Rozmowy i opinie
Sąd Najwyższy uniewinnia „Froga”. Czy trzeba lepszego dowodu, iż należy zmienić Kodeks karny?

Opublikowano
1 rok temu-
przez
luzRobert N., pseudonim „Frog” został ostatecznie uniewinniony od zarzutu spowodowania zagrożenia katastrofą przez piracką jazdę w Warszawie i w okolicach Kielc. Polskie prawo nie przewiduje bowiem sumowania wykroczeń i składania ich na przestępstwo drogowe. To najlepszy dowód na to, że powinniśmy zmienić prawo tak, jak Niemcy – i wprowadzić odpowiedzialność karną za „nielegalne wyścigi”

Robert N. „Frog” Źródło: YouTube
„Frog” zasłynął w Polsce szaleńczymi rajdami na polskich drogach i publikacją swoich dokonań w sieci. Jako społeczeństwo próbowaliśmy go – za pomocą organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości – ukarać za to i sprawić, by tacy, jak on, nie zagrażali innym. Chodziło o jego przejażdżki z Warszawy i w okolicach Kielc w 2014 r.
Najpierw Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa uniewinnił Roberta N. w sprawie szalonej jazdy w Warszawie. To wówczas padły kuriozalne słowa sędzi, która powołała się na opinię biegłych (szkoda, że ich nazwisk nie ujawniono), a ci uznali, że „Frog” nie zagrażał spowodowaniem katastrofy w ruchu lądowym, „ponieważ pomimo brawurowej jazdy, poruszając się z dużą prędkością i powodując dezorganizację na drodze, oskarżony w krytycznym czasie panował nad swoim pojazdem”. To było – nie pierwsze z resztą w wykonaniu polskich biegłych sądowych zajmujących się rekonstrukcjami wypadku – splunięcie opinii publicznej w twarz.
Była jednak iskierka nadziei, bo ten sam sąd uznał, że jazda „Froga” pod Kielcami już była przestępstwem zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym. Skazał go na 2,5 roku bezwzględnego więzienia. Sąd orzekł także 5-letni zakaz prowadzenia pojazdów. Jednak po apelacji Sąd Okręgowy w Warszawie zmienił orzeczenie I instancji i uniewinnił Roberta N. również w tzw. wątku kieleckim.
Wtedy ówczesny minister sprawiedliwości wniósł w tej sprawie kasację do Sądu Najwyższego. „Sąd drugiej instancji wydał wobec notorycznego pirata drogowego wyrok jawnie urągający zdrowemu rozsądkowi i elementarnej sprawiedliwości. Takie rozstrzygniecie sądu jest zachętą do bandytyzmu na drogach” – ocenił w oświadczeniu prasowym.
Prokuratura zarzuciła w kasacji sądowi okręgowemu, że oparł wyrok na poglądzie karnisty UJ dr. Mikołaja Małeckiego, zdaniem którego wykroczeń na drodze nie można sumować w jedno przestępstwo. Sąd rozpatrywał więc jedynie fragmenty nagrania z szalonej jazdy, na której zarejestrowano wykroczenia.
I oto mamy wyrok Sądu Najwyższego: niewinny. SN uznał, że sąd okręgowy mógł sobie przyjąć pogląd na sprawę, jaki chciał i mógł przyjąć pogląd dr. Małeckiego. – To sędziowskie sumienie i wiedza decyduje o tym, który z poglądów prawnych funkcjonujących w orzecznictwie sądów polskich, międzynarodowych ten sędzia w konkretnej sprawie przyjmie, a który pogląd prawny odrzuci – powiedział prezes SN Wiesław Kozielewicz.
Skoro sędziów zawodzi sumienie, trzeba im pomóc zmieniając prawo
Dr Małecki na portalu X w rozmowie ze mną przyznał, że nie czuje radości z tego, iż pirat drogowy nie zostaje ukarany. „Trudno mieć satysfakcję w sprawie pirata drogowego. Natomiast mogę mieć jedynie satysfakcję, że sądy kierowały się właściwą wykładnią. Nie można na siłę szukać paragrafu. Skoro Kodeks nie przewiduje „sumowania” niebezpiecznych manewrów, to sąd też nie może ich sumować” – napisał.
