Rozmowy i opinie
Wojciech Kotowski: Policjanci muszą teraz inaczej rozstrzygać sprawy z hulajnogami elektrycznymi
Opublikowano
5 lat temu-
przez
AgnieszkaPolicjanci powinni nie tylko zapoznać z wyrokiem sądu w sprawie mandatu nałożonego na słowacką turystkę potrącona na chodniku przez hulajnogę, ale głęboko wziąć go sobie do serca. Jeżeli przy podejmowaniu kolejnych decyzji w sprawach zderzeń pieszych z hulajnogami będą postępować podobnie jak ten bezmyślny policjant, który nałożył mandat na pieszą, to będą się narażać na medialną presję tak jak w tej sprawie – mówi Wojciech Kotowski, redaktor naczelny czasopisma „Paragraf na drodze” i ekspert ds. prawnych aspektów wypadków drogowych. To on doprowadził do tego, że policja złożyła wniosek o uchylenie mandatu na pieszą potrącono przez 15-latka na hulajnodze
Doprowadził pan do tego, że to policja złożyła wniosek o uchylenie mandatu, który nałożyła na słowacką turystkę potrąconą na chodniku przez nastolatka na hulajnodze. Wczoraj sąd uchylił jej mandat. Spodziewał się pan takiego wyroku?
Liczyłem właśnie na taki werdykt. Turystka została należnie oczyszczona z winy. Sprawiedliwości stało się zadość.
Zdaniem sędziego zachowania pieszej nie można uznać za wykroczenie, a nastolatek na elektrycznej hulajnodze nie miał prawa poruszać się po chodniku. Co to oznacza dla tej sprawy?
Wydział Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji niejako z automatu powinien teraz wszcząć czynności wyjaśniające i skierować sprawę do sądu dla nieletnich w celu pociągnięcia do odpowiedzialności nastolatka, który swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem, wynikającym z bezmyślności, naraził turystkę na szkodę i dolegliwości fizyczne. Powinna uzyskać od policji wsparcie w doprowadzeniu do zadośćuczynienia! Tymczasem została posądzona o to, że spowodowała zagrożenie.
Mogę sobie wyobrazić jaka była zdumiona i zastanawiała się zapewne co to za kraj, w którym stojącego na chodniku – w miejscu, którego gospodarzem jest pieszy – i uderzonego przez rozpędzonego kierującego elektryczną hulajnogą uznaje się za sprawcę wypadku i karze mandatem. Wcale bym się nie zdziwił gdyby nie miała już ochoty przyjeżdżać do Polski i narażać się na podobne niebezpieczeństwa. Mam nadzieję, że uda mi się przekonać turystkę – przynajmniej będę próbował – iż nasz kraj jest przyjazny, tylko dziwnym zrządzeniem losu trafiła na bezmyślnego policjanta, który powinien zostać decyzją przełożonych odpowiednio do wagi przewinienia ukarany. Zanim to jednak nastąpi powinien poszkodowaną i pokrzywdzoną zarazem przeprosić!
Myśli pan, że po tym wyroku policja zdecyduje się na działania i pociągnie nastolatka do odpowiedzialności?
Szczerze mówiąc myślę, że policja nie podejmie żadnych czynności, ale ja postaram się ich do tego zdopingować. To co było już nie wróci. Zadbam o to, żeby takie skandaliczne zachowania policjantów, jak w przypadku pani ze Słowacji już się nie powtórzyły. Będę przekonywał turystkę, że powinna odwiedzać nasz kraj. A jeżeli zdecyduje się na przyjazd, to zadbam o to, żeby nie spotkało ją nic złego ze strony organów policji.
Jak odnalazł pan poszkodowaną i doprowadził do tego, że na sali sądowej zjawiła się jej rodzina mieszkająca w Warszawie?
To był splot okoliczności. Chciałem odnaleźć tę panią, bo uważałem że należy jej się zadośćuczynienie. Zawiódł konsulat Słowacji, do którego zwróciłem się o pomoc w nawiązaniu kontaktu z turystką. Stwierdzono, że nie podejmą działania, ponieważ zainteresowana sama nie zgłosiła się do placówki po pomoc. To mnie akurat nie dziwi. W końcu policjant przekonywał, że to jej wina. Wręcz wmówił jej, że idąc ze sprawą do sądu narazi się na jeszcze wyższą karę.
Na Wydział Ruchu Drogowego, który dysponował kontaktem z poszkodowaną także nie mogłem liczyć. Znalazłem turystkę przez Facebook. Napisałem wiadomość z pytaniem czy to ona została poszkodowana w wypadku z hulajnogą i informacją, że prowadzę działania na jej rzecz. Znajomi mieszkającej w Warszawie synowej poszkodowanej turystki przesłali jej mój wywiad na temat tej sprawy dla brd24.pl co uwiarygodniło wysłaną przez mnie wiadomość. Dzięki temu udało nam się nawiązać kontakt.
