Connect with us
Statystyki 2025
  • Zabici w wypadkach - 517
  • Ranni w wypadkach - 8860
  • Kierowcy po alkoholu - 38083
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 49.01
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.29
  • Średnia liczba rannych dziennie: 56.43
  • Zabici w wypadkach - 517
  • Ranni w wypadkach - 8860
  • Kierowcy po alkoholu - 38083
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 49.01
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.29
  • Średnia liczba rannych dziennie: 56.43

Prawo

„Pieszy wchodzący na przejście”. Uzasadnienie wyroku wobec kierowcy

Opublikowano

-

Sąd Okręgowy w Gdańsku podtrzymał wyrok uznający za winnego kierowcę, który nie ustępował pierwszeństwa pieszym. Szczegółowo uzasadnił, dlaczego błędne są teorie o tym, iż „pieszy wchodzący” to dopiero ten, który przekracza krawężnik przejścia

Pieszy czekający na wejście na "zebrę" Fot. Pexels
Sąd uznał, że pieszy znajdujący się blisko przejścia, zmierzający do niego, lub oczekujący na wejście – jest takim, któremu kierowca ma ustąpić pierwszeństwa Fot. Pexels

Sprawę kierowcy, który próbował udowodnić twierdzenia niektórych biegłych sądowych i adwokatów – że prawo w sprawie pieszych w 2021 r. w Polsce się praktycznie nie zmieniło – opisywaliśmy w portalu brd24.pl wielokrotnie. Udokumentowaliśmy też jej finał, czyli prawomocny wyrok wobec Przemysława Przybysza (ujawnił swoje imię i nazwisko), w którym sąd uznał, iż forsowana przez niego teoria dotycząca Prawa o ruchu drogowym nie jest poprawna.

Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał, że sąd pierwszej instancji prawidłowo ocenił, kto w Polsce jest pieszym wchodzącym na przejście. Skazał Przybysza prawomocnie na grzywnę. Zgodnie z taryfikatorem kierowca powinien mieć też przypisanych 25 punktów karnych i otrzymać skierowanie na egzamin sprawdzający, czy dalej powinien poruszać się po publicznych drogach.

Bo brd24 nie zgłosił policji filmiku…

W uzasadnieniu wyroku Sąd Okręgowy w Gdańsku wskazał, jakie argumenty przytoczył Przemysław Przybysz, jak i jego obrońca.

Było to takie same argumenty, których nie uwzględnił sąd pierwszej instancji. Przybysz próbował po raz kolejny udowodnić, że Ministerstwo Infrastruktury w ogóle nie chciało poszerzyć pierwszeństwa pieszych, bo… rzecznik ministerstwa kiedyś coś powiedział w mediach, a wcześniej odrzucano projekty zapisów, które w inny sposób próbowały formułować prawny obowiązek kierowców w okolicy przejść dla pieszych.

Ponieważ w teorii Przybysza – zaczerpniętej m.in. z pism biegłego ds. rekonstrukcji wypadków i jednego adwokata – pieszy nie jest wchodzącym, dopóki jakąś częścią ciała nie przekracza krawężnika, to wnosił o uznanie, że nie popełnił wykroczenia, skoro piesi byli tuż przed krawężnikiem.

Obwiniony przekonywał również, że obowiązek kierowcy ustąpienia pieszemu nie materializuje się w momencie, gdy pieszy sygnalizuje zamiar wkroczenia na pasy.

Nie zgadzał się też z uznaniem, że spowodował zagrożenie dla pieszych przejeżdżając im przed nosem, zanim wkroczą na „zebrę”. Argument? Przybysz napisał, że trzeba by w takim razie uznać, że każdy przejeżdżający obok przystanku autobusowego, na którym stoją piesi, także im zagraża. Bo też są tylko kilka metrów od jezdni.

Jednym z najbardziej kuriozalnych argumentów w apelacji był jednak ten, w którym Przybysz wskazał, że upublicznienie jego filmów, na których nie ustępował pieszym, „miało na celu sprawdzenie, czy Łukasz Zboralski, redaktor naczelny portalu brd24.pl, w ogóle wierzy w fałszywe informacje, które rozpowszechnia od samego początku wejścia w życie Ustawy zmieniającej, stojące w sprzeczności nie tylko z samym brzmieniem przepisów, ale nawet z jego wcześniejszymi twierdzeniami, publikowanymi wiele lat wcześniej”.
Przybysz dodał, że spodziewał się, iż dziennikarz nie zawiadomi organów ścigania o jego filmach. Bo zdaniem kierowcy Zboralski doskonale miał wiedzieć, że „do żadnego czynu zabronionego w obu sytuacjach nie doszło”.

