Connect with us

Infrastruktura

46 zderzeń dziennie na rondach. Jak urzędnicy w Polsce popsuli ideę ruchu okrężnego

Opublikowano

-

Średnio dziennie na polskich rondach 46 razy zderzają się pojazdy. Bo w praktyce wykrzywiliśmy ideę ruchu okrężnego zapisaną w Konwencji Wiedeńskiej i kierowcy się gubią oraz dezorientują. A od 2005 r. powstają na naszych drogach prawdziwe potworki
Kolizja na rondzie w Krośnie w 2017 r. Fot. Policja

Kolizja na rondzie w Krośnie w 2017 r. Fot. Policja

W 2019 r. na rondach w Polsce doszło do 531 wypadków. Zgłoszono 16 308 kolizji. Dziennie wychodzi po 46 zdarzeń (zgłoszonych Policji). Wszystkim nam się wydaje, że organizacja ruchu na tego typu obiektach powinna być prosta i bezpieczna, a tak nie jest.

Co miasto, co rondo, to Internet dostarczy nam instrukcję obsługi przejazdu tego specyficznego skrzyżowania. Kursanci pod okiem instruktorów z OSK pilnie wbijają do pamięci rondo za rondem – by zdać egzamin, a niejeden kierowca wjeżdżając do większego obcego miasta, przejeżdża takie miejsca z duszą na ramieniu. Przyznaję, że ja też. Mamy problem na skalę światową, bo od 2005 r. powstają na naszych drogach potworki nieznane nigdzie indziej. Na użytek tego tekstu nazwałem je chimerami. Nasi dzielni zarządcy dróg zafundowali nam ronda chimery, na których głupieją rodacy, płaczą obcokrajowcy, a wojska z bratniej armii USA jeżdżą po nich jak chcą – i ja im się nie dziwię.

Co z naszymi rondami jest nie tak i dlaczego ciągle mamy z nimi problem? Nie ma na to jednej odpowiedzi, ale po kolei.

C-12 Ruch okrężny

W Polsce prawie wszystkie ronda – z nielicznymi wyjątkami oznaczone są znakami C-12 na wlotach, do których dołożony jest znak A7. Znak C-12 – „ruch okrężny” nie oznacza wyłącznie kierunku poruszania się wokół wyspy – jak się powszechnie u nas sądzi. „Ruch okrężny” ma znacznie szerszą delegację. Zgodnie z zasadami wynikającym z Konwencji wiedeńskiej dla znaku D-3 (nasz odpowiednik to C-12):

1. za znakiem C-12 możemy kontynuować jazdę wokół wyspy praktycznie bez końca i dowolnym pasem (ruch bezkierunkowy);
2. zmiana pasów na obwiedni jest dopuszczalna;
3. zjazd z obwiedni następuje wyłącznie z pasa znajdującego się przy prawej krawędzi jezdni;
4. wjazd na obwiednię jest kontynuacją kierunku jazdy drogi wlotowej, wiec nie sygnalizujemy niczego kierunkowskazem (ani lewym, ani prawym);
5 zjazd z obwiedni jest zmianą kierunku jazdy, wiec sygnalizujemy ten manewr prawym kierunkowskazem (przy ruchu prawostronnym).

Zgodnie z Konwencją wiedeńską, na obiektach zorganizowanych bezkierunkowo zezwolono, aby do znaku D-3 dodano znak A-7, który odwraca pierwszeństwo na skrzyżowaniu (skrzyżowanie to miejsce przecięcia się wlotu z obwiednią). Uczyniono tak, gdyż – z definicji ruchu okrężnego – jezdnia na obwiedni jest kontynuacją drogi wlotowej i która – po zatoczeniu łuku – przecinając się z tym wlotem (przecina się sama z sobą), tworzy z nim skrzyżowanie równorzędne, na którym pierwszeństwo przysługuje nadjeżdżającym z prawej strony, czyli od wlotu. Aby nie powodować zatorów na obwiedni, zdecydowano się na dodanie znaku A-7 do znaku D-3, ale bez zastosowania znaku D-1 (droga z pierwszeństwem) na obwiedni. Dlatego obwiednia nie ma statusu drogi głównej (z pierwszeństwem przejazdu) w stosunku do dróg wlotowych – dalej są to drogi równorzędne z tym, że dodany do znaku D-3 znak A7 odwraca pierwszeństwo na skrzyżowaniu równorzędnym. Jest to specyficzne zastosowanie znaku A-7. Zatem wszędzie tam, gdzie widzimy znak C-12 z dodanym A-7 mamy do czynienia ze skrzyżowaniem o ruchu okrężnym z zasadami opisanymi w punkcie 1-5. Niestety w Polsce to teoria, bo w praktyce tak nie jest.