Turystka otrzymała wezwanie na sprawę o uchylenie mandatu, a Kancelaria Adwokata Michała Pomorskiego w Warszawie, do której zespołu należę, zapewniła turystce ochronę prawną pro bono. Udało się oczyścić z winy panią ze Słowacji i doprowadzić do uchylenia tego bezprawnie nałożonego mandatu. Nie boję się powiedzieć, że to było bezpodstawne działanie policjantów, którzy naruszyli prawo.
Warto, żeby uzasadnienie wyroku zostało w całości opublikowane. Policjanci mogliby się z nim zapoznać.
Powinni się z nim nie tylko zapoznać, ale i głęboko wziąć sobie do serca. Jeżeli przy podejmowaniu kolejnych decyzji w sprawach zderzeń pieszych z hulajnogami będą postępować podobnie jak ten bezmyślny policjant, który nałożył mandat na pieszą, to będą się narażać na medialną presję tak jak w tej sprawie. Bardzo się cieszę, że media przystąpiły w tej słusznej sprawie do działania. Dobrze, że policjanci, którzy dokonali skandalicznego rozstrzygnięcia znaleźli się pod publicznym pręgierzem. To ogromne wsparcie mediów jakie miałem, doprowadziło do oczekiwanego rozstrzygnięcia sprawy.
W sądzie zaprezentowane było nagranie z monitoringu. Wyraźnie widać, że piesza stała na chodniku kiedy z impetem wjechał w nią nastolatek na hulajnodze. Wydział prasowy policji podawał inne informacje.
Z relacji rzecznika prasowego komendanta Stołecznego Policji wynikało, że kobieta nieoczekiwanie zrobiła krok w tył i weszła na tor ruchu jadącego hulajnogą uniemożliwiając mu jakikolwiek manewr. Kiedy to usłyszałem włos zjeżył mi się na głowie. To zadziwiające, że na tym szczeblu można wypowiadać publicznie takie bzdury. A poza tym nagranie pokazuje, że te słowa to poświadczenie nieprawdy.
Sędzia potwierdził to co wcześniej podkreślał pan w swoich opiniach: człowiek na hulajnodze elektrycznej to nie pieszy.
To jest oczywiste i wynika z konstrukcji hulajnogi. Jest ona pojazdem – ma koła, napęd elektryczny, hamulec, kierownicę i sygnał dźwiękowy. Nie jest to rower, bo ma stały napęd elektryczny. Nie można jej nazwać także motorowerem, bo motorower ma inną konstrukcję. Zarówno rower jak i motorower są pojazdami stabilnymi. Hulajnoga jest pojazdem niestabilnym w związku z tym rozwijanie znacznej prędkości i balansowanie między pieszymi na chodniku to kompletna bezmyślność.
Sędzia, który uchylił mandat nałożony na słowacką turystkę w uzasadnieniu zwracał jednak uwagę, że elektrycznej hulajnodze najbliżej jest do motoroweru. To zresztą nie pierwsze takie orzeczenie sądu. Czy mamy rozumieć, że w świetle tych orzeczeń miejsce elektrycznych hulajnóg jest na jezdni?
W tej chwili hulajnogą nie można się legalnie poruszać w obszarach, w którym dostępny jest ruch kołowy i pieszy, bo nie ma odpowiednich regulacji prawnych. W projekcie nowelizacji Prawa o ruchu drogowym elektryczna hulajnoga powinna zostać zdefiniowana – na wzór roweru i motoroweru – odrębną regulacją a nie przyklejona do roweru, jak to zaproponowano. Założenie zmian w ustawie, które ministerstwo infrastruktury zaproponowało w sierpniu to nieporozumienie – pseudo projekt. Mam nadzieję, że urzędnicy resortu pójdą po rozum do głowy i zmienią zdanie efektem czego będzie racjonalna nowelizacja. Zważywszy, że nie jestem przekonany czy można na to liczyć, na portalu brd24.pl opublikowałem artykuł „Elektryczna hulajnoga próbą kompetencji ustawodawcy” z szeregiem wskazań dla twórców projektu. Równocześnie w ramach konsultacji społecznej przekazałem projektodawcy własny projekt zmian w Prawie o ruchu drogowym, który również został opublikowany na portalu brd24.pl. Pozostaję w nadziei, że zmiany, które wejdą w życie będą rezultatem oczekiwań społecznych, przede wszystkich jednak wzmocnią gwarancję bezpieczeństwa pieszych.
rozmawiała Agnieszka Niewińska
Wojciech Kotowski – współtwórca i redaktor naczelny czasopisma „Paragraf na Drodze” wydawanego przez Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Problematyką bezpieczeństwa w ruchu drogowym zajmuje się od kilkudziesięciu lat. W Kancelarii Adwokata Michała Pomorskiego w Warszawie jest ekspertem od spraw prawnych aspektów wypadków drogowych.