Rozmowy i opinie
Wiesław Migdałek: najwyższy czas skończyć z niebezpiecznymi przejściami

Opublikowano
6 lat temu-
przez
luzJeśli rzeczywiście pragniemy poprawić bezpieczeństwo pieszych na przejściach, to musimy pójść drogą Europy Zachodniej i to w całości, a nie tylko w części – czyli zmieniając zapisy prawa dotyczące ochrony prawnej pieszych przed przejściami. W pierwszej kolejności trzeba skończyć z przejściami wielopasowymi bez sygnalizacji świetlnej

Wiesław Migdałek, fot. arch. autora
Premier obiecał, kobyłka u płotu. Okazuje się jednak, że nie wszystko jest takie proste jak się na pozór wydaje. Słowa – dotyczące poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego, wypowiedziane 19.11.2019 w expose przez pana Mateusza Morawieckiego – były mocne i stanowcze, ale gdyby ich realizacja była łatwa, to z pewnością dziś piesi mieliby już pierwszeństwo jeszcze zanim wejdą na pasy.
Przeciwnik jest jednak trudny i łatwo się nie podda. I nie chodzi tu o kierowców, bo żaden z nich (nas) nie chce nieszczęścia na drodze. Chodzi o infrastrukturę i organizację ruchu, a konkretnie o dwa jego elementy tj. o przejścia wielopasowe bez sygnalizacji oraz o wyłączanie sygnalizacji na skrzyżowaniach (tam też znajdują się przejścia dla pieszych) w godzinach nocnych.
Cedowanie odpowiedzialności
Wielopasowe przejścia dla pieszych bez sygnalizacji świetlnej są z zasady konfliktogenne. Z racji klasy drogi (GP – droga główna przyspieszona, czyli popularnie: trasa szybkiego ruchu; G – droga główna) odbywa się na nich duży ruch pojazdów z prędkością do 70 km/h w obszarze zabudowanym, a w obszarze niezabudowanym nawet do 100 km/h (GP), natomiast pieszy pozbawiony jest skutecznej ochrony przy pomocy środków technicznych, które pozwoliłoby mu bezpiecznie przekroczyć jezdnię. Wielokrotnie widzimy na nagraniach, jak dochodzi do dramatycznych sytuacji w momencie, gdy jeden kierowca zatrzyma pojazd, zapraszając pieszego do przekroczenia jezdni, natomiast pojazd jadący obok, sąsiednim pasem nie zatrzyma się z (przyczyn różnych) i wówczas dochodzi do tragicznego w skutkach wypadku.
W takich niebezpiecznych miejscach zarządca drogi ceduje odpowiedzialność na kierowcę i/lub pieszego w przypadku potrącenia. Zasłania się przy tym obowiązkiem zachowania szczególnej ostrożności przez uczestników ruchu drogowego. Nie widzi on też potrzeby (nawet po wypadku, czy incydentach i petycjach okolicznych mieszkańców) konieczności uzbrojenia przejścia w sygnalizację świetlną – wszak to koszty.
Należy nadmienić, iż przejścia tego typu są niechlubnym ewenementem na skalę europejską – nie zobaczymy ich w Niemczech, Holandii, Austrii, Francji, Wielkiej Brytanii, Belgii, Republiki Czeskiej i innych krajach. W krajach Europy Zachodniej zdecydowano ustawowo nie dopuszczać do konfliktu pieszy-kierowca na przejściach wielopasowych, nakładając na zarządcę drogi obowiązek wyposażenia takiego przejścia w sygnalizacje świetlną lub jego zlikwidowanie lub zwężenie jezdni do dwóch pasów – po jednym w każdym kierunku (jezdnia typu 1×2, dzięki czemu pieszy ma do przejścia niewielki odcinek jezdni, a wyprzedzanie i omijanie innych pojazdów na takim przejściu jest niemożliwe bez jednoczesnego przejechania linii ciągłej i wjechania na pas do jazdy w przeciwnym kierunku).