Ronda tradycyjne – prawdziwe skrzyżowania z ruchem okrężnym

Kierowcy nie mają praktycznie żadnego problemu, kiedy rondo jest nieduże, z wlotami jednopasowym, a obwiednia jest szeroka również na jeden pas ruchu. Oznakowanie przez zestaw C-12 i A-7 jest zrozumiały. Problem zaczyna się, jeśli rondo jest nieduże, a na wlotach i obwiedni mamy po dwa pasy. Dochodzi wówczas często do sytuacji niepoprawnego opuszczania obwiedni bezpośrednio z wewnętrznego pasa – z uwagi na zbyt małą odległość miedzy wlotami, na którym to odcinku należałoby zmienić pas z wewnętrznego na zewnętrzny (miejsce przeplotu). Przy dużym natężeniu ruchu, bardzo łatwo o kolizję z pojazdem poruszającym się zewnętrznym pasem.

W niemieckich przepisach drogowych zaleca się, aby w takich sytuacjach zrezygnować z manewru opuszczenia wewnętrznego pasa i kontynuowanie jazdy pasem wewnętrznym wokół wyspy do momentu poszukania bezpieczniejszego miejsca do zmiany pasa z wewnętrznego na zewnętrzny.

Ronda o dwóch pasach na obwiedni powinny mieć odpowiednio duży promień (lub inaczej: odległości miedzy wlotami powinny być odpowiednio duże), aby bezpiecznie można było na obwiedni zmienić pasy i przygotować się do opuszczenia skrzyżowania. Niestety, mamy sporo rond, które nie spełniają tej zasady bezpieczeństwa.

Chimery, czyli ronda oznakowane sprzecznie z prawem

Niechęć do zajmowania przez kierowców wewnętrznego pasa na małych rondach sprawiła, iż eksperci od dróg postanowili temu zaradzić – bo “najważniejsza jest przepustowość”. Pod hasłem „segregacja” zaczęto oddawać do użytku ronda (oznaczone znakiem C-12 i A7) ze strzałkami kierunkowymi P-8 i znakami pionowymi pomocniczymi F10/F11 na wlotach. Co tak naprawę się teraz wydarzyło? Stworzono chimerę. Pomieszano dwie różne organizacje ruchu tj. ruch okrężny (bezkierunkowy), o którym informuje znak C-12 (patrz zasady ruchu okrężnego pkt. 1-5) z ruchem kierunkowym – organizowanym za pomocą znaków P-8 oraz F10/F11, które nakazują poruszania się po pasie na obwiedni zgodnie z wyznaczonym kierunkiem.

Konwencja Wiedeńska nie przewiduje czegoś takiego jak „ruch okrężny kierunkowy”, bo albo mamy ruch okrężny na skrzyżowaniu albo ruch zorganizowany kierunkowo. Jedno wyklucza drugie, ale jak widać nie w Polsce. I teraz konia z rzędem temu, kto rozstrzygnie, które oznakowanie jest ważniejsze. Przypomnę, że zgodnie z Konwencją Wiedeńską do znaku C-12 (D-3) dopuszczono występowanie łączne tylko znaku A-7 i żadnych innych. Z prawnego punktu widzenia, kombinacja znaków, jaka występuje na naszych rondach chimerach jest naruszeniem prawa. Raz, że niezgodna z przyjętą przez Polskę Konwencją Wiedeńską, a dwa że jest myląca dla kierowcy.

To dlatego właśnie widzimy kolizje na wylocie z ronda, gdzie jeden kierowca opuszcza skrzyżowanie z wewnętrznego pasa jadąc na wprost (sugerując się strzałką P-8 na wlocie), podczas gdy kierowca znajdujący się na zewnętrznym pasie – sugerując się prawidłowym znaczeniem znaku C-12 – kontynuuje jazdę po obwiedni, bo znak C-12 najzwyczajniej w świecie mu na to pozwala.

Chimery turbinowe oraz nieodpowiedzialni instruktorzy

Ronda turbinowe zostały wymyślone w Holandii w połowie lat 90. Dla nich też przygotowano odpowiednie oznakowanie pionowe i poziome, zaakceptowane w holenderskim prawie. Na marginesie – znaki kierunkowe (kołowe strzałki kierunkowe) wymyślone przez Holendrów dla rond turbinowych stosowane są również na polskich drogach, ale… nielegalnie, gdyż nie są ujęte w rozporządzeniu o znakach i sygnałach drogowych.

