Connect with us
Statystyki 2025
  • Zabici w wypadkach - 256
  • Ranni w wypadkach - 3563
  • Kierowcy po alkoholu - 16730
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 39.6
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.28
  • Średnia liczba rannych dziennie: 45.68
  • Zabici w wypadkach - 256
  • Ranni w wypadkach - 3563
  • Kierowcy po alkoholu - 16730
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 39.6
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.28
  • Średnia liczba rannych dziennie: 45.68

Rozmowy i opinie

Jaskrawy kolor i głośny tłumik dają w sądzie mniejszą karę po wypadku

Opublikowano

-

Jeśli pirat drogowy otrzymuje niższy wyrok tylko dlatego, że zabił samochodem o jaskrawym kolorze i głośnym tłumiku, to taki sam pirat w cichym samochodzie elektrycznym i o zwykłym kolorze będzie musiał otrzymać wyrok wyższy. Czy to jest sprawiedliwe, a przed wszystkim – czy to jest rozsądne?

Łukasz Zboralski, redaktor naczelny brd24.pl Fot. brd24

Sąd Najwyższy ostatecznie zdecydował, że w minimalnym stopniu za śmiertelny wypadek na ulicy Sokratesa w Warszawie odpowiada też pieszy zabity przez pirata drogowego na środku pasów.

Nie chcę powiedzieć, że piesi nigdy nie są współwinni wypadków na pasach. Czasem tak być może. I oni łamią przecież prawo – wbiegając, wchodząc na czerwonym itd. Jednak w sprawie wypadku na ulicy Sokratesa winę zabitemu sędzia przypisał w kuriozalny sposób.

Przypomnę krótko, jak doszło do tej tragedii. Na przejście dla pieszych weszli rodzice z dzieckiem w wózku. A weszli dlatego, że na pasie ruchu najbliższym chodnika zatrzymał się kierowca osobowego renault. Przeszli jeden pas ruchu, a gdy ojciec rodziny idący pierwszy wkraczał na kolejny pas, zmiótł go drogowy bandyta jadący 136 km/h samochodem BWM z przeróbkami, które dyskwalifikowały pojazd do dopuszczenia na drogi.

Wina kierowcy była bezsporna. I olbrzymia. Dlatego sąd w pierwszej instancji skazał Krystiana O. na 7 lat i 10 miesięcy więzienia – z możliwych do wymierzenia 8 lat.

W Sądzie Apelacyjnym w Warszawie karę kierowcy zmniejszono o 4 miesiące. Zmniejszono dlatego, że sędzia dopatrzył się – choć zaznaczał, że w niewielkim stopniu – także winy w ofierze. I tu zaczyna się kuriozum. Bo dowodem na winę pieszego stało się zeznanie jednego (sic!) świadka wypadku, który stwierdził, iż on był zatrwożony tym, jak pewnie piesi weszli na pasy oraz on słyszał z daleka ryk silnika i widział jaskrawe pomarańczowe BMW.

“Pamiętam ten hałas jaki się pojawił w związku z nadjeżdżaniem samochodu, był głośny, przejmujący, zwróciłem uwagę na ten hałas. Później moja uwaga zaczęła się koncentrować między tymi ludźmi na przejściu a samochodem (…) Przeraziłem się, bo widziałem, że ci ludzie się chyba nie zatrzymują, a ten samochód również nie zdąży się zatrzymać (…) wówczas byłem po przeciwległej stronie przejścia, jeszcze na chodniku (…) 5-7 metrów od przejścia (…) to wejście tej rodziny na ulice było dosyć takie pewne i energiczne. Przeraziła mnie ta pewność wejścia na ulicę w związku z tym hałasem, który nagle się pojawił. Doszedłem do przekonania, że nic dobrego nie może się wydarzyć (…) Wiem, że jak byli na przejściu dla pieszych, już słyszałem ten samochód. Najpierw go usłyszałem (…) Nie zaobserwowałem żadnych ruchów pieszych dotyczących tego, czy oni sprawdzają co się dzieje na pasie obok…”

Sędzia Sławomir Machnio uznał, że skoro jeden człowiek widział i słyszał BMW, to zabity na pasach pan Adam też powinie był słyszeć ryk silnika i widzieć jaskrawe auto. W związku z tym mógłby się zatrzymać, albo nawet cofnąć. Bo w trakcie przechodzenia przez pasy pieszy musi zachowywać szczególną ostrożność.

A co mówiła fachowa analiza w czasie i przestrzeni? Czy z tej pozycji mógł widzieć pędzące w oddali BMW? Biegły powołany do tej sprawy twierdził, że ponieważ tory ruchu pieszego i samochodu Krystiana O. były prostopadłe, to pieszy miał „ograniczoną możliwość dokonania skutecznej oceny prędkości samochodu BMW”. Ten dowód sędzia zignorował. Wybrał dowód zeznań jednego świadka.

W sądzie udowodniono też, że pan Adam zareagował w momencie, gdy wychodził zza ustępującego mu auta i słyszał pisk hamujących opon pędzącego BMW. Miał wówczas jedną sekundę. W rekonstrukcjach wypadków przyjmuje się, że to przeciętny czas reakcji człowieka, że tyle upływa od podjęcia decyzji do ruszenia ręką czy nogą. Było więc zdecydowanie za mało czasu, by pan Adam w ogóle fizycznie miał szansę uciec piratowi sprzed auta. Choć próbował uskoczyć…

Dlaczego nie zgadzam się z tym wyrokiem, który za słuszny uznał także Sąd Najwyższy? Najprościej mówiąc dlatego, że taki wyrok daje pole do tego, by absolutnie każdego zabitego na pasach pieszego obciążyć częścią winy. To nie wydaje się ani słuszne, ani sprawiedliwe.

Logika takiego wyroku prowadzi też do kuriozalnych konsekwencji. Ktoś, kto rozpędzi się tak samo jak Krystian O. i zabije tak samo pieszego na pasach, a zrobi to samochodem elektrycznym i to pomalowanym nie na jaskrawy kolor, musi usłyszeć wyrok wyższy niż sprawca tragedii na Sokratesa. Czy to będzie sprawiedliwe?

Czy to nie decyzja sprawcy – skrajnego i świadomego złamania przepisów – jest jednak decydująca w pełni i jest jedynym skutkiem tego, do czego doprowadziła?

Łukasz Zboralski