Od lat wiadomo, że ponad 90 proc. kierowców w Polsce nie zatrzymuje się przed tzw. zieloną strzałką, pozwalającą na warunkowy skręt w prawo. Przez to dochodzi do wielu niebezpiecznych sytuacji. Jedną z nich zarejestrowano w Trójmieście
Badania wykonywane w Polsce od lat wskazywały, że zielone strzałki, które pozwalają kierowcom na warunkowy skręt w prawo, stanowią potężne zagrożenie. Powód? Prawie nikt wśród kierowców nie respektuje procedury zatrzymania przed warunkowym wjazdem w takim miejscu. W związku z tym kierowcy jadący na zielonych strzałkach zagrażają rowerzystom, pieszym i kierowcom innych pojazdów.
Taką sytuację zarejestrowaną w Trójmieście pokazał właśnie portal Trójmiasto.pl. Kierowca czerwonej osobówki pojechał na zielonej strzałce tak, że ledwo wyhamował przed pieszymi, którzy przechodzili przez przejście mając zielone światło.
Komentarze pod tym filmem nie pozostawiają złudzeń, że kierowców uda się okiełznać w tych miejscach.
“Strzałka czy nie, pieszy ma zawsze pierwszeństwo.. ale niestety trzeba mieć ograniczone zaufanie zarówno z jednej jak i drugiej strony, bo zdarzają się takie sytuacje jak w tym przypadku, gdy pieszy idzie taką prędkością, że prawie cała jego droga przez przejście jest zasłonięta przez lewy słupek w samochodzie przez co pewnie kierowca go nie zauważył” – tłumaczy szofera jeden z dyskutantów. I każe uważać po prostu niedoszłym ofiarom potrąceń: “Zamiast pluć jadem na strzałki zachowajcie wszyscy ostrożność, żeby nikomu się nic nie stało i miejcie na uwadze to, że nawet zachowująć szczególną ostrożność i będąc skupionym na kierowaniu zdarzają się sytuacje, że pieszego po prostu nie widać np. przez słupek w samochodzie”.
Wydaje się więc, ze recepta jest tylko jedna – albo pojawi się w Polsce prawo, które pozwoli karać automatycznie właścicieli pojazdów, których na przejeżdżaniu zielonej strzałki bez zatrzymania wyłapią kamery monitoringu, albo trzeba będzie zacząć usuwać zielone strzałki z polskich skrzyżowań.
ai