Znaki typu holenderskiego w polskiej adaptacji F10 (kierunki na pasie ruchu). Brak zatwierdzenia w rozporządzeniu. Zdjęcie z Google Street, Zielona Góra ul. Energetyków

Znaki typu holenderskiego w polskiej adaptacji F10 (kierunki na pasie ruchu). Brak zatwierdzenia w rozporządzeniu. Zdjęcie z Google Street, Zielona Góra ul. Energetyków

Oczywiście ronda turbinowe w Holandii nie są oznaczone znakiem C-12, jako że ronda turbinowe są skrzyżowaniami o kierunkowej organizacji ruchu, zatem i zawracanie na nich nie zawsze jest możliwe. Aby kierowcy nie mieli wątpliwości, że na rondzie turbinowym zmieniać pasa nie wolno, pasy otrzymują tam twardą separacje na obwiedni.

W Polsce uznano, że ronda turbinowe zrobimy lepiej od Holendrów, bo jak to na takim rondzie nie można zawracać? Toż to niewykorzystany potencjał. Stworzono więc turbo chimerę. „Eksperci” mówią natomiast, że to skrzyżowania o ruchu okrężnym, ze szczególną organizacją ruchu – co oczywiście jest brednią, bo coś takiego nie istnieje prawnie (uciekajcie od ekspertów i instruktorów, używających takich okrągłych nazw na zwykłe buble).

Nasze turbo chimery wyposażono – a jakże – na wlotach w komplet znaków C-12 i A-7 (czytaj: ruch okrężny z odwróconym pierwszeństwem), na jezdni oczywiście wymalowano strzałki kierunkowe P-8 i postawiono znaki F10/F11, a separacja pasów to namalowana linia ciągła – z niewielkim fragmentem linii przerywanej (linia przekraczalna dla ruchu poprzecznego), służącej jako wjazd z wlotu na wewnętrzny pas turbiny. Oczywistym jest, że żadnego ruchu okrężnego na takim skrzyżowaniu nie ma, bo jeszcze raz odwołam się do definicji ruchu okrężnego z początku artykułu (patrz spełnienie zasad 1-5).

Przykro patrzeć jak instruktorzy jazdy uczą kursantów manewru zawracania na rondzie turbinowym z wykorzystaniem krótkiego odcinka linii przerywanej tj. linii przekraczalnej dla ruchu poprzecznego – która absolutnie nie jest przeznaczona dla takiego manewru. Jak pokazuje zamieszczony film (polecam cały, a dla mniej wytrwałych od 5 min.), instruktaż jak zawracać na rondzie turbinowym z wykorzystaniem miejsca, które nie jest do tego przeznaczone – jest przerażająco głupi i w mojej opinii nadaje się do dyskwalifikacji OSK (i każdego ośrodka, który takich manewrów uczy – takich filmów w sieci jest sporo):

Niestety egzaminatorzy jak najbardziej akceptują takie zawracanie i w ten sposób zły proces szkoleniowy się dopełnia. Nauczony takiego niedozwolonego zawracania polski kierowca przyjeżdżając do Holandii wprawia w osłupienie miejscowych, a nierzadko jego wyczyny na rondzie turbinowym kończą się kolizją z betonowymi separatorami i uszkodzeniem auta.

Turbo chimera jest szczytem polskiej myśli inżynierii drogowej i szkoleniowej, gdyż:

a) jej oznakowanie jest niezgodne z Konwencją wiedeńską (połączenie ruchu kierunkowego z bezkierunkowym);
b) bywa, że używa się dla niej nielegalnych w Polsce znaków holenderskich;
c) uczy się niewłaściwego zachowania przyszłych kierowców na tego typu obiektach – w przypadku zawracania.

Warto wspomnieć, iż w Polsce występują też tzw. ronda śrubowe, które niestety również oznakowane są w sposób wadliwy (dopuszczony jest znakami jednocześnie ruch kierunkowy i bezkierunkowy). Rondo śrubowe charakteryzuje się tym, że wjeżdżając na jego obwiednię na wewnętrzny pas, otrzymujemy po chwili do dyspozycji dodatkowy pas z lewej strony, który oddzielony jest dostatecznie długą linią przerywaną. Tak, tę linię możemy przekroczyć i zmienić pas i czynimy to z reguły w celu zawrócenia na takim skrzyżowaniu. Niestety, wielu instruktorów nie rozróżnia ów linii przerywanej na rondzie śrubowym od linii przerywanej dla ruchu poprzecznego na rondzie turbinowym. Myślą, że są one tożsame (a tak nie jest) i dlatego źle uczą kursantów zawracania na rondach turbinowych.

Winni są zarządcy dróg

Od 2005 roku tworzone są w Polsce skrzyżowania o ruchu okrężnym, które de facto nimi nie są, gdyż nie spełniają zasad wynikających z delegacji znaku C-12 „Ruch okrężny”. Nie wiadomo tak naprawdę, czym są skrzyżowania, na wlotach których występują łącznie znaki C-12 i A7 plus P-8 i F10/11. Przy takim oznakowaniu, na skrzyżowaniu mamy dopuszczony jednocześnie ruch bezkierunkowy i kierunkowy, które się wzajemnie wykluczają. W konsekwencji budowania nowego typu rond i oznakowania ich w niewłaściwy sposób kierowcy nie mają bladego pojęcia, do jakiego typu skrzyżowania dojeżdżają.

