Rozmowy i opinie
Beata Bublewicz: Senatorowie wsparli kierowców, którzy nie szanują pieszych
Senatorowie zagłosowali jakby reprezentowali tych kierowców, którzy nie szanują słabszych – mówi portalowi brd24.pl Beata Bublewicz, autorka odrzuconego przez Senat projektu zmian w Prawie o ruchu drogowym, który miał uprzywilejować pieszych czekających przed przejściem.
Opublikowano
9 lat temu-
przez
luzSenatorowie zagłosowali jakby reprezentowali tych kierowców, którzy nie szanują słabszych – mówi portalowi brd24.pl Beata Bublewicz, autorka odrzuconego przez Senat projektu zmian w Prawie o ruchu drogowym, który miał uprzywilejować pieszych czekających przed przejściem.
Jak Pani odebrała głosowanie Senatu, który odrzucił zmiany w prawie, mające uprzywilejować pieszych chcących wejść na przejście? Czy coś da się jeszcze z tym zrobić?
To już jest pogrzebane. Dla mnie to nie do pomyślenia, żeby odrzucać przepis przyjazny dla wszystkich słabszych uczestników ruchu drogowego, w tym dzieci czy seniorów. Opublikowane niedawno wyniki badań Fundacji PZU wskazują, że właśnie osoby starsze najdłużej czekają na moment, w którym będą mogli wejść na pasy. Wyniki głosowania w Senacie pokazują, ile jeszcze pracy przed wszystkimi, którzy chcą świadomie dbać o bezpieczeństwo pieszych. Po prostu wciąż nie myślimy, że wszyscy są równi. Senatorowie zagłosowali jakby reprezentowali tych kierowców, którzy nie szanują słabszych. Moim zdaniem to skandal, bo właśnie przedstawiciele tej Izby powinni jeszcze lepiej rozumieć znaczenie takich przepisów.
W dyskusji, która toczyła się na Pani facebookowym profilu po ogłoszeniu głosowania Senatu jedna z osób stwierdziła, że “Senatorowie uchwalili dzisiaj, że miejsce Polski jest na peryferiach cywilizowanego świata”, ale znacznie więcej było głosów popierających tę decyzję. Podobne kontrowersje budzą próby innych działań zrównujących uczestników ruchu drogowego, takich jak choćby strefy tempo 30, które budzą wielkie społeczne emocje. Może nie jesteśmy jeszcze przygotowani na takie przepisy?
To własnie uzmysławia, ileż jeszcze trzeba pracować nad świadomością społeczną, by zmienić sposób myślenia w taki sposób, by nie zależał od miejsca siedzenia, ale od szerokiego interesu społecznego. Lubimy jeździć, więc kierowcy są najważniejsu. Tymczasem w krajach starej Unii takie myślenie kierowcocentryczne już się skończyło. Ale nie tylko, podobne przepisy, które chcieliśmy wprowadzić w Polsce, obowiązują także w Czechach i w Bułgarii. Niestety pozostaliśmy w grupie krajów, które najsłabiej chronią pieszych, takich jak Słowacja, Węgry, Rumunia czy Słowenia. Tam także, tak jak u nas, pieszy ma pierwszeństwo dopiero wtedy, kiedy już jest na pasach.
Czuje się Pani przegrana?
Nie uważam, żeby tak było. Coś osiągnęliśmy, wielu kierowców po ostatnich informacjach o uchwaleniu tych zmian przez Sejm zaczęło myśleć, że takie przepisy, dające pierwszeństwo pieszym czekającym przed przejściem już obowiązują. I zaczęli się do nich stosować. Ale myślę, że jest coś więcej – piesi przestali być anonimową grupą uczestników ruchu drogowego, zaczęło się o nich mówić. Wcześniej udało się to rowerzystom, ale to zdecydowanie mniej liczna grupa. A piesi to właściciwie praktycznie wszyscy. Czyli taki nikt. A jednocześnie to najbardziej poszkodowana grupa, w której śmiertelność w wypadkach spada najmniej. Zresztą ten temat się zaczął pojawiać wreszcie w poważnych kampaniach – wcześniej mówiły one o wybranych zagadnieniach bezpieczeństwa, np. o odblaskach. Realizowana obecnie kampania PZU jest chyba pierwszą, która w kompleksowy sposób zwraca uwagę na bezpieczeństwo pieszych. Myślę, że nie będzie ostatnia. W jakimś sensie nasze działania przyczyniły się do tego, że piesi stali się bardziej widoczni.
rozmawiał Wojciech Romański