Connect with us

Społeczeństwo

Brytyjska kampania BRD wstrzymana, bo obwiniała ofiary złego zachowania kierowców

Opublikowano

-

Awantura w Londynie. Samorząd usunął spot z kampanii, która miała skłaniać do lepszego porozumienia między uczestnikami ruchu na drogach. Powód? Pokazano kierowcę, który zagraża rowerzyście, a wydźwięk był taki, jakby obie strony były winne. To się ludziom nie spodobało
Kadr ze spotu kampanii "See their side" Źródło: Twitter/Transport for London

Kadr ze spotu kampanii “See their side” Źródło: Twitter/Transport for London

Śledząc tę sprawę można przekonać się, jak poważnie jeszcze polskie myślenie o bezpieczeństwie drogowym odbiega od takich krajów jak Wielka Brytania. Gdy u nas latami roi się od kampanii próbujących obarczać za winy kierowców innych uczestników ruchu drogowego, w Londynie samorząd właśnie w pośpiechu usunął tego rodzaju spot. Bo zbulwersował opinię publiczną.

“Zobacz to z jego strony” mocno jednostronne?

Poszło o spot filmowy, który wypuścił Transport for London, czyli samorządowa jednostka zajmująca się sprawami transportu. Film zatytułowano “See Their Side” co można przełożyć jako zachętę do wczucia się w sytuację innego uczestnika ruchu drogowego. 60-sekundowy spot zaplanowany jako część długoletniej kampanii BRD burmistrza Sadiqua Khana, zaczął być wyświetlany w stacjach telewizyjnych. I szybko wywołał furię u odbiorców.

W filmie widać, jak kierująca samochodem kobieta prawie najeżdżą rowerzystę. To doprowadza do kłótni między nimi. Ostatecznie jednak napięcie opada i oboje wyrażają troskę o siebie – pytają się nawet wzajemnie, czy wszystko w porządku.

 

Obwinianie ofiar czyli “victime blaming”

Organizacje zajmujące się promowaniem bezpieczeństwa drogowego i organizacje rowerzystów ostro skrytykowały spot. Wytknęły, że jest on w istocie obwinianiem ofiar i fałszywie równoważy winę na drodze – spowodowana została przez kierowcę, a rowerzystę pokazano wręcz jako współwinnego tej sytuacji. Zdaniem organizacji BRD takie ujmowanie sprawy wcale nie poprawi bezpieczeństwa, skoro do ludzi płynie komunikat, że za to, co zrobi kierowca odpowiadać muszą wszyscy, także ci, którym swoim zachowaniem zagrozi.

Brytyjskie Advertising Standards Authority (odpowiednik naszej Rady Reklamy – która jednak nigdy jeszcze w Polsce nie zajęła stanowiska wobec reklam pokazujących nawet łamanie przepisów drogowych) otrzymało w sprawie tego spotu ok. 70 skarg. Nie oceniono jeszcze, czy spot naruszył normy. Trwa rozpatrywanie tej sprawy.

Jednak władze Londynu zawiesiły już emisję spotu. Will Norman, pełnomocnik burmistrza ds. rowerzystów i pieszych napisał na Twitterze: “Wiem, że pojawiło się wiele obaw związanych z reklamą „See Their Said”. Kampania została wstrzymana, aby uwzględnić otrzymane opinie”.

VCCP London, która przygotowała spot dla Londynu, informowała w przekazach dla prasy, że stworzyła film, który ma zasypać podziały między użytkownikami na drogach. Jak podsumował “Guardian” – udało się jej raczej coś odwrotnego, czyli pogłębienie tych podziałów. Po zdjęciu spotu z sieci zniknęła też strona www agencji poświęcona tej reklamie.

Oklejanie odblaskami i przekładanie winy na pieszych w Polsce

W Polsce latami masowo produkowane były spoty – głównie przez policję – które nie wiedzieć czemu głównie skupiały się na namawianiu pieszych do noszenia odblasków, choć nigdy nie było to podstawowym problemem na polskich drogach. W spotach tych przy okazji pojawiały się spektakularne wpadki.

Ostatnio – w październiku tego roku – taki fatalny spot pokazała Śląska Policja. W ramach trwającej od lat kampanii „Świeć przykładem” nagrała krótki spot z Dawidem Tomalą, mistrzem olimpijskim w chodzie na 50 km. Tomala obwieszony odblaskami idzie w nocy po drodze. Problem w tym, że część ujęć pokazuje Tomalę maszerującego… prawą stroną drogi. I na to w spocie nikt nie zwraca uwagi [ZOBACZ TEN SPOT I INNE REKLAMY POLICJI, W KTÓRYCH ROI SIĘ OD BŁĘDÓW]

Dwa lata temu w Polsce oburzenie wywołały reklamy BMW “M Town”, w których pokazywano skrajnie nieodpowiedzialną jazdę samochodami. I znów Związek Stowarzyszeń Rada Reklamy sam nie zareagował. Zareagowała – bo po wnioskach od ludzi musiała – Rada Etyki Mediów. W komunikacie napisała, że „obie reklamy nie były prowadzone w poczuciu odpowiedzialności społecznej ponieważ propagują niebezpieczna jazdę”. Rada dodała też, że ponieważ reklamy mogą zachęcać do łamania przepisów prawa drogowego, to „Zespół Orzekający dopatrzył się również w przedmiotowych reklamach treści nadużywających zaufania odbiorców lub wykorzystujących ich brak doświadczenia lub wiedzy”. BMW usunęło spoty z sieci społecznościowych. [CZYTAJ O TEJ SPRAWIE]

Nawet olbrzymie firmy w Polsce nie ustrzegały się wpadek związanych z pokazywaniem łamania przepisów drogowych. Swego czasu Aviva pokazywała spot z Małgorzatą Kożuchowską, w którym aktorka jechała samochodem bez zapiętych pasów bezpieczeństwa (po interwencji portalu brd24.pl w spot został poprawiony), a BP pokazywało samochód z dziećmi hasającymi po tylnym siedzeniu, bez zabezpieczenia ich w urządzeniach przytrzymujących [CZYTAJ O TYM].
Wpadki nie ustrzegła się też firma Oragne. Pokazała reklamę z Anją Rubik, w której modelka jechała samochodem bez zapiętych pasów bezpieczeństwa [CZYTAJ O TYM]

Łukasz Zboralski