Karnista wskazał jednocześnie, że już 10 lat temu postulował zmianę prawa na taką, która pozwoli poważniej karać piratów drogowych zagrażających życiu i zdrowiu innych. W swoim blogu Dogmaty Karnisty zaproponował wówczas dopisanie do Kodeksu karnego paragrafu pozwalającego na sumowanie wykroczeń na drodze – i tych, którzy za jednym przejazdem przekroczą 77 punktów karnych karać nawet dwuletnią karą więzienia:
„Kto prowadzi pojazd mechaniczny, umyślnie naruszając zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym w stopniu odpowiadającym łącznie co najmniej 77 punktom karnym, określonym w osobnych przepisach, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”.
Uważam, że to był pomysł minimalnie niedopracowany. Bo nawet po zaostrzeniu prawa i podniesieniu punktów karnych do 15 jednorazowo za najpoważniejsze wykroczenia, to i „Frogowi” trudno byłoby naliczyć aż 77 za jeden przejazd.
Niemcy rozwiązali w swoim prawie tę kwestię znacznie lepiej. Bez żmudnego liczenia punkcików. Po głośnym wypadku w 2016 r. w Berlinie, gdzie ścigający się samochodami doprowadzili do śmiertelnego wypadku, w niemieckim Kodeksie karnym (StGB) dopisano paragraf dotyczący „zakazanych wyścigów samochodowych (§ 315d).
Od tej pory kodeks zakłada kary dla organizatorów nielegalnych wyścigów ulicznych i uczestników takich wyścigów. Ale nie tylko. Z tego samego paragrafu karani mogą być po prostu kierowcy poruszający się z nieodpowiednią prędkością rażąco sprzecznie z prawem ruchu drogowego i bezwzględnie mający na celu osiągnięcie najwyższych możliwych prędkości. Takim ludziom grozi do dwóch lat więzienia.
Paragraf przewiduje też karę do 5 lat pozbawienia wolności dla tych, którzy zagrażają życiu innych osób lub mieniu o znacznej wartości.
Ci, którzy zabiją w wyniku ścigania się po publicznych drogach otrzymują karę od roku do 10 lat pozbawienia wolności. W mniej poważnych przypadkach kara zawiera widełki od 6 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Te zapisy brzmią następująco
§ 315d (STtGB)
Zakazane wyścigi pojazdów silnikowych
(1) Kto na drodze
1. organizuje lub prowadzi niedozwolone wyścigi samochodowe,
2. bierze udział jako kierowca pojazdu silnikowego w wyścigu pojazdów silnikowych, który nie jest dozwolony, lub
3. porusza się jako kierujący pojazdem mechanicznym z prędkością niewłaściwą i rażąco sprzeczną z ruchem drogowym oraz brawurowo w celu osiągnięcia jak największej prędkości, podlega karze pozbawienia wolności do lat 2 albo grzywnie.
(2) Kto w wypadkach określonych w ust. 1 pkt 2 lub 3 naraża życie lub zdrowie innej osoby albo mienie osoby trzeciej znacznej wartości, podlega karze pozbawienia wolności do lat 5 albo grzywnie.
(3) Usiłowanie podlega karze w przypadkach, o których mowa w ust. 1 pkt 1.
(4) Kto nieumyślnie powoduje niebezpieczeństwo w przypadkach, o których mowa w ust. 2, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech lub grzywnie.
(5) Jeżeli sprawca spowodował śmierć lub ciężki uszczerbek na zdrowiu innej osoby albo uszczerbek na zdrowiu dużej liczby osób w wypadkach, o których mowa w ust. 2, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10, w mniej poważnym przypadku karze od 6 miesięcy do 5 lat.
Wystarczy te niemieckie przepisy odpowiednio skopiować do polskiego Kodeksu karnego. Po sprawie „Froga” chyba nikt nie ma wątpliwości, że należy to zrobić jak najszybciej?
Łukasz Zboralski