Przyjęcie takich rozwiązań jest racjonalne. Drogi wielopasowe to drogi szybkiego ruchu. Wyższa prędkość, jaką dopuszcza zarządca drogi (musi też dbać o przepustowość) jest poważną przeszkodą dla kierowcy, który ma wyłowić z kilkudziesięciu (albo i więcej) metrów pieszego zbliżającego się do przejścia i jeszcze zdążyć bezpiecznie wyhamować. Nikt na Zachodzie nie oczekuje od kierowców, że będą Batmanami, Supermenami czy Spajdermenami, dlatego tam czerwone światło, widziane przez kierowcę z dalszej odległości jest najlepszym gwarantem bezpieczeństwa pieszego. Z tego samego powodu w Europie Zachodniej policja nie musi pilnować kierowców, którzy wyprzedzają lub omijają innych przed przejściami wielopasowymi bez sygnalizacji świetlnej – bo takich przejść tam NIE MA.
Drugi poruszany aspekt to powszechne w Polsce wyłączanie na skrzyżowaniach sygnalizacji (kolorów) w godzinach nocnych lub w dni świątecznie. To również ewenement, gdyż zarządca drogi z przejścia bezpiecznego (z czynną, kolorową sygnalizacją) czyni je niebezpiecznym – czyli wyłącza ją całkowicie lub pozostawia migające żółte i na dodatek w nocy dokłada kierowcom od serca +10 km/h. I niech się kierowca teraz martwi czy dojrzy przy 60 km/h, przy kiepskim oświetleniu i wielu pasach, pieszego – zbliżającego się do przejścia w ciemnym ubraniu.
Tab.1 Zdarzenia drogowe w obszarze zabudowanym w godzinach od 23.00-5.00
Napiszę bez kozery, że gdyby niemiecki, austriacki lub holenderski itd. (litewski odpada) minister/premier/kanclerz zaproponował swoim obywatelom tak hardcorowe rozwiązania na przejściach dla pieszych, o jakich tu piszę, a z którymi musimy borykać się na co dzień w Polsce, to spotkałoby go narodowe ośmieszenie.
Cztery konieczne zmiany w Polsce
Nie wiem co i kiedy zaproponują nam urzędnicy w pakiecie dla bezpieczeństwa, mam jednak nadzieję, że przedłożone propozycję nie ośmieszą godności urzędu premiera. Osobiście widziałbym w tym pakiecie cztery rzeczy:
1. Ustawowy nakaz funkcjonowania sygnalizacji świetlnej (kolorami) przez całą dobę 356 dni w roku. To jest proste do zrobienia
2. Ujednolicenie prędkości do 50 km/h w obszarze zabudowanym przez całą dobę. To też jest proste do zrobienia
3. Plan wsparcia finansowego dla zarządców dróg w zakresie doposażenia wszystkich przejść wielopasowych w sygnalizację świetlną (a tych których nie można – z racji wymaganych odległości miedzy sygnalizacjami – usuniecie lub przesuniecie i doposażenie w sygnalizację) i jednocześnie zakaz budowania nowych przejść dla pieszych przez jezdnie wielopasowe bez wyposażenia ich w sygnalizację świetlną. To też jest proste do zrobienia, ale jednak czasochłonne.
4. Ostatecznie, pozostawienie typowych zebr prawie wyłącznie w strefach Tempo 30, a pozostałe przejścia oprzeć wyłącznie o sygnalizację świetlną (białe pasy i znak D6 jako elementy wyposażenia stają się zbędne) – czyli tak jak to zrobiono w Niemczech.
Jeśli rzeczywiście pragniemy poprawić bezpieczeństwo pieszych na przejściach, to musimy pójść drogą Europy Zachodniej i to w całości, a nie tylko w części (tj. tylko zapisem pierwszeństwa przed… na papierze). Apeluję, aby w pierwszej kolejności zakończyć chocholi taniec z przejściami wielopasowymi bez sygnalizacji świetlnej. Nie chcemy ofiar pieszych i nie chcemy też mandatów za omijanie i wyprzedzanie przed takimi przejściami. Nikomu to nie jest potrzebne. Zachód pokazał, że jest to możliwe. Zróbmy tak samo. Bądźmy normalni.
Wiesław Migdałek
Artykuły, które mogą Cię zainteresować
Organizacje rowerowe zwalczają obowiązek kasków dla dzieci. W przeciwieństwie do nich przeczytałem badania, na które się powołują
Biegły pisze głupoty w opiniach po wypadkach. Sąd: za to nie można go skreślić z listy
Za rok musi wejść nowy test na prawo jazdy. Przez dwa lata resort opracował do niego 12 pytań