholu w organizmie.
Wszystko wskazywało na to, że kierowcy uda się uniknąć odpowiedzialności. Pijany rowerzysta, wyjazd z drogi podporządkowanej, a w dodatku nie było widocznych śladów hamowania.
Nie zgadzał się jednak pewien „szczegół”. W tamtym miejscu dozwolona prędkość wynosiła 40 km/h. A uderzenie przy wypadku było tak potężne, że mężczyźnie na rowerze urwało głowę. Śledczy z prokuratury w Piotrkowie Trybunalskim nie dowierzali więc kierowcy porsche, który utrzymywał, iż w chwili wypadku jechał z prędkością 50-60 km/h.
Prokuratorzy nie dali za wygraną i dzięki zamontowanej w samochodzie elektronice śledczym udało się im ustalić prędkość, z jaką jechało wówczas porsche. – Ustalenie prędkości przy braku śladów hamowania na drodze jest bardzo trudne. Tu jednak prędkość udało się ustalić po analizie zapisu systemu elektronicznego w samochodzie. Ten typ pojazdu miał system rejestrujący odcinkową prędkość. Zapisywał ją w pamięci elektronicznej pojazdu – tłumaczy brd24.pl prok. Witold Błaszczyk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.
Okazało się, że kierowca znacznie przekroczył 100 km/h. Jechał z prędkością około 135 km/h.
Biegły uznał, że prędkość samochodu miała kluczowe znaczenie. Jego zdaniem, gdyby kierowca trzymał się dozwolonej prędkości, kierowca miałby szansę uniknięcia wypadku, a gdyby do niego jednak doszło, to zdarzenie nie miałoby tak tragicznych skutków.
Teraz kierowca będzie musiał zmierzyć się z zarzutem spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Grozi mu do 8 lat wiezienia.
AN