Connect with us

Rozmowy i opinie

Tapetum lucidum, czyli po co komu odblask?

Opublikowano

-

Dla jednych talizman, dla innych nośnik logotypów. Zestaw obowiązkowy każdego pikniku dla dzieci. Gadżet najchętniej wciskany organizacjom pozarządowym przez sponsorów. Gwarancja na rozpalenie nie jednego forum dyskusyjnego. Placebo na polską rzeczywistość ruchu drogowego. Po co komu odblask?
Dziś Szkoła nr 10. Szkoła również obarczona traumą śmierci uczennicy. Zdarzenie z 2020 roku jest pamiętane. Wtedy jednak nie zdecydowano się na takie lekcje jak dziś. Była pandemia. Fot. Adam Sobieraj

Adam Sobieraj, szef fundacji Drogi Mazowsza Fot. arch. prywatne

CZOPKI I PRĘCIKI

Kiedy pytam ludzi, gdzie człowiek ma czopki, ci co próbują swych sił wskazują, że TAM. Przy pręcikach milczą. Nie, nie TAM. 80% bodźców, które dociera do ludzkiego mózgu, odbierane są przez wzrok. W wyniku ewolucji trybu życia człowieka natura dostosowała jego wzrok. Aby człowiek mógł zobaczyć przedmiot potrzebne jest światło. Foton światła biegnie od przedmiotu, na który patrzymy i przechodzi przez oko, tworzy na siatkówce obraz, uruchamia proces reakcji chemicznych i elektrycznych w nerwie wzrokowym i korze mózgowej. W efekcie pojawia się obraz tego co postrzegamy. Postrzeganiu barw (nie kolorów) towarzyszą trzy procesy emisja światła, pobudzenie receptorów siatkówki oka, przetworzenie pobudzenia w korze mózgowej przesłanego przez nerw wzrokowy. Mózg przypisuje obraz do zapisanych wcześniej, jeżeli rozpoznaje np. matkę uśmiecha się, jeżeli rozpozna teściową ucieka.

Receptory. Każda siatkówka oka każdego kręgowca wyściełana jest czopkami i pręcikami, które za pomocą białek rozpraszają światło na kolory tworząc obraz. Czopki odpowiadają za widzenie w świetle dziennym, pręciki za widzenie nocne. Człowiek ma ich 130 milionów. Im więcej ewolucyjnie czopków tym słabsze widzenie nocne – człowiek, im więcej ewolucyjnie pręcików tym lepsze widzenie nocne – kot. Człowiek w wyniku ewolucji wybrał tryb dzienny swej działalności stąd większa liczba czopków w stosunku do pręcików. Oko za dania wchodzi w tryb widzenia fotopowego, czyli widzenia barw. Tryb nocny jest trybem nienaturalnym dla człowieka, ludzkie oko wchodzi w tryb widzenia skotopowego, pobudzone pręciki nie dają wrażeń barwnych, i papuga będzie czarna. Jest jeszcze widzenie mezopowe, pośrednie o zmierzchu i świcie, w kącie oświetlonego pokoju świecą, lampą naftową.

Na to wszystko należy nałożyć wady wzroku, w tym zaburzenia akomodacji, starczowzroczność, nyktalopię – ślepota zmierzchowa, efekt halo i olśnienie, nie mówiąc o jaskrze i zaćmie.

KIEROWCA I NOC

Jak zatem uczestnicy ruchu widzą nocą? Skoro są ludźmi to widzą skotopowo, czyli praktycznie nic. Muszą zapalić sobie albo latarkę albo reflektory albo latarnię, ale kierujący będzie widzieć jedynie w snopie światła lub w świetle latarni. Pieszy zostanie światłami auta olśniony. Im dalej od źródła światła, tym gorsze widzenie. Im bliżej samochodu, tym pieszy mniej widzi ten samochód. Kierowca nie zobaczy nic za snopem albo za późno, jak w przypadku zwierząt. Tak też widział Percy Shaw w 1934 roku. Kiedy wracał z Pubu „Stary Delfin” do swojego domu w Halifax nie mógł trafić do swojego domu aż na płocie spostrzegł kota, a właściwie odbicie światła reflektorów w jego oczach. Shaw był drogowcem, zastosował schemat odbicia światła dokładnie jak w kocich oczach. Jego pierwsze odblaski drogowe, do złudzenia przypominały kocią głowę z oczami.

Shaw nie przyznawał się do tej wersji z kotem. Musiałby się pewnie przyznać do ilości sierściuchów oddanych sprawie w celu poznania zasady świecenia kocich oczu, którą zastosował do swego wynalazku, na którym zbił majątek. Gdyby wersja z kotem byłaby nieprawdziwa, a prawdziwa byłaby wersja z świecącymi szynami tramwajowymi, do której próbował nakłonić społeczność, to po ki grzyb patentowałby nazwę „catseye”, a nie „shining tram tracks”. Takie właściwości mają również oczy konia, co nieświadomie było wykorzystywane przez podróżujących dyliżansami nocą bądź maszerujących kawalerzystów. Gdyby Shaw spotkał na drodze, o co w Anglii nie trudno, konia to czy nazwałby swój wynalazek „Horseseye”?