Tu należy przypomnieć, że w portalu brd24.pl opublikowaliśmy m.in. pierwszy wyrok sądu po zmianie przepisów, który wskazywał, iż pieszy wchodzący to po prostu taki, który zamierza wejść na przejście. Publikacja tego wyroku wzbudziła opór w środowisku niektórych biegłych sądowych, a także – jak widać – pobudziła do prowokacji (dziś wiemy, jak bardzo nieudanej) samego Przemysława Przybysza, który jest wymieniany jako wicenaczelny internetowego bloga prowadzonego wraz z biegłym i mecenasem forusującymi teorię o nabywaniu pierwszeństwa dopiero podczas przekraczania krawężnika przez pieszego.

Wśród kuriozalnych argumentów w apelacji znalazł się też taki, że zdaniem Przybysza kierowca nie może wpuścić na pasy człowieka oczekującego na wejście, czyli stojącego przed pasami, ani takiego, który się do nich zbliża. Dlaczego? Bo „zmniejszanie prędkości w celu wpuszczenia na jezdnię pieszego, który nie rozpoczął wchodzenia na przejście dla pieszych, jest działaniem sprzecznym z tymi obowiązkami, wyczerpującym przesłanki tamowania lub utrudniania ruchu na drodze publicznej”.

Pieszy na chodniku, ale nie dalej niż 1,5 m od krawężnika

Sąd Okręgowy w Gdańsku w pełni podzielił ustalenia sądu pierwszej instancji i nie dopatrzył się w nich żadnych uchybień.

Sąd w uzasadnieniu wyroku, który uznał Przybysza prawomocnie za winnego, szeroko odniósł się do przepisów dotyczących pieszych i mających zapewnić bezpieczeństwo w komunikacji.

„Pieszy, jako szczególny uczestnik ruchu, wymaga wzmożonej ochrony w miejscach, w których powinien czuć się bezpiecznie (przejścia dla pieszych, drogi dla pieszych). Taką ochronę zapewniają pieszym odpowiednie przepisy ustawy – Prawo o ruchu drogowym” – napisał sąd. Dodał, że przepis dotyczący nakazu ustępowania pieszym pełni funkcję nie tylko ochronną, ale i profilaktyczną, czyli taką, która przeciwdziała wypadkom.

Wreszcie Sąd Okręgowy w Gdańsku określił, jak rozumieć pojęcie „pieszego wchodzącego” na przejście.

„Obecnie pieszy ma pierwszeństwo przez pojazdem nie tylko w momencie, gdy już znajduje się na przejściu dla pieszych, ale także gdy na nie wchodzi. W ujęciu słownikowym „wchodzić” to tyle co przekroczyć granicę jakiegoś pomieszczenia lub obszaru, a w kontekście przemieszczania się – nadepnąć na coś nogą. Zgodnie z takim rozumieniem, z momentem wchodzenia mielibyśmy do czynienia w chwili, gdy pieszy dotknie nogą przejścia dla pieszych. Taka koncepcja nie do końca jednak zdaje się odpowiadać rzeczywistości i zamierzeniom ustawodawcy, gdyż de facto nic by nie zmieniała w porównaniu do poprzedniego stanu prawnego – wszak dotknięcie nogą przejścia można traktować w kategoriach znajdowania się na przejściu dla pieszych. Należy zatem przyjąć, że „wchodzenie” aktualizujące pierwszeństwo pieszego wobec pojazdów rozpoczyna się, gdy zachowanie danej osoby można obiektywnie rozpoznać jako zmierzanie do przekroczenia jezdni w obrębie danego przejścia dla pieszych (M. Małecki, Pierwszeństwo pieszego, s. 12)” – czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Sąd dalej wytłumaczył, że wchodzenie na przejście aktualizujące pierwszeństwo pieszego wobec
pojazdów „rozpoczyna się, gdy zachowanie danej osoby można obiektywnie rozpoznać jako zmierzanie do przekroczenia jezdni w obrębie danego przejścia dla pieszych”.