Jest nawet gorzej, gdyż często są dezinformowani tablicą drogowskazową E1 z symbolem ruchu okrężnego (bezkierunkowego), podczas gdy za tablicą otrzymują rondo zorganizowane kierunkowo. Zaskoczeni, nie maja już czasu na zajęcie właściwego pasa przed wjazdem na skrzyżowanie. Próbują potem na obwiedni dokonać korekty jazdy, co właśnie kończy się kolizją podczas nieuprawnionej zmiany pasa na skrzyżowaniu zorganizowanym kierunkowo.

Tablica przeddrogowskazowa - znak E1. Tu podaje informację o zbliżaniu się do skrzyżowania o ruchu bezkierunkowym. Od 2005 r. często stosowana niewłaściwie, kiedy za nią znajduje się skrzyżowanie o ruchu kierunkowym (różne rodzaje rond chimerycznych) – dezinformacja.

Tablica przeddrogowskazowa – znak E1. Tu podaje informację o zbliżaniu się do skrzyżowania o ruchu bezkierunkowym. Od 2005 r. często stosowana niewłaściwie, kiedy za nią znajduje się skrzyżowanie o ruchu kierunkowym (różne rodzaje rond chimerycznych) – dezinformacja.

Czy można zatem winić kierowców za ten prawny bałagan? Absolutnie nie. Czy można ich winić za stłuczki na rondach, które są konsekwencją zaskoczenia sprzecznej organizacji ruchu? Też nie. To kto jest winny? Kto jest odpowiedzialny za ten cały bałagan? Zarządcy dróg. A dlaczego zarządcom dróg pozwala się na tworzenie czegoś, co jest sprzeczne z prawem, głupie i niebezpieczne? Dlaczego również instruktorzy i egzaminatorzy są niedouczeni, uczą i akceptują wykonywanie niewłaściwych manewrów na rondach turbinowych? Kto ma nad tym wszystkim nadzór i czy zamierza ten bajzel naprawić?

Gdzie jest Ministerstwo Infrastruktury? To nie polscy kierowcy są ciamajdami na rondach, ale polscy urzędnicy i polska policja, która doskonale zna problem, ale udaje, że go nie ma i na dodatek pozytywnie opiniuje wadliwe oznakowanie na rondach. Ciekawe, jak w przypadku kolizji tłumaczy obwinionemu, że rondo jest bezkierunkowe, ale jednak kierunkowe. Mamy do czynienia z jawnym łamaniem prawa przez urzędników, które ma realnie negatywny wpływ na bezpieczeństwo kierowców.

Tak więc teraz nie dziwcie się już, że w Polsce do każdego większego ronda jest wydawana instrukcja obsługi.
Domagam się od ministra infrastruktury, aby naprawił ten bajzel. Bo to, co widzimy na polskich rondach, nie ma nic wspólnego z praworządnością – to jest przestępstwo urzędnicze.

Na koniec dwa zdania, jak wygląda zagadnienie organizacji ruchu na Zachodzie na skrzyżowaniach o ruchu kierunkowym z objazdem wyspy. Otóż na takich skrzyżowaniach stosuje się do wskazania kierunku objazdu wyspy znak C-9 lub C-1, przy A-7 na wlotach.
Absolutnie nie stosuje się znaku C-12. Aby kierowcy uświadomić, że zbliża się do ronda turbinowego czy śrubowego, na poboczu drogi i/lub nad jezdnią umieszcza się grafikę organizacji ruchu na rondzie. Jeśli rondo ma sporo wlotów, to grafika jest powtarzana. Kierowcy pomaga się w ten sposób zorientować, jak powinien się przygotować do wjazdu na skrzyżowanie. Proste.

P.S
A co do naszej statystyki zdarzeń… Podane przez Policję liczby dotyczą skrzyżowań o ruchu okrężnym – o takie prosiłem. Zakładam, że to są wszystkie obiekty oznaczone znakiem C-12, nawet te, które nie mają nic wspólnego z definicją ruchu okrężnego. Podejrzewam, iż SEWiK nie zbiera danych w rozróżnieniu na różne typy ronda – oznaczonych na wlotach znakiem C-12. Nie dowiemy się zatem, jak (nie)bezpiecznie są z osobna ronda turbinowe, śrubowe, tradycyjne – które są oznakowane poprawnie i te które są oznakowane niepoprawnie.

Wiesław Migdałek