Connect with us

Rozmowy i opinie

#Z GRUBEJ RURY: Wokół same jaja, zatem na święta jak znalazł

Opublikowano

-

Jeden wiceminister tak nadzorował zmianę prawa, że zablokował polski transport drogowy. Jeden publicysta w obronie kierowców wsiadł do ciężarówki.  A jeden bloger wykrył spisek, który za pomocą rowerów sieje totalitaryzm i nienawiść. Zapnijcie pasy i zapraszam na poważną jazdę
z grubej rury

Polska dobrze przygotowała się do świąt. Wszyscy robią sobie jaja. Najbardziej ci z administracji. A konkretnie wiceminister Rafał Weber. On o to – zgodnie z wykazem prac legislacyjnych – nadzorował urzędnika Jakuba Zbuckiego, który to z kolei nadzorował przygotowanie nowego rozporządzenia dotyczącego kierowców zawodowych.

Zbucki znał się na tym, jak to w Departamencie Transportu Drogowego. Minister Weber nadzorował, jak to w tym resorcie nadzorują. No i od 6 kwietnia przez tydzień wszystko w transporcie drogowym w rozsypce. Już tłumaczę – ustawowo zmusili zawodowych kierowców do wyrabiania sobie elektronicznych Profili Kierowcy Zawodowego. I wszystko fajnie, z tym, że ten elektroniczny system nie działał.

Bo elektroniczny system przygotowała Polska Wytwórnia Papierwów Wartościowych – z “podwykonawcami”, jak mi mętnie tłumaczyła, ale wiemy przecież, że to konkretna firma, opowiemy o tym jeszcze dokładnie innym razem – i ten system miał “krytyczny błąd”.

Kierowca zawodowy, który chciał zdać oprócz kategorii C czy D także “kwalifikację wstępną” (ach, ileż to trzeba się nazdawać, żeby urzędnicy mogli zarobić!), musiał najpierw zdobyć Profil Kierowcy Zawodowego, a w starostwach, dokąd się udawał, rozkładano ręce, bo system nie działał.

Zresztą, nawet jakby cudem kierowca taki profil zdobył – podobno ósmego dnia zaczęli je w końcu wydawać – to i tak sobie nic nie zda, bo urzędnicy od Adamczyka sprytnie zaplanowali sobie kolejny zarobek w słynnej już komisji ds. pytań na prawo jazdy. Przy okazji zmiany prawa – zupełny przypadek! – przechwycili tworzenie pytań na kwalifikację wstępną dla kierowców zawodowych. No i znów, biedacy, musieli tyle się narobić i tyle zarobić. I tak się zapracowali, że nie zdążyli jeszcze tych pytań przygotować.

Całe to spektakularne przedsięwzięcie firmowane przez wiceministra Webera zablokowało też wszystkich obcokrajówców, którzy chcieli jeździć w polskich firmach transportowych. Bo GITD napisało, że zgodnie z nowym prawem muszą przedstawiać coś, co mogą dostać tylko, gdy system wydawania Profilu Kierowcy Zawodowego będzie działał. Potem GITD po cichu ten komunikat skasowało. Co oznacza, że chyba wydają te dokumenty, tyle, że niezgodnie z nowym prawem. Ale kto by się tam przejmował.

Co najważniejsze w tych zmianach, przecież się udało. Po pierwsze – urzędasy zarobią znów na układaniu pytań. Po drugie, system zrobiono, ale… nikt do niego się nie dostanie, gdy nie skorzysta z “integratora”. Czyli z firmy, która z tym systemem umie połączyć. No i już się takie firmy reklamują. A że to akurat te, które mają świetny kontakt z urzędnikami z resortu, to na pewno przypadek.

Rowery segregujące i siejące totalitarną nienawiść

Pewien bloger okazał się wspaniałym dziennikarzem śledczym. Wykrył, jak podstępnie za pomocą rowerów chce się zmienić świat i “przemodelować ludzi”. To nie żart, Daniel napisał to całkiem na serio.

Otóż dzięki ciężkiej pracy śledczej wytropił, że w szkołach w Warszawie organizuje się akcję “rowerowy maj”. Zasady są niby niewinne: przedszkolaki i uczniowie zamiast być przywożeni autami przez rodziców w maju mają jeździć do szkoły rowerami, hulajnogami, na rolkach. Kto najczęściej będzie jeździł, zdobywa punkty i nagrody. Wyróżnienia zdobędą też szkoły, w których najwięcej dzieci tak będzie do placówek docierać.

Zwykły człowiek wzruszyłby ramionami, albo ucieszyłby się z takiej akcji. Błąd! Za mało wnikliwie! Uwaga – przecież “w grę wchodzą łapówki” (niby nagrody), “stygmatyzacja” (jak ktoś nie weźmie udziału w akcji to od razu będzie wiadomo, że nie jeździł rowerem) oraz “segregacja” (ten sam nawias co wcześniej). Jasno widać przecież, że to wszystko “nosi znamiona totalitaryzmu, który podświadomie uczy nienawiści”. I akurat na nienawiści Daniel – który hejtuje wszystkich naokoło – bardzo dobrze się zna. Więc bierzcie to na poważnie!

Widzicie? Pokazał, że nic nie widać!

Dziennikarz moto poczuł się trochę dotknięty, że po jednym potrąceniu wyszło na jaw, jak w tekście od początku wspiera kierowcę ciężarówki, który zabił pieszego na pasach.

Wykonał więc brawurową, filmową akcję. Wsiadł do kabiny ciężarówki. Pokazał, że jak siedział, to pewnych miejsc przed samochodem nie widział.

Nie wiem, o co mu chodziło, ale liczę, że może będzie to jakiś cykl? Następnym razem wsiądzie do osobówki i zbliży twarz do słupka A. W ten sposób czegoś nie zobaczy. Następnie mógłby też pojechać rowerem i nasunąć czapkę na oczy.

Jak uczynić świat lepszym

Pewne stowarzyszenie, które od lat działa na rzecz BRD zorganizowało zamknięte dla mediów spotkanie. Nazwało je okrągłym stołem. I zatytułowało ” Co możemy zrobić, żeby kierowcy byli lepsi?”.

Załóżmy – na chwilę – że to nie były jaja, ale pytanie na serio. I odpowiedzmy: żeby kierowcy byli lepsi, takie stowarzyszenia muszą zabierać głos, gdy rząd przeprowadza trudne zmiany np. urealnia wysokość kar na drogach. Unikanie zajmowania głosu jest działaniem, które nie pomaga.

No dobra, wystarczy, hamulec i do myjni dla oczu.

Życzę Wam wszystkich wspaniałych świąt! Życzę też bogatego zajączka. Nie życzę tego jednemu panu z ministerstwa Adamczyka, bo sam sobie tak pokukładał wszystko, że jest bogaty. Ale o tym to już po świętach…