Connect with us
Statystyki 2025
  • Zabici w wypadkach - 55
  • Ranni w wypadkach - 1016
  • Kierowcy po alkoholu - 4496
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 34.84
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 2.2
  • Średnia liczba rannych dziennie: 40.64
  • Zabici w wypadkach - 55
  • Ranni w wypadkach - 1016
  • Kierowcy po alkoholu - 4496
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 34.84
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 2.2
  • Średnia liczba rannych dziennie: 40.64

Infrastruktura

Oznakowanie na drodze widoczne w deszczu nowym standardem UE?

Specjaliści z branży i naukowcy zastanawiali się, jakie standardy powinno spełniać oznakowanie na drogach. Podczas konferencji PKD postulowali m.in. ustalenie minimalnej odblaskowości podczas deszczu

Opublikowano

-

Specjaliści z branży i naukowcy zastanawiali się, jakie standardy powinno spełniać oznakowanie na drogach. Podczas konferencji PKD postulowali m.in. ustalenie minimalnej odblaskowości podczas deszczu

Konferencja PKD na temat oznakowania dróg w UE. Fot. Leonard Dolecki/brd24.pl

Ustanowienie minimalnej szerokości linii i minimalnej odblaskowości dla dróg w Unii Europejskiej postulował przedstawiciel ERF Konstandinos Diamandouros podczas konferencji Polskiego Kongresu Drogowego w Warszawie. Fot. Leonard Dolecki/brd24.pl

Jak najefektywniej oznakować jezdnie, żeby były bezpieczne i wygodne? Na to pytanie próbowali odpowiedzieć uczestnicy konferencji Propozycja standardów oznakowania poziomego dróg publicznych w UE” zorganizowanej przez Polski Kongres Drogowy. Na spotkaniu 5 marca w Warszawie  specjaliści omawiali nowe technologie i możliwe do przyjęcia standardy.

Unijne wymagania – minimalna widoczność w deszczu?
Przedstawiciel ERF’u (European Union Road Federation) Konstandinos Diamandouros, postulował w Warszawie, by państwa UE przyjęły zasady 150×150. Czyli – 150 mm jako minimalną szerokość linii i minimalną odblaskowość 150 mcd/lux/m2 dla jezdni suchej i 35 mcd/lux/m2 dla mokrej przy padającym deszczu.  –  Oznakowanie powinno być obowiązkowe poza terenem zabudowanym dla wszystkich dróg publicznych – przekonywał Diamandouros. – Zapewniałoby ono  tzw. preview time (czyli czas w jakim przejechana zostanie odległość na jaką kierowca jest w stanie zobaczyć oznakowanie) rzędu 3 sekund, czyli odpowiedni dla tego rodzaju dróg. Takie warunki byłyby wystarczające dla działania inteligentnych systemów w nowoczesnych pojazdach, a także zapewniłyby widoczność odpowiednią dla osób starszych – dodawał.
– Kluczowym pytaniem jest czy kierowcom należy zapewnić maksymalne prowadzenie wizualne poprzez widoczność oznakowania poziomego tak daleko jak to tylko możliwe? – zastanawiał się z kolei Grzegorz Bagiński z firmy Saferoad, delegat do grupy roboczej WG2 przy Europejski Komitecie normalizacyjnym CEN. – Takie działanie jest kompensowane przez kierowców wzrostem prędkości jazdy, przez co bezpieczeństwo na drogach wcale się nie poprawia. Trzeba więc odpowiednio dobrać widoczność oznakowania, tak aby przyczyniła się do bezpiecznych zachowań kierowców – argumentował.

Norweskie frezowane linie są już w Polsce
Przedstawiciel norweskiej firmy Visafo AS, Gunnar Strøm zaprezentował nową technologię nakładania linii na drogę. Ten typ znakowania dróg popularny jest w całej Skandynawii. Polega na wyżłobieniu w jezdni wgłębienia o przekroju sinusoidalnym, dzięki czemu woda osadza się w dołkach, a wystająca część linii nadal jest w stanie odbijać światła reflektorów nadjeżdżających samochodów dzięki mikrokulkom szklanym zawartym w farbie. Strøm jako dodatkową zaletę takiego oznakowania wymienił fakt, że jazda po frezowanej linii jest niekomfortowa dla kierowcy, więc w razie zjechania na nią, kierowca stara się jak najszybciej wrócić na właściwy tor jazdy.
Przedstawiciel Visafo AS przyznał, że wprowadzenie takiego oznakowania na początku wzbudziło protesty skandynawskich motocyklistów. Dlatego po rozmowach ze związkiem motorowym opracowano rodzaj wgłębienia w jezdni, który został przyjęty przez obie strony.  – Linie w technologii Inlaid Sinus Rumble Line łączą w sobie widzialność oznakowania podczas deszczu oraz uzyskanie efektu akustycznego wewnątrz pojazdu, bez generowania hałasu do otoczenia, dodatkowo są łatwiejsze w odnowieniu i zarazem trwalsze o ok. 2 do 3 razy od zwykłego oznakowania poziomego. Są dobrym rozwiązaniem na drogach o przekroju 2+1, w miejscach gdzie stosowanie barier energochłonnych jest niemożliwe – mówił Strøm. Takie linie są już w Polsce na drodze ekspresowej S6 oraz na drodze krajowej nr 9.

Jak sobie radzić ze śnieżnymi pługami?
Podczas całej konferencji wracał temat wpływu zimowego utrzymania dróg. Śnieżne pługi, które czyszczą jezdnie, zdzierają oznakowanie poziome. W przypadku oznakowania grubowarstwowego niszczą się najpierw szklane odblaskowe mikrokule. I już nawet takie zniszczenie powoduje, że oznakowanie w zasadzie powinno być odnowione. Specjaliści zgodzili się, że nie ma oznakowania całkowicie odpornego na śnieżne pługi, ale dzięki stosowaniu nowych, trwalszych technologii, można wydłużyć żywotność znaków poziomych. I mimo wyższych cen, koszty mogą się zwrócić, bo rzadziej takie oznakowanie trzeba będzie odnawiać.

Samorządowcy chcą lepiej, ale pokazują puste kieszenie
O bezpieczeństwie na drogach mówił na konferencji dr hab. inż Kazimierz Jamroz z Politechniki Gdańskiej. – Poza nakładem pieniężnym i technologią ważne jest przemyślane umieszczanie znaków – wskazywał. – W Polsce często występują sytuacje, w których oznakowanie jest niewidoczne, lub niezrozumiałe. Znaki pionowe często zasłaniają się lub jest ich za dużo, przez co kierowca nie jest w stanie wszystkich zauważyć. Dodatkową przeszkodą są reklamy, które odwracają uwagę kierowcy od jezdni. Ważną rzeczą w tej sytuacji jest audyt, czyli analizowanie planów dróg budowanych oraz już zbudowanych. Konsultacja audytora nie jest sprawą aż tak kosztowną, a może zapobiec wielu wypadkom.
O najistotniejszych problemach z objęciem wszystkich dróg powiatowych przepisami jednolitego oznakowania poziomego w polskich realiach, powiedział naczelnik Wydziału Dróg Powiatu Ostrowieckiego, Jerzy Wrona. Jego zdaniem podstawowy problem to brak pieniędzy. – Od 2012 roku wprowadzono cięcia budżetowe, po których powiaty nie są w stanie zapewnić dobrego oznakowania na wszystkich drogach – mówił Wrona, według którego koszt namalowania znaków na wszystkich drogach powiatowych to minimum 300 mln zł.

Leonard Dolecki