Społeczeństwo
Polscy transportowcy: to największy kryzys w branży od 30 lat
Opublikowano
2 tygodnie temu-
przez
luzW Warszawie zaprezentowano dziś raport “Transport Drogowy w Polsce 2024/2025” opracowany przez stowarzyszenie Transport i Logistyka Polska. Jego wnioski są zasmucające. Przed polską branżą rysuje się czarny okres. Główny problem to słabnąca gospodarka Niemiec
– Kryzys i zła koniunktura zaczęła się w połowie 2023 r. Dane z naszego raportu mówią, że w ostatnich dwóch latach sześciokrotnie wzrosła liczba postępowań restrukturyzacyjnych. Transport drogowy, spedycja i logistyka odnotowały największą recesję spośród sektorów gospodarki – mówił prezes TiLP Maciej Wroński.
– Od 2023 r. struktura popytu przesunęła się w stronę usług, a zmalał popyt na towary, czyli na to, co transport wozi – dodawał Ignacy Morawski, dyrektor centrum analiz SPOT DATA.
Po latach praca przewozowa – liczona w tonokilometrach na PKB – w 2023 roku przestała rosnąć, a widać wręcz załamanie. Największy spadek odnotowano w przewozach importu i eksportu. Jest też spadek w kabotażu – a polskie firmy wykonują np. 50 proc. usług przewozowych na rynku niemieckim i problemy tamtejszej gospodarki mocno ograniczyły ich możliwości. Najmniejszy spadek nastąpił w przewozach typu cross-trade, to przewozy polskich przewoźników między różnymi krajami, ale poza Polską. Spadek przewozów nie był praktycznie odczuwalny na rynku krajowym. – Polska gospodarka w miarę jeszcze jest odporna na to, co dzieje się zagranicą. I po prostu mamy co wozić – tłumaczył Wroński.
Według ekspertów największym problemem branży przewozowej jest zadyszka niemieckiej gospodarki. – Trochę na własne życzenie – skwitował Wroński – Wystarczy spojrzeć na branżę automotiv. Największa liczba problemów firm dotyczy tych, którzy wozili dla branży automotiv. Choć ci, którzy wozili całe samochody, tego tak nie odczuli. Ale oni wożą już samochody np. chińskie – dodawał.
W Europie Polska wyszarpała rynek na stałe?
Spadek popytu u przewoźników obserwowalny jest wśród tzw. dóbr trwałych. Transportowcy raportowali, że najbardziej ubyło im zleceń na przewozy mebli, materiałów budowlanych oraz maszyn, urządzeń i elektroniki. Zdaniem Morawskiego może to wynikać z boomu na te materiały, który nastąpił w pandemii – ludzie wówczas np. remontowali mieszkania i domy. To się zakończyło.
Najsilniejsza recesja dotknęła firmy zajmujące się przewozami całopojazdowymi (30 proc.). Najmniejsza recesja zauważalna jest w przewozach magazynowych (8 proc.). – Prawdopodobnie wynika to z tego, że jesteśmy dziś jako Polska rodzajem hubu transportowego, obsługującego wiele rynków – objaśniał Wroński.
Polscy przewoźnicy osiągneli w sumie 20 proc. pracy przewozowej w UE. I wydaje się to już “szklanym sufitem”. Jest jednak też i dobra wiadomość – na tle powszechnej recesji, nasz udział w europejskim transporcie nadal utrzymuje ten odsetek. Wydaje się więc, że polskie firmy na stałe zajęły w Europie miejsce w tym sektorze gospodarki i trudno będzie nas z niego wyprzeć konkurentom.
Najwięcej na rynku przewozów wśród polskich firm stanowią mikrofirmy. Prawie 11 tys. to firmy mające 1 pojazd, 1,6 tys. – mający 2-4 pojazdy oraz 1,3 tys. – to firmy mające 5-10 pojazdów.
Z drugiej strony, obecnie w Polsce jest już więcej dużych firm transportowych (119 firm) niż w Niemczech (109 firm). Pierwszy raz w historii wyprzedziliśmy w tej kategorii naszego zachodniego sąsiada.
Kurierka finansowo w górę, reszta ma problem
Jeśli chodzi o przychody sektora TSL, to w latach 2022-2023 sektor notuje wzrost o 1,2 proc. Jednak gdy wyłączy się z tego firmy kurierskie, to dynamika przychodów jest już ujemna – skurczyła się o 1 proc.
Odsetek nierentownych firm w pierwszym kwartale 2024 r. wzrósł aż o 41 proc. W żadnej innej branży wzrost ten nie był tak dramatycznie wysoki.
54 proc. firm raportuje spadek przychodów w ostatnich dwóch latach. W minionym roku ponad 500 przedsiębiorstw transportowych stało się niewypłacalnych. Blisko 40 proc. transportowców uważa, że w najbliższych dwóch latach ten spadek będzie trwał, a 14 proc. oczekuje stagnacji.
Koszty pracy i… brak kierowców
Przedsiębiorcy widzą na horyzoncie wiele problemów. Z badań ankietowych wynika, że najpoważniejszym wyzwaniem na kolejne lata będą dla nich “wysokie wynagrodzenia”, “nieuczciwa konkurencja” , “wysokie ceny energii”. i unijna “dekarbonizacja”.
W transporcie krajowym wynagrodzenia wynoszą między 7,5 a 12,5 tys. zł brutto, a w transporcie międzynarodowym 12,5 – 17,5 tys. zł brutto.
Ważnym problemem wskazywanym też przez firmy transportowe jest brak kierowców. Chodzi nie tylko o polski problem demograficzny. Jest też widoczny problem z popularnością takiego zajęcia – coraz mniej ludzi gotowych jest spędzać tygodnie w trasie, poza domem, za kierownicą ciężarówki.
Jak sobie firmy z tym problemem radzą? Przed wszystkim reorganizują pracę kierowców (55 proc. odpowiedzi z ankiet), podwyżkami (41 proc.) oraz poszukiwaniem pracowników za granicą (35 proc.).
Eksperci podczas konferencji prezentującej raport wspomnieli, że UE ma plan, by do 2040 r. transport w Unii był właściwie bezemisyjny. Dali do zrozumienia, że taki scenariusz według nich jest mało realny. Paneliści przekonywali, że to spowodować może wyłącznie kłopoty gospodarcze, ale i pociągające za sobą problemy społeczne i polityczne. – Będziemy zmuszeni nasz transport drogowy zwijać – ostrzegł Maciej Wroński.
Łukasz Zboralski