Rozmowy i opinie
#Z GRUBEJ RURY: Zagłada transportowców, społecznicy z piaskownicy i eksperckie zaplecze PO
Opublikowano
3 lata temu-
przez
luzMandaty drogowe to zamach na polską gospodarkę. Firmy będą bankrutować, ludzie trafiać do więzień. A to wszystko i tak przecież nie poprawi nic na drogach. Tak mówią mędrcy. Policja natomiast, gdy chcą ją zabić na drodze, to bez wahania daje 200 peelenów. A co? Musi boleć! Walczymy z piractwem, nie ma to tamto!
Dzień dobry, cześć i czołem, dlaczego nie pytaliście, skąd się wziąłem? – tak powinien zaśpiewać na wejście podkomisji specjalnej ds. rozpatrzenia rządowej nowelizacji urealniającej mandaty drogowe niejaki Paweł Skwierawski ze Stop Korkom. No właśnie. Co to jest? Na stronie internetowej o sobie piszą w punkcie “Organizacja”: “Nie ma jej. Nie jest nam potrzebna”. Czyli są to po prostu jacyś ludzie z Warszawy. Są dumni z miasta i mają ambicje (tak piszą). I korków nie chcą. No i dobra. Tylko… czy właściwie każde kółko sąsiedzkie ma być “stroną społeczną” konsultującą zmiany prawa w Polsce?
Ile będziecie nas karać! Ile?!
I zaraz tłumaczę, dlaczego tak pytam. Skwierawski głosił bowiem w Sejmie arcyciekawe rzeczy. Powiedział oczywiście, że cały projekt podwyższenia mandatów to zło. Ale to nuda, to oni wszyscy gadają wkoło. Najciekawiej było, gdy ubolewał publicznie, iż jak będzie uporczywie niewłaściwie parkował, to uzbiera 24 punktu karne i straci prawo jazdy. Dodawał, że jak będzie parkował uporczywie zajmując miejsca dla niepełnosprawnych, to straci prawo jazdy jeszcze szybciej. No jak tak można! Facet chce 24 razy złamać zakaz parkowania i spotkać ma go za to kara?! Skandal!
Posłowie oraz przedstawiciele resortów nie mogli jednak pojąć tego skandalu. Są tak oderwaniu od ludu stopkorkowego, że próbowali tłumaczyć, iż właśnie dlatego, że uznano złe parkowanie za mniejsze wykroczenie, to jest za to 1 punkt karny i trzeba być konsekwentnie zafiksowanym, by uzbierać potrzebną do utraty prawka sumę. Ba, wiceminister Rafał Weber to nawet odpowiedział, że jak ktoś konsekwentnie łamie prawo to trzeba takie zachowanie potępić.
Czy to tak trudno zrozumieć, że jak grupa kolegów z Warszawy chce parkować, jak im się podoba, to żeby to mogli robić? Czy to tak trudno?! Ja nie wiem… Co z tą władzą się porobiło. Co z tym krajem się porobiło! Jakieś tam reguły, prawa, konsekwencje. To wcale niepodobne, wcale niepodobne…
Pan Paweł przyszedł, stracił czas, chciał coś wyjaśnić. I zrobił to w sposób spektakularny, przyćmiewając nawet samego posła Bobromira Sośnierza – a to już wyczyn nie lada, tu już trzeba umieć popłynąć – i nic.
Fotoradarowy zamach na polski transport
Może więcej szczęścia od pana Pawła będą mieli przedstawiciele firm transportowych. Mają stowarzyszenie, pieczątki i przedstawiciela. Tu politycy już tak łatwo się nie wywiną. Nie będą mandatami pluli w twarz polskiemu przedsiębiorcy!
Maciej Wroński ze Stowarzyszenia Transport i Logistyka Polska napisał pismo do posła Polaczka z Komisji Infrastruktury. Dowodzi w nim, że podwyższanie mandatów to zło. Ze za 30 km/h powinno być najwyżej 500 zł jak ktoś po raz pierwszy złamie tak prawo. Bo – zdaniem pana Macieja – oznaczałoby to, że wzorowy kierowca (ha ha), który po raz pierwszy będzie zapieprzał po drodze (ha ha), dostanie taką samą surową karę, jak recydywista. Szkoda, że pan Maciej nie przeczytał projektu, który chce modyfikować. Tam jasno zapisano, że recydywista zapłaci co najmniej 3 tys. zł. Może, gdy pan Maciej przeczyta, to się uspokoi?
Najlepsze jest jednak w piśmie na koniec. Cymes. Otóż ustami przedstawiciela polskie firmy transportowe alarmują, że jakby w Polsce jednak ktoś zmienił prawo i zaczął jak na zachodzie automatycznie obciążać właściciela pojazdu za mandat z fotoradaru, to “zagrożona zostanie zdolność finansowa wielu przedsiębiorstw posiadających dużą flotę samochodową”.
No po prostu, gdy będzie się wreszcie pobierać mandaty z fotoradarów sprawnie, to polskie firmy transportowe klękną, wydadzą odgłos charczenia, przewrócą się kołami do góry i zemrą.
