Connect with us
Statystyki 2025
  • Zabici w wypadkach - 591
  • Ranni w wypadkach - 10265
  • Kierowcy po alkoholu - 43025
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 50.98
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.4
  • Średnia liczba rannych dziennie: 58.99
  • Zabici w wypadkach - 591
  • Ranni w wypadkach - 10265
  • Kierowcy po alkoholu - 43025
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 50.98
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.4
  • Średnia liczba rannych dziennie: 58.99

Społeczeństwo

Poseł PiS jechał jak szaleniec. Autor nagrania złapał go już po raz drugi

Opublikowano

-

Jan Mosiński, poseł PiS, wyprzedzał na drodze tak, że zagroził zderzeniem czołowym kierowcom z naprzeciwka. Nagrał go Tomasz Motyliński, który dekadę temu też zarejestrował fatalną jazdę posła i po awanturze spryskał go gazem

Do tego incydentu drogowego doszło kilka dni temu (27 kwietnia) na drodze krajowej nr 12 w Kościelnej Wsi. Wideorejestrator jednego z kierowców – Tomasza Motylińskiego – nagrał, jak kierujący srebrną skodą jadący z dużą prędkością, wyprzedził go w taki sposób, iż zagroził jadącym z naprzeciwka. Niewiele brakowało do zderzenia czołowego.

Autor nagrania dalej na trasie spotkał kierowcę skody. Wyszedł z auta, żeby z nim porozmawiać. Za kierownicą siedział poseł PiS Jan Mosiński. Rozpoznał polityka, bo dziesięć lat temu też przyłapał go na nagraniu, gdy jechał niebezpiecznie i miał z nim scysję na drodze, która skończyła się użyciem gazu. Mosiński nie był wtedy jeszcze posłem, był wówczas szefem Regionu Wielkopolski Południowej NSZZ „Solidarność,” oraz radnym sejmiku z PiS.

Poseł się przyznaje, przeprasza, ale donosi na autora nagrania

Poseł Mosiński przyznał w mediach, że to on kierował skodą uwiecznioną na nagraniu. „Nie ukrywam, że miałem ciężki dzień. Wracałem ze spotkania z wyborcami jadąc na kolejne spotkanie. Oczywiście ubolewam, że tak się stało. Ja bardzo dużo jeżdżę. Czasami bywa tak, że przejeżdżam tysiące kilometrów w ciągu jednego miesiąca. Mam świadomość, że popełniłem błąd. Przepraszam i przyrzekam, że już tego nie będzie więcej w moim wydaniu” – zadeklarował dziennikarzom WP.pl.

Jednocześnie poseł PiS złożył na policję doniesienie na Tomasza Motylińskiego. Twierdzi, że kierował wobec niego „groźby karalne”.

„To nie była żadna groźba, tylko komunikat obywatelski w trybie awaryjnym. Masz szczęście, że tylko tyle wtedy usłyszałeś. W świetle prawa (art. 190 §1 KK) groźba bezprawna to zapowiedź przestępstwa — ja po prostu powiedziałem, że jesteś nagrany i że zgłoszenie pójdzie tam, gdzie trzeba. Bo masz talent do jazdy jak ostatni kretyn. I mało tego >>groźbę<< spełniłem” – napisał na Facebooku Motyliński.

Sprawą o wykroczenie zarejestrowane przez Motylińskiego zajmuje się policja z Pleszewa. Z kolei policja z Kalisza zajmuje się zawiadomieniem złożonym przez parlamentarzystę i dotyczącym rzekomych gróźb karalnych.

Sceny z gazem i kolizja z ciężarówką

Pierwsze spotkanie Motylińskiego z dzisiejszym posłem na drodze miało miejsce 27 marca 2015 r. w Kaliszu. Ta opisał to kierowca na Facebooku:

„Dwóch cymbałów urządza sobie wyścigi spod świateł. Jeden z nich prawie mnie zahacza – muszę hamować. Dzwonię na policję, włączam rejestrator i jadę za tym debilem, wisząc na telefonie z dyżurnym.
Jakieś 2-3 km dalej koleś parkuje. Wysiadam, podchodzę i grzecznie (jak na mnie) mówię, że jeździ jak idiota i że właśnie poszło na niego zgłoszenie – niech czeka na policję, bo już jadą.
Od razu agresja: kim ja niby jestem, że tego pożałuję, że on ze mną zrobi to i owo.
Standardowe pierdolenie zakompleksionych frustratów z impotencją i niedoborami neuronów w głowie.
Gościu robi szarżę, próbuje mnie uderzyć – robię unik, wyciągam gaz z kieszeni i proszę bardzo: „Wypierdalaj w sprayu” prosto w ryj. Uspokoił się natychmiast.
Dopiero później się dowiedziałem, że ten pajac to Jan Mosiński – wtedy lokalny związkowy dupodajczyk z „Solidarności”. Materiał z rejestratora był na tyle dobry, że sprawa trafiła do sądu”.

W lipcu 2015 sąd w wyroku nakazowym uznał wówczas Mosińskiego winnym tego, że podczas zmiany pasa ruchu zmusił kierującego innym pojazdem do hamowania i poruszał się z prędkością 104 km/h, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h. Jednak obwiniony złożył sprzeciw od tego wyroku. Dziś poseł twiedzi, że sprawa ostatecznie zakończyła się dla niego dobrze – nie stwierdzono żadnych winnych tego incydentu.

Dwa lata późnej Mosiński znów miał niebezpieczną sytuację na drodze. Wówczas nie ze swojej winy. Kierowca ciężarówki wjechał jego auto podczas zmiany pasa. Kierowca ciężarówki został ukarany mandatem.

Źródło: Jan Mosiński

Łukasz Zboralski