Sąd wskazał, że „w literaturze” przedstawiane są obecnie różne poglądy dotyczące „pieszego wchodzącego”. W tym zakresie przytoczył artykuły P. Krzemienia i W. Matejko pisane w periodyku „Prawo na drodze” oraz analizy Ł. Trzeciaka i M. Małeckiego.
Uznał, że nie można podzielić takich interpretacji, jak P. Krzemienia czy W. Matejko, bo zbyt wąskie rozumienie „wchodzenia” na przejście oznaczałoby, że zwrot „pieszy wchodzący” byłby w prawie dopisany zupełnie bez sensu, co naruszałoby zakaz interpretowania przepisów prawnych tak, by pewne ich części okazały się zbędne.
Sąd zgodził się zatem z ideą prof. Małeckiego, uznając, że „wchodzący to ktoś znajdujący się jeszcze przed krawędzią przejścia. Uznał jednak, że koncepcja Małeckiego jest zbyt szeroka i nie można uznać za pieszego wchodzącego kogoś, kto jest 5 m od krawędzi przejścia.

Zdaniem sądu zatem pieszy wchodzący to ten, który zamierza wejść na pasy, jego zamiar jest dla kierowcy rozpoznawalny i jednocześnie zaraz wkroczy na jezdnię. Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał więc, że kierowca ma ustąpić pieszemu zamierzającemu wejść na pasy, gdy jest on już blisko przejścia w granicach do 1,5 m od krawężnika.

Jakie zachowanie ma kierowcy wskazywać, że pieszy zamierza wejść na pasy? „(..) jego zachowanie
musi wskazywać, że rzeczywiście przemieszcza się na przejście dla pieszych i za moment się na
nim znajdzie, np. wykonuje kroki, by na nie wejść, ale jeszcze nie postawił na nim nogi” – wskazuje sąd.

„W kontekście szerokiego rozumienia pojęcia wchodzącego na przejście nietrafny jest pogląd, że kierujący pojazdem nie ma obowiązku ustąpienia pierwszeństwa, choćby nawet pieszy zbliżający się do przejścia lub mający zamiar przejścia, lecz znajdujący się na chodniku lub poboczu został zmuszony do zatrzymania się lub zwolnienia (powstrzymania się od wejścia na przejście), gdyż pieszy w ogóle jeszcze nie uzyskał pierwszeństwa (W. Matejko, Pierwszeństwo pieszego…, s. 20). (w: Stefański Ryszard A., Prawo o ruchu drogowym. Komentarz, Opublikowano: WKP 2024)” – uznał Sąd Okręgowy w Gdańsku.

Zapatrzony w telefon też jest wchodzącym na przejście

Sąd Okręgowy w Gdańsku rozstrzygnął też intelektualną zagadkę prawników, którzy zastanawiali się w pismach, czy należy mówić o „zamierzającym wejść” jak wchodzącym. Zdaniem niektórych bowiem utożsamianie wchodzenia z zamiarem miałoby powodować, że pierwszeństwa nie miałby pieszy, który jest nieostrożny i nieintencjonalnie wejdzie na „zebrę” np. idąc i patrząc w telefon komórkowy.

Zdaniem sądu i takiemu pieszemu należy ustąpić.

„Ze znaczenia językowego czasownika „wchodzić” wynika, że zachowanie pieszego jest intencjonalne; jego celem jest przejście jezdni po przejściu dla pieszych. Warunkowanie jednak przyznania statusu pieszego wchodzącego na przejście dla pieszych od jego zamiaru prowadziłoby w wielu wypadkach do niemożności wykazania, że z zachowania pieszego wynikał taki zamiar, a tym samym byłby niezasadnie pozbawiony wzmożonej ochrony. Trafnie w literaturze przyjmuje się, że chodzi o obiektywne odczytanie zachowania pieszego jako zmierzającego do przejścia przez jezdnię, a tym samym wchodzącym na przejście jest zarówno ten, kto ma zamiar przejść po przejściu, jak i ten, kto zapatrzył się w telefon i nie widzi, że chodnik, po którym idzie, kończy się przejściem (M. Małecki, Pierwszeństwo pieszego…, s. 11). Niezrozumiałe byłoby odmienne traktowanie w aspekcie prawnej ochrony osoby wchodzącej na przejście dla pieszych z takim zamiarem od tej, która czyni to niechcący” – czytamy w uzasadnieniu.