TAPETUM LUCIDUM

Tapetum lucidum to nic innego jak makata odblaskowa (dla pospólstwa „błona”), warstwa komórek pigmentowych znajdujących się za siatkówką oka zwierząt żyjących w trybie nocnym lub mieszanym, powoduje odbicie światła, które nie zostało absorbowane uprzednio, światło resztkowe. Komórki te zachowują się jak zwierciadło, w przypadku kota odpowiadają za złotozielony odblask, który szczególnie dobrze widoczny jest nocą w światłach reflektorów. Ani kocie oczy ani odblaski nie powodują, że będę widzieć postać barwną, że rozpoznam czy kot jest biały czy rudy, czy pieszy jest blondynem czy brunetką. To nie ma znaczenia. Istotą jest ostrzeżenie, skoro natura pozbawiła mnie zdolności widzenia nocą bez światła księżycowego czy sztucznego. Dno siatkówki kociego oka usłane jest pręcikami, dzięki czemu kot absorbuje 6 razy więcej światła nocą niż oko ludzkie.

NAŁOŻENIE WIEDZY

Niektórzy przedstawiciele homo sapiens domagają się od przedstawicieli tychże, aby prowadząc auto dostrzegali wszystko i wszystkich w każdych warunkach, czy będzie to noc księżycowa, czy czarna jak kawa i ulewna jak dziś. Skoro wiemy, że człowiek w nocy widzi skotopowo, skoro wiemy, aby człowiek mógł zobaczyć przedmiot to światło musi odbić się od przedmiotu (postaci), i skoro wiemy, że jest to uwarunkowanie biologicznie, to nie wymagajmy od uczestników ruchu czegoś, czego nie jesteśmy w stanie przeskoczyć ewolucyjnie. Percy Shaw stwierdził to 90 lat temu: nie wiedzę w snopie światła wszystkiego, widzę odbite światło. Do tego samego wniosku doszli Duńczycy, Szwedzi, Norwegowie czy Finowie. I nie dlatego, aby zwolnić z odpowiedzialności kierowcę, ale by dać i kierowcy i pieszemu i rowerzyście i powożącemu szansę dostrzeżenia się i uniknięcia toru kolizyjnego. Aby ewentualny błąd nie skończył się śmiercią. Tam zrozumiano, że pojazd oświetla drogę ok. 40 m przed pojazdem, że to za mało, aby w porę dostrzec pieszego, powożącego saniami, że kierujący pojazdem to homo sapiens.

Zarówno dla kociego, jak i ludzkiego oka istotny jest ruch. Dlaczego mysz zastyga? Kot jest dalekowidzem, poluje na to co rusza się. Nie rusza się, nie poluje. Dlatego też odblask nie powinien być statyczny. „Dyndadełko”, które zaciekawi nasz wzrok nocą, a zatem przykuje uwagę, nie oszuka kory mózgowej, że to nie słup, a człowiek. Należy pamiętać, że odblask zawieszony na przodzie, nie będzie widoczny na plecach i odwrotnie. Trzeba mieć dwa, przód i tył.

TALIZMAN

Ale! W przywołanej Skandynawii nie oparto na odblasku całej strategii poprawy bezpieczeństwa tamtejszych dróg. Nie powierzono odblaskowi samodzielnej misji wybawienia rządów i policji od zmory wypadków. Stał się jednym z puzzli całej układanki, ale nie całą układanką. Edukacja została skierowana i do kierowców: dostrzeżesz odblask pieszego jeżeli będziesz mieć dobrze ustawione światła, jeżeli będziesz mieć czystą i odparowaną szybę, jeżeli będziesz mieć sprawne wycieraczki, jeżeli będziesz trzeźwy i jeżeli zwolnisz. Masz tyle i tyle na reakcję, będziesz jechać 100 – nie zdążysz, 70 na prostej, 50 na krętej drodze, 30 w mieście. Bo to wszyscy uczestnicy ruchu są odpowiedzialni za stan bezpieczeństwa, a nie tylko jedna grupa. Bezpieczeństwo Ruchu Drogowego to nie lewica, to nie prawica, to nauka.

Odblask nie stał się jedynie talizmanem dla pieszych, jak to dzieje się w Polsce. „Dajmy ludziom odblaski” będą bezpieczni, odhaczymy akcję za 1.000 zł, komendant pochwali, dziennikarze napiszą, dyrekcja będzie mieć temat do kajetu, zaliczymy CSR, w sieci poklikają, rozjedziemy się swoimi służbowymi brykami 70, 100, 200 km/h. Przecież dzieci są bezpieczne, bo mają odblaski. Mają? Mają! Tony plastikowego badziewia zalegającego w szufladach. To, że dzieci nie noszą to nie nasza wina, wina rodziców, że nie dopilnowali, niewdzięcznicy.

Dzieci nam wierzą, jak chłopiec z Sołek uwierzył, że jak założy odblask i będzie szedł po pasach, to będzie bezpieczny. „Miejski Reporter”: „Makabryczny wypadek na przejściu dla pieszych! 14-latek potrącony przez dwa auta. Zginął na miejscu. Dziecko szło na autobus do szkoły. Do wypadku doszło w godzinach porannych na oznakowanym przejściu dla pieszych bez sygnalizacji świetlnej na drodze wojewódzkiej numer 637 w miejscowości Sołki (pow. miński). 14-latek ubrany w kamizelkę odblaskową przechodził przez przejście […]”

Autor jest szefem fundacji Drogi Mazowsza