Connect with us
Statystyki 2025
  • Zabici w wypadkach - 32
  • Ranni w wypadkach - 574
  • Kierowcy po alkoholu - 2728
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 35.71
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 2.29
  • Średnia liczba rannych dziennie: 41
  • Zabici w wypadkach - 32
  • Ranni w wypadkach - 574
  • Kierowcy po alkoholu - 2728
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 35.71
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 2.29
  • Średnia liczba rannych dziennie: 41

Filmy

Winni są “blokujący” lewy pas czy ci, którzy chcą jechać z prędkością większą niż limit?

Opublikowano

-

Przy wielu filmach dotyczącej drogowej agresji i jazdy “na zderzaku” pojawiają się zarzuty, że nagrywający filmy prowokują takie sytuacje, bo “blokują” lewy pas ruchu. Tylko… jak można coś komuś blokować, jeśli jedzie się z maksymalną dozwoloną prędkością?

Takich nagrań jest wciąż – niestety – wiele. Kierowca jedzie autostradą lub drogą ekspresową i podjeżdża do niego zbyt blisko inny kierowca, który tym sposobem (a czasem jeszcze przez włączanie świateł drogowych) próbuje wymusić zjechanie na prawy pas.

Te nagrania lądują na policyjnych skrzynkach “Stop agresji” i zwykle udaje się ukarać poganiacza mandatem. Jednak wśród internetowych komentatorów wciąż pojawia się wątek szukania co najmniej współwiny w kierowcy, który był poganiany.

Tak było np. z poniższym nagraniem, udostępnionym w Internecie przez autora “Bandyta z kamerką”. Widać na nim, że kierowca wyprzedza ciąg pojazdów jadąc 120 km/h – czyli z maksymalną dopuszczalną prędkością na drodze ekspresowej. Tymczasem wielu zarzuca mu “blokowanie” lewego pasa ruchu i wskazuje, że po wyprzedzaniu pierwszego z pojazdów, powinien zmienić pas na prawy.

 

Jak “blokuje”, skoro “nie blokuje”?

W takich sprawach trzeba zadać jedno podstawowe pytanie – w jaki sposób ktoś może “blokować” drogę innemu kierowcy, gdy porusza się z maksymalną dopuszczalną prędkością? Jeśli porusza się 120 km/h po drodze ekspresowej, to nikt jadący zgodnie z prawem, po prostu nigdy się do niego nie zbliży. Tak działa fizyka. Zatem taki kierowca może spokojnie wyprzedzić nawet ciąg pojazdów i nikomu prawego pasa ruchu nie “blokuje”.

Gdy podałem to proste wytłumaczenie, kierowcy promujący teorię “blokowania” zaczęli szukać dla niej fantastycznych uzasadnień. Okazało się nagle, że każdy, kto nie mierzy bieżnika i nie legalizuje prędkościomierza (a oni to robią?) może jechać jednak wolniej niż się mu wydaje. Wskazywano też, że samochodowy prędkościomierz delikatnie zaniża realną prędkość pojazdu (a to nie u wszystkich?). Wreszcie pojawił się i taki argument, że oto ekspresówkami namiętnie jeżdżą ojcowie wiozący do szpitala dzieci, które rozbiły sobie głowy w szkole (to nie żart, taki argument padł).

Odpowiedzą na ten stek bzdur jest to samo, co w przypadku przypisywania rozmaitych przewin pieszym potrącanym na pasach: prawda. A prawda jest taka, że “blokowanie” pasa ruchu dostrzegają tylko ci, którzy chcą po drogach jeździć dużo szybciej niż pozwala na to prawo (wyłączając sytuację z kierowcami ciężarówek, którzy wyprzedzają się bardzo długo, a nigdy nie osiągają limitu prędkości autostradowej czy ekspresowej – bo po prostu im na to nie pozwalają ograniczniki).

Łukasz Zboralski