Sąd dodał oczywiście, że pierwszeństwo pieszego w takich sytuacjach nie zwalnia go z zachowania szczególnej ostrożności – czyli m.in. patrzenia na sytuację na drodze, ocenę tego, czy można bezpiecznie wejść na jezdnię i nie zmuszać kierowców do gwałtownego hamowania.

Przybysz – winnym wykroczenia, a teorie miały spowodować uniknięcie odpowiedzialności

W związku z tak szczegółowym wywodem, Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał Przemysława Przybysza za winnego dwóch wykroczeń polegających na nieustąpieniu pierwszeństwa pieszym.

„W realiach niniejszej sprawy obaj piesi, których obwiniony widział zbliżając się do przejścia dla pieszych, spełniali kryterium bycia pieszym wchodzącym na przejście dla pieszych. Obaj znajdowali się poza tym przejściem, ale w jego pobliżu i swoim zachowaniem jednoznacznie wskazywali na to, że zaraz na nie wkroczą. Przy pieszych nie było żadnych innych osób, nie było też obiektów, do których mogliby ewentualnie wejść, zanim zdecydują się wejść na przejście dla pieszych. Co więcej – trudno o zachowanie bardziej wskazujące na zamiar przejścia przez jezdnię pieszego niż znalezienie się na wysepce rozdzielającej w czasie przechodzenia przez przejście dwuetapowe po przejściu przez pierwszą część tego przejścia i kierowanie się do drugiego przejścia. Zdaniem Sądów obu instancji, taka sytuacja jednoznacznie i bez żadnych wątpliwości wskazuje na zamiar przekroczenia drogi, skoro połowę trasy z jednej jej części na drugą pieszy już pokonał i kontynuuje ruch w tym samym kierunku. Obwiniony zaś widząc pieszych nie zwolnił pojazdu, który prowadził, ignorując tym samym osoby wchodzące na przejście dla pieszych, a w konsekwencji wbrew obowiązkowi nie ustąpił pierwszeństwa pieszym” – uznał sąd.

Sąd uznał, że teorie o rzekomym nabywaniu pierwszeństwa przez pieszych dopiero w momencie przekraczania krawężnika były tylko linią obrony Przybysza.

„Kontrola instancyjna wykazała, że wyjaśnienia obwinionego są wyrazem jego poglądów i subiektywnej interpretacji znamion czynu z art. 86b § 1 pkt 1 k. w., stanowiąc przy tym przyjętą przez niego linię obrony, zmierzającą do uniknięcia odpowiedzialności za popełnione wykroczenia. W związku z powyższym zarzuty apelacyjne kwestionujące jego winę i sprawstwo należy uznać za chybione. Tym bardziej, że zgromadzony w toku postępowania i ujawniony na rozprawie materiał dowodowy jednoznacznie wskazuje, że obwiniony P. P. w dniu 18 czerwca 2022 r. około godziny 17.04 w S. na ul. (…) kierując samochodem F. o nr rej(…) wbrew obowiązkowi nie udzielił ierwszeństwa pieszemu. Kolejnego takiego czynu dokonał w dniu 2 maja 2023 r. około godziny 11.11 w S., gdzie na ul. (…) prowadząc pojazd mechaniczny marki V. wbrew obowiązkowi nie udzielił pierwszeństwa innemu pieszemu.
Mając powyższe na uwadze jako trafny jawi się wniosek Sądu Rejonowego, że materiał dowodowy potwierdza, iż obwiniony popełnił zarzucane mu wykroczenia. Odnosząc się tym samym do zarzutów podnoszonych w złożonych apelacjach, Sąd Okręgowy zauważył, iż stanowią one de facto jedynie polemikę z poczynionymi przez Sąd Rejonowy ustaleniami” – czytamy w uzasadenieniu.

ZOBACZ PEŁNE UZASADNIENIE WYROKU W FORMACIE PDF

Łukasz Zboralski