Nie wiem tylko, jak one sobie radzą – a są potentatem przewozów samochodowych w UE – wyjeżdżając poza granice Polski? Może one tam zawsze u tych Niemców czy Brytoli przez fotoradary upadają i potem odradzają się nad Wisłą jak feniks z popiołów? Ja tam nie wiem. To jakoś niepodobne, zupełnie niepodobne…
Bez krokodylka, za to skutecznie
Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk – ten, co macha samochodom na ekspresówkach i przecina wstęgi – w sprawach BRD występuje rzadko. Jak tam premier Mateusz przymusi, to owszem, bąknie, że to i tamto trzeba zrobić. Najlepiej bąka mu się w Radiu Kraków, bo i dziennikarze mili i elektorat słucha. Jak już trzeba przed kamerami to woła pana Alvina i krokodyla TIR-ka, z którymi to najchętniej pouczy jakieś dzieci.
Okazuje się jednak, że minister Adamczyk nad BRD pracuje też tak nie na pokaz. Tak na serio. W gabinetach. Bo tam właśnie odbył ostatnio naradę po której w Sejmie zaproponowano nagle zmniejszenie mandatu mającego grozić za przekroczenie prędkości o 30 km/h z 1500 zł do 800 zł. Minister musiał się natrudzić, bo i argumentacja była wysokich lotów. Ustami swojego wiceministra dowodził w Sejmie, że skoro za przekroczenia prędkości do 29 km/h pozostaną kary małe, to nie można tak znów ludziom robić, żeby za przekroczenie o 30 km/h kara była wielka.
Posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk próbowała tę sprawę jakoś tam rozwiązywać inaczej. Mówiła, że skoro kara najpierw będzie za mała a potem za duża, to wystarczy podnieść też kary za przekroczenie prędkości do 29 km/h. Ale kto by ją słuchał. Nie po to się minister w gabinecie męczył, jak ulżyć przekraczającym prędkość, żeby potem jakoś się tam ustosunkowywać do takich propozycji. Przecież to, co gadała posłanka, to zupełnie niepodobne, zupełnie niepodobne…
Jad w ucho Platformy
Jest taka plotka, że do posłów PO chodzi jeden pan. I pisze im – jak to nazywają – opracowania. W tych opracowaniach jeden pan dowodzi i przekonuje, że wysokość mandatów absolutnie nie ma wpływu na to jak jeżdżą kierowcy. I że się od tego bezpieczeństwo nie poprawia. Mówi on także, że wszystkie zachodnie kraje Europy mają mandaty tańsze niż Polska.
Opinie tego pana są ważne i prawdziwe. Ponieważ wcześniej przecież mówił, że zmiana prawa w sprawie pieszych nic nie da. Stało się inaczej, ale to tylko dlatego, że nie wiadomo dlaczego, a po za tym wszystko to kłamstwo i dane policyjne do niczego się nie nadają. O! Właśnie udało mi się niechcący streścić jego jedno opracowanie.
Posłowie PO te analizy to chyba mają tam, gdzie Donald Schetynę. Gorzej, że słucha ich jeden senator na K. I tam w Senacie z tego powodu może być opozycyjne zakrzywienie rzeczywistości. A jak pamiętam, co senatorowie wygadywali w sprawie prawa dotyczącego pieszych, to myślę, że ten pan musiał już im wcześniej też analizy dostarczać. To chyba jednak niepodobne, zupełnie niepodobne…
Zabij mnie glino
Ponieważ jak wiadomo samo prawo i wysokość kar nie działają, gdy policja nie działa, to policja postanowiła działać. Śląska policja na przykład złapała faceta, który przekroczył o ponad 100 proc. dopuszczalną prędkość i jechał ekspresówką 250 km/h. Został bezwzględnie zatrzymany, ale tak bezwzględnie, że dali mu mandat i punkty. Uwierzycie!? W Polsce! Pan ten potem był widziany, że płakał za kierownicą. I nie wierzcie plotkarzom, których złe języki głoszą, iż płakał ze śmiechu.
Jeszcze bardziej bezwzględnie stróżowali na rzecz prawa policjanci z Olesna. Jeden z nich jechał sobie drogą, aż tu na czołówkę wyjechała mu ciężarówka wyprzedzająca inną ciężarówkę. Jest film nawet z tego w sieci. Bezwzględny stróż prawa z Olesna natychmiast zawrócił i pogonił za bandytą tirowcem. Lokalna prasa sprawdziła potem, że bandytą za kierownica była jakaś pani. Strażnicy Teksasu z Olesna sponiewierali ją okropnie, bo przecież prawie zabiła im kolegę. Dali jej 200 zł mandatu i kazali jechać dalej! Okropność! Podobno biedna kobieta odjeżdżając skandowała: Mor-der-cy! Mor-der-cy!
Nie wiem, czy już poskarżyła się panu Maciejowi z TLP? Jeśli nie, to chyba powinna.
PS Nic nie napiszę o Pawle, który kręci filmiki na YT. Po pierwsze dlatego, że już mi nie płaci. Po drugie dlatego, że najciekawszym momentem jego filmów ostatnio jest czołówka, w której sprząta auto. A nawet to wychodzi mu średnio.
Łukasz Zboralski