Pojazdy
Koncerny motoryzacyjne kontratakują w KE. Torpedują pomysł ogranicznika prędkości
Opublikowano
4 lata temu-
przez
luzOd 2022 r. samochody miały być wyposażane obowiązkowo w automatyczny ogranicznik prędkości ISA. Jednak kraje, w których działa wielki przemysł motoryzacyjny, żądają systemu ograniczonego jedynie do… powiadomień wysyłanych kierowcy. Europejska Rada Bezpieczeństwa Transportu alarmuje, że w ten sposób cały pomysł na poprawę BRD zostanie wykrzywiony i właściwie unicestwiony
W ubiegłym roku Unia Europejska zgodziła się, by od 2022 r. nowe samochody sprzedawane na jej terenie spełniały dodatkowe wymogi bezpieczeństwa. Miały zostać wyposażane w ISA (Intelligent Speed Assistance) – automatyczny ogranicznik prędkości. Wbrew temu, co pisano m.in. w polskiej prasie, taki system nie odbiera kontroli nad samochodem kierowcy – jedynie rozpoznaje na podstawie GPS i układów graficznych rozpoznających znaki drogowe, z jaką prędkością maksymalną powinno się jechać na tym odcinku drogi. Wówczas samochód automatycznie ma zacząć dostosowywać się do takiej prędkości, ale kierowca może to zignorować naciskając pedał gazu – ten będzie stawiał tylko lekki opór, informując o tym, że kierowca ignoruje system ISA.
Powstawało mnóstwo wątpliwości co do skuteczności takiego systemu. Same systemy rozpoznające oznakowanie pionowe do dziś nie działają z dużą sprawnością – ich funkcjonalność pozostawia sporo do życzenia (podobnie jak oznakowanie np. na polskich drogach). Jednak zarówno Parlament Europejski jak i Komisja Europejska przeforsowały obowiązek ISA w autach.
Radość zwolenników tego obowiązku była – jak się okazuje – mocno przedwczesna. 9 listopada odbyło się bowiem posiedzenie ekspertów. Omawiano projekty specyfikacji dla systemu ISA. Komisja Europejska przedstawiła wiele wariantów możliwości jego działania m.in. słaby, nieprzetestowany system, który polegałby wyłącznie na wysyłaniu serii dźwięków po przekroczeniu prędkości.
I nagle urzędnicy z Francji, Niemiec, Włoch i Szwecji poparli te propozycje. To zaniepokoiło Europejska Komisja Bezpieczeństwa Transportum, która jasno dała do zrozumienia, iż uważa, że to wpływ lobby motoryzacyjnego. “We wszystkich czterech krajach istnieją znaczące gałęzie przemysłu motoryzacyjnego” – napisała w komunikacie ETSC.
Komisja wraz z koalicją innych organizacji wysłała pismo ostrzegające wszystkich 27 ministrów transportu, że nowe normy bezpieczeństwa pojazdów mogą zostać storpedowane. ETSC uważa, że sens ma jedynie wprowadzenie systemu, który automatycznie ogranicza moc silnika po osiągnięciu określonej prędkości, albo zwiększa opór pedału gazu.
– Technologia inteligentnego wspomagania prędkości, jeśli zostanie wdrożona we właściwy sposób, może być równie ważna dla bezpieczeństwa na drodze, jak pas bezpieczeństwa, który, jak wszyscy wiedzą, został wynaleziony w Szwecji. Chcielibyśmy, aby każde państwo członkowskie UE, a zwłaszcza liderzy bezpieczeństwa ruchu drogowego, tacy jak Szwecja, wspierali, a nie szkodzili, wysiłki na rzecz podniesienia minimalnych norm bezpieczeństwa pojazdów w Europie – powiedział Antonio Avenoso, szef ETSC.
Lista sygnatariuszy listu do 27 ministrów transportu:
Antonio Avenoso, dyrektor wykonawczy, Europejska Rada Bezpieczeństwa Transportu (ETSC); Anna-Lisa Boni, sekretarz generalna, EUROCITIES; Profesor Oliver Carsten, University of Leeds, Wielka Brytania; Jeannot Mersch, prezes, Europejska Federacja Ofiar Ruchu Drogowego (FEVR); Stephen Russell, sekretarz generalny ANEC – Europejski głos konsumentów w normalizacji; William Todts, dyrektor wykonawczy ds. Transportu i środowiska; Karen Vancluysen, Sekretarz Generalna, Sieć POLIS – Miasta i regiony na rzecz innowacji w transporcie; Geert van Waeg, prezes, Międzynarodowa Federacja Pieszych; David Ward, prezes, Towards Zero Foundation; Jill Warren, CEO, European Cyclists Federation (ECF).
luz